Forum Stowarzyszenia Pomocy Królikom
Porady => Archiwum działu Porady => Wątek zaczęty przez: Kitty w Sierpień 24, 2009, 14:50:19 pm
-
Hej od dawna mnie zastanawia czy nie wykastrować mojej Zuzi ale za nim za nim podejme tą decyzję. chce się zapytać co was skłoniło do tego zabiegu,czy któryś z podopiecznych zachorował na choroby które pojawiają się jeśli się nie wysterylizuje króliczki. Wszyscy piszą jakie ma ona dobre skutki a czy ktoś spotkał się ze złymi skutkami ubocznymi. Już się zdążyłam zapytac u mnie w w gabinecie weterynaryjnym który uważam za dobry. Z reszta jego opinia jest najlepsza przeprowadzają tam róznego rodzaju operacje. Chodze tam ze wszystkimi zwierzakami i nie narzekam. Ostatnio sie wystraszyłam że Zuza ma wzdęty brzuszek to zrobiliśmy jej usg brzuszka na szczęście nic jej nie ma.Czytałam że podczas zabiegu króliczka nie może byc w rui jak to rozpoznać że wogóle jest w rui.Czytałam o ruzne fora i artykuły ale one nie zastąpią mi osób które się zdecydowały na to co ja chce się zdecydować.Np. przeczytałam ten opis:
http://www.lecznica-oaza.strefa.pl/biblioteka/przypadki/kroliki/wodomacicze.htm
Proszę o wasze zdanie w tym temacie, jak wasze uszole przeszły. Wszyscy mówią o zaletach ale czy są też te wady??
Proszę was koleżanki i koledzy o pomoc
PS: Dziś ide do weta w sprawie jej brzuszka-trzymajcie kciuki:)
-
Kitty, my jesteśmy 'świeżo' po sterylizacji. Zdecydowałam się, gdyż mój Susek miała bardzo bardzo częste ruje a co za tym idzie nabrzmiałe sutki goły brzuszek i olbrzymi stres, ponadto regularnie gwałcila mojego Tolka. To dla kroliczka nieprzyjemne i stresujące. P. Wet powiedziala, że wycięte jajniczki były brzydkie i mogłoby dojść w niedługim czasie i tak do choroby. Po zabiegu Susek czuła się bardzo źle, ale na sczęście to już za nami. Ja polecam , jak na pewno większość tutaj użytkowników, z resztą weterynarze(dobrzy) też są takiego zdania. Wady? Nie znam wad jeśli zabieg wykonujesz u dobrego specjalisty, który musi znać się na królikach bo sterylizacja to bardziej skąplikowany zabieg niż kastracja, no i narkoza - powierz króliczka znanemu specjaliście z polecanych wetów.
Ps. Co do brzuszka moja wet poleciła espumisan w kropelkach i zrobienie badania bobków.
-
Ja wysterylizowałam Karolcię ponieważ zachodziło podejrzenie ropomacicza (chodziłam do weterynarza od kotów i psów, a tu na forum dostałam namiar na osobę znającą się na króliczkach). Po pierwszej wizycie okazało się, że to żadne ropomacicze, a zapalenie pęcherza, ale królinka została wysterylizowana. Łzy mi leciały jak ją zobaczyłam. Taka bezbronna, przelewała się przez ręce, oczka zaspane, jak ją położyli tak leżała. Podróż zniosła dobrze, bo cały czas spała. Pierwsza noc to był koszmar. Nie wiedziałąm czego się spodziewać. Jeść nie chciała, jak wstawała to zaraz padała. Bałam się, że rozerwie sobie szwy. Zawinęłam ją bandażem i tak przeczuwałam całą noc. Miałąm potem mnóstwo wątpliwości czy abym dobrze zrobiła, ale dziś jest już dobrze. Futerko odrosło, doszła do siebie, nie ma żadnych powikłań. Ale czy zdecydowałabym się gdyby nie było tego podejrzenia? Chyba raczej nie...
-
No właśnie ja też dalej nie moge się zdecydować. Okazało się że Zuza ma zakażenie jesli dobrze pamiętam to dróg rodnych. Dostała pierwsze dwa zaszczyki jeszcze czekają ją jakieś 5 sesji,do tego mam jej przemywać tam Vagosanem 2 razy dziennie. A co mnie na to naprowadziło jak czyściłam futerko to jak ma odbyt to po boku ma takie dziurki i za nic na świecie nie wiedziałam co to.Była tam żółta wydzielina i nieprzyjemnie zaczeła Zuzia pachnieć.Czekam na resztę waszych zdań
-
U mnie z zapachem było tak samo, wiedziałam, że jest blisko po smrodzie. Wysterylizowałam i chociaż w tym jednym mam pewność, że nie zachoruje.
-
Czyli króliczyce sterylizuje się tylko jak są podejrzane jakieś choroby?
-
ppx lepiej zapobiegać niż leczyć, czyli lepiej wykastrować zanim pojawi się choroba. Bo choroba zawsze wiąże się z większym ryzykiem
-
. A co mnie na to naprowadziło jak czyściłam futerko to jak ma odbyt to po boku ma takie dziurki i za nic na świecie nie wiedziałam co to.Była tam żółta wydzielina i nieprzyjemnie zaczeła Zuzia pachnieć.Czekam na resztę waszych zdań
Te dziurki to gruczoly okoloodbytowe, krolik perfumuje nimi swoje bobki zeby byly atrakcyjniejsze dla plci przeciwnej. Normalnie uszak sam powinien dbac o ich czystosc, ale czasami moga sie zatkac. W ruji wydzielina ta pachnie bardziej intensywniej. Niektorzy po tym zapachu poznaja czy samiczka ma ruje czy nie :)
-
Nuka już niedługo idzie pod nóż, niestety ma bardzo często urojenia ciążowe i kastracja będzie dla jej zdrowia.
Moje chłopaczki są już po zabiegu i ja zauważam wady tego zabiegu:
1. są mniej ruchliwe, a co za tym idzie mniej psocą a takie różne dziwne niespodzianki w ich wykonaniu bardzo lubiłam,
2. Maluszek zaczyna rzucać się na jedzenie jakbym go głodziła i nabiera ciałka
-
Nuna!
Napisz więcej. Ja też oglądając Kicusię i wycinając jej kudełki ( angora) zauważylam ,,kieszonki" okołoodbytowe , ale myślałam ,że tak jest zbudowana d....ka krółiczki . Kurcze niemota jestem czy co?Żeby takich rzeczy nie wiedzieć!
Ale tam jak odchyliłam leciutko było cos ciemnego, a nie żółtego. CZy krółik sobie tam wyliże , wątpię , chociaż zwija się w kulkę i sobie czyści . Zajrzę dzisiaj i zaobserwuję .;
A jak ma tam brudne to co , trzeba jej wyczyścić i jak i czym to robić.
Odnośnie sterylizacji to mój wet powiedział ,że samiczki nie muszą być sterylizowane ,w przeciwieństwie do samców. Prawdopodobieństwo zachorowania samiczki jest znikome. (Cytuję wet)
Tez myślę nad sterylizacją , ale poczekam aż będzie chłodniej i jak się jeszcze bardziej do nas przyzwyczai. Pozdrowienia dla wszystkich króliczków.
-
Odnośnie sterylizacji to mój wet powiedział ,że samiczki nie muszą być sterylizowane ,w przeciwieństwie do samców. Prawdopodobieństwo zachorowania samiczki jest znikome. (Cytuję wet)
To ciekawe, bo raczej jesli samiczka ma czeste rujki i ciąże to prawdopodobieństwo jest duże, Susek ma dopiero niecałe 2 lata a jej jajniczki były brzydkie , wet stwierdziłą że wysiązała by się z tego choroba.
-
Nie ubliżając nikomu .Bo to chyba taki wet jest. Szanuję go bardzo, ale...
Nie wiem czy śledziłas posty , ale u Kicusi wet z Zielonej Góry stwierdziła kokcydia w kupkach. Poszłam do wet i dał Baycox i kazał przez 3 dni dawać 0,5 ml leku. Dobrze że zapytałam innych , którzy sie zetknęli z tą choroba jak oni to leczą . Okazałó się ,że się stosuje BaycoX przez 10 dni i mojemu królikowi trzeba dawać 0,7 ml bo waży 1,80. Czyli stosuje się prze 10 dni i w trakcie bada kał , jak są kokcydia to dalej przez10 dni , jeśli niema to zdrowy , jeśli są ,ąaż do skutku. Osłonnie Lakcid. Więc wyobraź sobie ,że zalecenie mojego wet , ( trzyt dni) dotyczy KUR. A moje szczęście drobiem nie jest , bo kica , O Lakcid... ( odmianów nie znam) nie wspomniano, badać kał miałam po dwóch tygodniach po podaniu leku. I bądź ty człówieku zdrowy. Chyba pójdę do psycho ( mam blisko szpital psychiatryczny ) bo chyba mam nerwicę . Kto ich zrozumie i wybierze najlepsze rozwiązanie.
O powyższym dowiedziałam się od Metodiw i dr Wojtyś napisała mi maila.
Chyba pośle jej kwiaty , za jej cierpliwość w odpisywaniu do mnie, a często wpadam w panikę
-
Odnośnie sterylizacji to mój wet powiedział ,że samiczki nie muszą być sterylizowane ,w przeciwieństwie do samców. Prawdopodobieństwo zachorowania samiczki jest znikome. (Cytuję wet)
To ciekawe, bo raczej jesli samiczka ma czeste rujki i ciąże to prawdopodobieństwo jest duże, Susek ma dopiero niecałe 2 lata a jej jajniczki były brzydkie , wet stwierdziłą że wysiązała by się z tego choroba.
Byłam u kilku wetów u mnie i tak powiedzieli mi podobnie jak sylwiaG że są znikome szanse że króliczka zachoruje, ale dodał że jeśli nie ma urojonych ciąży, ani częstych rui. Dla pewności spytałam się kilku weterynarzy i każdy mi tak odpowiedział moja Zuza jest spokojna nie zauważyłam u niej nic co mogło by mnie na razie zachęcić do sterylizacji, chodź tego nie wykluczam. Spytałam się o te choroby jak królik nie jest wysterylizowany to odpowiedzieli mi że występują one ale nie koniecznie każdy musi to mieć. Ja chodzę z Zuzikiem do weta przynajmniej z 5-6 razy w roku do wet z różnych przyczyn ale także na kompleksowe badanie sprawdzające czy wszystko jest w porządku. Teraz wyszło że ma zapalenie tych dróg rodnych i dostaje antybiotyk. Wczoraj nie zdążyłam do jednego lekarza to musiałam gnać do drugiego i tak czekałam ponad 1.5 godziny na przyjęcie. Chwała Bogu dali jej kolejną dawkę leku i tak przyjechałam jak było jasno a wyjechałam jak była ciemnia na drodze(rowerem).
-
Kitty, no tak, ale weź pod uwagę , że im króliczek starszy tym bardziej niewskazana operacja. A sterylizacja nie zaszkodzi tym bardziej , że mała ma zapalenie dróg rodnych .. ? Nie sądzisz ? Masz weta polecanego, znającego się na królach ??
-
Pasuje zrobić jakiś ranking króliczych wetów...
-
sylwiaG, Jest jedna bardzo dobra klinika i oni mi powiedzieli że nie ma sensu sterylizować jeśli nic jej nie jest(agresywna, nie ma czestych rui,lub innych chorób). Sterylizacja nie za szkodzi no nie wiem czy można powiedzieć tak o wszystkich zabiegach zawsze są wyjątki którym zaszkodziła. A po za tym jeśli się zdecyduje to najpierw musze ją wyleczyć. do tego może być problem z narkozą jak każdy tym wie każda operacja wiąże się z ryzykiem. I nikt mi gwarancji nie da że będzie bezpieczna. Jak pisałam zastanawiam się i chce uszłyszeć wszystkie za i przeciw nie wieże że nie ma żadnych efektów ubocznych, nie każdy królik musi je mieć oczywiście.
-
Hmmm wg mnie punktem przeciw starylizacji byłby na pewno niedoświadczony wet. No i mylę, że wiek tak samo mógłby być, ale to już zależy właśnie od weta.
-
jpuasz, na pewno masz racje z tym wetem. Ale jak wspomniałam dalej się zastanawiam. Zuzia jeszcze dziś tylko dostanie tabletkę ostatnią, a w poniedziałek idę na kontrole i się okaże co i jak. Jak nie będzę dobrze to dostane skierowanie na drugie usg. Więc trzymcie kciuki żeby było ok
-
Kitty, A jakie są przeciwwskazania wg tego weta ? Uważa po prostu to za zbędne tak ? a Może on nie umie sterylizować? W koncu to trudny zabieg. Tak nie ma konieczności ale jak w wieku 3 lat królica 'zacznie wariować' to może byc za późno na taki zabieg.
-
sylwiaG, Byłam u kilku wetów i każdy z nich powiedział mi że moge wysterylizować tak jak pisałam wcześniej. Np. jeśli jest agresywna, zbyt częste ruje ma lub wskazania dot. choroby. Powiedzieli mi też że po sterylizacji też mogą wystąpić różnego rodzaju choroby. Jakieś tam choroby zaczeli mi wymieniać ale nie wymienie bo za pomniałam. Po prostu są za i przeciw. U mnie w klinice sterylizowali już króliki. Mówili mi też o problemie z narkozą i że nikt mi gwarancji nie da że przeżyje to zuza.I na tyle co ja chodze do weta znaczy się często i robię usg wicie takie kontrolne badania co roku. Ja nie mówię że sterylizacja jest zła. Tylko nie chce narażać moją Zuze na niepotrzebny stres i pfu wypluć to słowo śmierć. Jestem pesymistką i jak żadna operacja nie musi być wykonana bo jeśli nie to śmierć to jestem za,ale jeśli jest wybór to trzeba to przemyśleć. Wiem że wszyscy sterylizują i kastrują króliki ale są też króliki które nie są ani wysterylizowane ani wykastrowane i na pewno żyją. Ja potrzebuje więcej informacji nie tylko tych że jest to najlepszy sposób i takie tam. Zawsze są argumenty za i przeciw. Nie chce wyjść na wroga jakiegoś ale to równie dobrze możemy powiedzieć że skoro każda kobieta może zachorować na raka piersi to niech każda sobie odetnie piersi a tym bardziej te której w rodzinie rak juz występował. Argument bo lepiej wysterylizować mniej problemów to żaden argument. Jak dla mnie.
Kitty, Tak nie ma konieczności ale jak w wieku 3 lat królica 'zacznie wariować' to może byc za późno na taki zabieg.
Jeśli zacznie a nikt przyszłości nie zna więc nie trzeba krakać.
PS: NADAL SIĘ ZASTANAWIAM ŻEBY NIE BYŁO
-
Oczywiście decyzja jest Twoja, wiadomo,że chcesz dla króliczka jak najlepiej. Jeśli Twoja królica niema rujek ani zapędów to możesz się zastanawiać, czy to jest konieczne , czy nie. Ale jedno jest pewne im królik starszy tym większe prawdopodobieństwo komplikacji operacji , a że Twój wet Ci tego nie zagwarantuje? Problemy z narkozą ?Rzeczywiście nie jest to łatwe, ale z reguły doświadczeni weci nie mają z tym żadnych problemów . Widocznie nie czuje się pewnie w tym, bo naprawdę dobrzy króliczy weci mają wypróbowane różne narkozy i umieralność podczas zabiegu jest znikoma, chyba,że króliczek ma jakieś wady np serduszka no ale to trzeba zbadać ..
-
I jaka decyzja?
Ja również się nad tym zastanawiam
-
No a ja napiszę tak.
Bakulę sterylizowaliśmy 3 września i obyło się bez komplikacji... na początku...
Bo później było 7 światów - nie chcę nikogo straszyć - poprostu piszę jak było u nas.
Może przez moje niedopatrzenie lub nieuwagę dwa dni po zabiegu Bakula wyrwała sobie szwy (w niedzielę) - zdjęłam jej wetowy fartuszek, żeby go wyprać i ubrałam jej taki rajtuzowy ;) Niestety mała jakimś cudem (do tej pory nie wiem jak to zrobiła... :hmmm ) dorwała się do szwów i je ładnie powyciągała. Na szczęście rana nie rozeszła się bardzo i w pon. o 8 wet założył jej 2 szwy.
Ku naszemu nieszczęściu mała zerwała je znów w sobotę jednak i tak mieliśmy iść je zdjąć, więc obyło się bez weta - sama sobie poradziła ;)
W niedzielę nie wiadomo dlaczego dostała biegunki. Wyleczona dopiero w czwartek. Od razu zaznaczam, że uszole oba jadły to samo i tylko Bakulę goniło. Wet stwierdził, że możliwe, że jej coś zaszkodziło, ale może to też być spowodowane osłabieniem organizmu po sterylce (chociaż już trochę czasu minęło).
Podsumowując - sterylizacja Bakuli kosztowała nas wiele nerwów i stresów + kilka nieprzewidzianych wydatków na wizyty u weta :)
Jednak już widać zmiany w zachowaniu małej :) Może to przez chorobę, a może przez sterylkę - nie wiem - jednak zrobiła się z niej straszna pieszczocha (STRASZNA). Np gdy leżę na wersalce przychodzi do mnie, kładzie się obok, albo mizia mnie noskiem po twarzy, liże, a potem podkłada się do głaskania :DD
Jednak muszę przyznać, że zostało coś z jej łobuzerskiego charakterku ;) Dalej wyrabia jak przed zabiegiem ;) Biega w kółko, szaleje na wersalce, goni się z Niutem :)
Pomimo wszystkich przeżyć zdecydowałabym się jeszcze raz na sterylkę, bo mam przynajmniej pewność, że nie zachoruje od częstych rujek, które przy Niutku zdarzały się na okrągło.
Mam nadzieję, że pomogę komuś w podjęciu decyzji :)
-
Bakusia, ja się powolutku przekonuję. Ale Nasza mała jest taką pieszczochą, że nie chcę tego stracić :(
-
Ja się jeszcze nie zdecydowałam, Zuzia jest słodkim pieszczochem.
-
Kitty, kastracja to nie tylko recepta na terytorializm czy agresję. To przede wszystkim zdrowotne powody powinny skłaniać do kastracji (a nie sterylizacji, bo to co innego). Przeczytaj co o tym napisała specjalistka od królików, dr Lewandowska: http://www.lecznica-oaza.strefa.pl/biblioteka/artykuly/psy-koty/kastracja.htm
-
Viss, odpisałam Ci już w tym wątku, który założylaś na ten temat - kastracja jest jedną z metod sterylizacji. Zwyczajowo się przyjęło, że o tym zabiegu u samców mówi się kastracja, u samic - sterylka. Takich zwrotów używają także weci.
-
nuka, mnie zawsze poprawiała dr Jałonicka, stąd i moje przeczulenie. :)
-
No widzisz, a ja po lekturze na forum tego wątku kastracja/sterylizacja mówiłam tak jak Ty, mnie poprawił dr Krawczyk. Widać prawidłowym nazewnictwem tych samych zabiegów nawet weci mają kłopot :diabelek
-
Kitty, kastracja to nie tylko recepta na terytorializm czy agresję. To przede wszystkim zdrowotne powody powinny skłaniać do kastracji (a nie sterylizacji, bo to co innego). Przeczytaj co o tym napisała specjalistka od królików, dr Lewandowska: http://www.lecznica-oaza.strefa.pl/biblioteka/artykuly/psy-koty/kastracja.htm
A ja jestem przeciwna. zwłaszcza powodom zdrowotnym, moze wytniemy też profilaktycnie np jedną nerkę W końcu kamienie i takie tam. Jak ktos ma jednego uszka nie pownien go w ten sposób unieszczesliwiać - przecież to dla niego stres i okalecznie ...
-
Viss,Ja mam króliczke więc wiem jak ten zabieg się nazywa to ty się pomyliłaś myśląc że mam samca. Ja myśle o sterylizacji a nie kastracji.
[ Dodano: Pią Paź 30, 2009 11:05 am ]
jagodas, Widze że podobnie myślimy.
-
przecież to dla niego stres i okalecznie ...
cóż, stresem dla zwierzęcia tez jest popęd seksualny bez możliwości zrealizowania go. Stresem są operacje guzów sutka i innych hormonozależnych. Kwestia spojrzenia na sprawę. Akcje sterylizacji zwierząt prowadzone na świecie nie są wydumane.
Viss,Ja mam króliczke więc wiem jak ten zabieg się nazywa to ty się pomyliłaś myśląc że mam samca.
płeć nie jest istotna, ponieważ zabieg kastracji polega na usunięciu gruczołów płciowych (jąder u samca a jajników itp u samicy.
Ja myśle o sterylizacji a nie kastracji.
czyli podwiązujesz jajowody, a nie usuwasz jajniki z macica i jajowodami.
-
jagodas napisał/a:
przecież to dla niego stres i okalecznie ...
cóż, stresem dla zwierzęcia tez jest popęd seksualny bez możliwości zrealizowania go. Stresem są operacje guzów sutka i innych hormonozależnych. Kwestia spojrzenia na sprawę. Akcje sterylizacji zwierząt prowadzone na świecie nie są wydumane.
Jagodas - ja wysterylizowałam(tzn. wykastrowałam :P ) obie moje królice.
Nie czuję się przez to winna, nie uważam,żebym zrobiła im krzywdę.
Myszka zaczęła przechodzić ciąże urojone, budowała gniazdo, wyrywała sobie sierść, była niespokojna i agresywna (na tle hormonalnym i terytorialnym, ale w czasie rujek nasilało się to bardzo). Zając była spokojna i nie wykazywała takich zachowań, ale ponieważ chciałam je zaprzyjaźnić, a przez rok mi się to nie udało, to stwierdziłam, że wykastruję obie. Do tego lekarka uprzedziła mnie, że 80% samic powyżej 3 roku życia cierpi na zwyrodnienia układu rozrodczego, czego jedyną profilaktyką jest sterylizacja(kastracja) właśnie.
Wyobraź sobie, jakie było moje przerażenie, gdy po zabiegu wet. powiedziała mi, że dla Zająca był to juz najwyższy czas na usunięcie macicy - miała już pierwsze zmiany, które w ciągu paru miesięcy mogły wymagać interwencji chirurgicznej.
A podkreślę raz jeszcze, że Zając nigdy nie przejawiała zachowań dyktowanych szałem hormonów - nie gwałciła, nie miała nigdy ciąży urojonej, była bardzo łagodna, nawet kopać nie lubiła(wiele królic w czasie rui kopie jak szalone). I miała wtedy zaledwie 2,5 roku.
[ Dodano: Pią Paź 30, 2009 1:35 pm ]
A ja jestem przeciwna. zwłaszcza powodom zdrowotnym, moze wytniemy też profilaktycnie np jedną nerkę W końcu kamienie i takie tam. Jak ktos ma jednego uszka nie pownien go w ten sposób unieszczesliwiać - przecież to dla niego stres i okalecznie ...
ja wiem,że to była ironia, ale zauważ że żaden weterynarz nie wytnie profilaktycznie nerki, a narządy rozrodcze tak. nerki są ważnym organem. macica nie jest samicy potrzebna w żadnym innym celu, poza rozrodczym.
masz rację - gdybym nie adoptowała Myszy, to możliwe, że nie zdecydowałabym się oddać Zająca "pod nóż". I bardzo możliwe, że nie byłoby jej już ze mną.
Wiem,że Nuna jej przeciwna ingerencjom chirurgicznym ze względów profilaktycznych i że na wyciszenie królic doradza szałwię , a w ramach profilaktyki nowotworowej regularne badania kontrolne. To jest jakaś alternatywa.
-
80% to jest popartek jakimiś badaniami, ciekawe jaki jest taki sam odsetek u kobiet a nie sterylizujemy sie dla bezpieczeństwa. Juz wiele osób próbowało mnie przekonać jednak moje zdanie jest niezmienne , A wycięcie narządów płciowych nie jest tak poprostu niezauważalne przez organizm, chcemy mieć w domu grzeczne bezproblemowe króliczki i dla własnej wygody narazamy je na cierpienia (nie chodzi teraz o twoja sytuacje Jadwinia )
-
Jagodas, ja nie próbuję Cię namawiać. Dyskutujemy :P
-
My zdecydowaliśmy się na sterylizację, niedługo zabieg :)
Na początku byłam ewidentnie przeciwna, ale teraz wiem, że trzeba to zrobić. Nie tylko zdrowie, ale i psychika krolika wyjdzie na plus.
Stres jest gorszy, gdy króliczka ma urojona ciążę. A co do okaleczenia, najbardziej boimy się właśnie zabiegu. Ale okaleczeniem chyba nie jest wycięcie królikowi czegoś, co nie jest mu potrzebne, ponieważ nie spełni swojej funkcji (w przeciwieństwie do nerek - które sa bardzo potrzebne), a sterylizacja może korzystnie wpłynąć na dalsze życie królika.
Nie chcę, żeby moja Iskierka, albo Diablica miały jedną z tych chorób, które grożą królikom bez sterylizacji.
A co do charakteru - niech będzie inna, ale zdrowa. Za bardzo ją kocham, żeby myśleć egoistycznie.
-
chcemy mieć w domu grzeczne bezproblemowe króliczki i dla własnej wygody narazamy je na cierpienia
Nie tylko dlatego kastruje sie zwierzeta... Ja bardzo zaluje, ze nie kastrowalismy Tosi, gdy byla mloda. Pol zycia meczyly ja rujki i ciaze urojone. Tez pewnie wtedy cierpiala, a na pewno meczyla sie.
Jak we wszystkim-sa dwie strony medalu.
A co do charakteru - niech będzie inna, ale zdrowa.
U nas diablica pozostala diablica :diabelek Nadal robi wesole wyscigi przez pokoj i psoci ile wlezie.
-
Tocha, oby Iskierka otworzyła sie na nową przyjaźń :blaga: , bo Diablica jest jak lep
:diabelek
-
U nas jest tak, ze Jozia stala sie bardziej przytulancza. Ale ja uwazam, ze to raczej kwestia dlugiego oswajania (Jozia miala chyba nieciekawa przeszlosc) i ona dopiero z czasem pokazala swoja slabosc czyli potrzebe czulosci. Ale sama na glaski nie przychodzi zbyt czesto, a jesli sie to zdarzy to traca nosiskiem ;)
Pod innymi wzgledami sie nie zmienila. Nie biega tylko z zadartym ogonem i nie siura z polobrotu, co nie ukrywam ulatwia zycie nam obu.
No i wiem przynajmniej, ze juz nie powtorzy nam sie sytuacja taka jak z Tosia...