Forum Stowarzyszenia Pomocy Królikom
Porady => Archiwum działu Porady => Wątek zaczęty przez: Amy w Kwiecień 29, 2009, 15:13:00 pm
-
Cześć,
mam może trochę dziwne pytanie, ale może ktoś będzie wiedział - Ile mniej więcej wynosi stężenie pośmiertne u królika?
Niestety mój Fluffy odszedł ;( i coraz więcej faktów zaczyna mnie zastanawiać w związku z jego śmiercią.
Ciekawi mnie również jak zostaje podana królikowi kroplówka - jak lekarze mogą znaleźć żyłę w takiej ilości sierści? czy może podaje się kroplówki domięśnowo u królików?
Dla mnie dziwne było, że lekarz zadzwonił do mnie o 8:15 mówiąc, że Fluffy 15 min. temu odszedł, po czym kiedy po kolejnych 15 min odebrałam małego, to jego zwłoki to były już twarde jak kamień. dodam, że nie widziałam żadnych miejsc po wkłuciach lub wenflonie.
-
A na co zmarł? :(
-
Przykro mi z powodu Twojego krolika :przytul
Sprawdz uszy, lekarze czesto korzystaja z zyl na uszach poniewaz sa bardzo dobrze widoczne.
Co do stezenie posmiertnego to nastepuje dosyc szybko, po tylu godzinach krolik musi byc juz sztywny.
-
Lekarz w klinice stwierdził, że zakażenie organizmu spowodowane zalegającym kałem.. :( .. była już poprawa z jego kupką, aż nagle w piątek zaczął słabnąć i zawiozłam go do Poznania do kliniki ... Na Mieszka - właśnie o niej czytam i mi mowę odbiera.. Nie miałam pojęcia, że ma taką zła opinię..
W każdym razie - Nuna - wszystko trwało ok. 30-40 min (licząc od momentu kiedy lekarz stwierdził zgon).. także wydaje mi się to trochę dziwne, że już był tak mocno sztywny..
Teraz w sumie to trochę za późno, żeby sprawdzać uszka, bo Fluffy jest już zakopany.. ;( ale w sumie jak się z nim żegnałam to nie znalazłam nic "podejrzanego" na uszkach, co by świadczyło, że mogło byc wkucie..
Ciężko mi po jego stracie - zwłaszcza, że mam wrażenie, że mogłam zrobić więcej - jechac do innych lekarzy.. Nie chcę nawet myśleć o tym wszystkim już, bo nie chcę znów płakać..
-
wszystko trwało ok. 30-40 min (licząc od momentu kiedy lekarz stwierdził zgon).. także wydaje mi się to trochę dziwne, że już był tak mocno sztywny..
może był w lodówce, zimno znacznie przyspiesza proces tężenia.
Ale i tak 30-40 min wydaje mi się, że to za krótki czas.
-
zdecydowanie za krótki...
bardzo mi przykro :przytul
-
Stężenie następuje bardzo szybko wiem, bo Klapek odchodził mi na rękach.
Kroplówkę podaje się pod skóre na karku. Wkłucia nie widać.
-
Mi również wydaje się, że 40 minut to aż nadto czasu... Moje kochanie, podobnie jak u Maro, umarło w moich ramionach... Już po kwadransie była opuchlizna i proces sztywnięcia się zaczynał...
-
Dziękuję za odpowiedzi.. Jak zawsze można na Was wszystkich liczyć :)
A co do Fluffiego.. to bardzo mi go brakuje :(
-
Stężenie może następować w różnym czasie, szczególnie jeśli króliś miał podawane jakieś leki, ale po 30-40 minutach nie powinien być całkowicie sztywny.
Moja królisia też umarła na moich rękach i w domu dopiero po ponad 2 godzinach ciałko zaczęło sztywnieć.
Jeśli klinika ma złą renomę, to może nie powiedziano Ci prawdy?
Współczuję utraty przyjaciela.
bell
-
co do podawania kroplówek, to może być dożylne(wkłucie w ucho) lub podskórne - w skórę na karku. Bardzo współczuję straty uszatka :(
-
Ja powiem, że króliki szybko tężeją, gdyż są trzymane w chłodniach (wymogi prawne). Taki królik po 30 minutach w zimnym szybciutko się robi sztywny.
-
u nas Bazylionek bardzo szybko zaczal chlodniec i cialko zaczelo sztywniec, to byla kwestia naprawde minut, kwadransa. Amy, moge Cie tylko pocieszyc, ze niestety w Poznaniu nie ma wielkiej kliniki z wielkiego zdarzenia, zeby walczyli o kroliska do konca. z tego co wiem to dr Lisiecka stara sie walczyc do konca, ale nawet nie wiem jak to by bylo z opieka 24h. a Mieszka ma rozne opinie, pozytywne tez. wspolczuje straty uszolka !
-
Dzięki..
Minęły juz ponad 4 tygodnie, a ja nadal jestem smutna i mam ogromne wyrzuty sumienia, że mogłam zrobić dla niego więcej ;(
Nigdy z nikim nie miałam takiego kontaktu jak z nim.. Rozumieliśmy się bez słów.. Brakuje mi go strasznie..
-
Amy,
wiem co czujesz. Trzymaj się.
-
Amy ja cię rozumiem... mój kochany piesek umarł w moich ramionach, przy mnie został uśpiony...właśnie na Mieszka I w Poznaniu, a późniek okazało się, że mógł być wyleczony...
Szkoda gadać. Mam nadzieję tylko, że się pozbierasz, bo ja do tej pory jestem emocjomalną chorągiewką...
-
Realia, niestety nadal jest mi ciężko i jakoś lepiej być nie chce, mimo, że jest ze mną już Pysio... Najgorsze jest to, że już nie spojrzę w Fluffyiego niebieskie oczka i nie poliże mnie kiedy będę drapała go po pleckach.. To były 3 najlepsze lata, kiedy on był ze mną...