Forum Stowarzyszenia Pomocy Królikom
Adopcje SPK => Archiwum adopcji => Wątek zaczęty przez: tw_filozof w Grudzień 28, 2008, 20:59:50 pm
-
mam do oddania królika, Ruperta. opiszę tu jego historię, może kogoś wzruszy i go ode mnie zabierze.
otóż króliczek ten został podarowany dziewczynie mojego kolegi jako prezent urodzinowy (!). dopóki byli i mieszkali razem, wszystko było ok. kiedy jednak ze sobą zerwali, dziewczyna ta (bardzo rozsądnie) powiedziała, że królika nie będzie trzymać w domu, bo jej przypomina o utraconej miłości.
kolega zabrał królika ze sobą, ale że za nim nie przepadał (masa pogryzionych kabli) i strasznie dużo pracował i w domu był gościem, to królik siedział non stop w klatce. kolega wystawił go na allegro, ale kiedy nikt się nie zgłosił, wpadł w szał i postanowił oddać królika koledze, który hoduje węże..
wtedy mi się go zrobiło szkoda, i za kilka piw wziąłem królika do siebie w nadziei na szybkie znalezienie mu nowego domu... :> to było pod koniec września.
nie znalazłem nic. napisałem najpierw do tego towarzystwa opieki nad królikami, które przeprowadza adopcje. najpierw się odezwali, poźniej przestali, później im przypomniałem to znowu coś ruszyło, i w najbardziej decydującym momencie, dzień po tym jak dostałem telefon z informacją, że znaleziono chętnego na mojego królika, kontakt się urwał, i pomimo upływu 2 miesięcy i mejli z mojej strony dalej panuje cisza.
dawałem też ogłoszenia na gronie, ale zgłaszali się albo jacyś podejrzani goście, albo porąbane dziewczynki, które się umawiały a później się okazywało że "muszą zapytać rodziców" albo inne brednie. kreatywność małych dziewczynek jest oszałamiająca, jeśli chodzi o wymyślanie kłamstw i głupich wymówek.
wysyłałem mejle do znajomych, ale nikt nie chce się wpakować w posiadanie królika.
zaczynam teraz rozumieć tego kolegę, i sam myślę już o wystawieniu go na allegro.. chcę tego uniknąć, bo jednak zależy mi, żeby trafił w dobre ręce (mimo, że go nie lubię).
królik nie ma u mnie źle, ale na pewno też nie ma dobrze. karmię go, wypuszczam codziennie na trochę, ale jakoś mnie to nie bawi. robię to z musu. królik jest długo sam, coraz częściej się zdarza, że jest sam po 3 dni.. bez sensu. ani mi z nim nie jest dobrze, ani jemu ze mną. widać że jest sfrustrowany i potrzebuje więcej kontaktu z ludzmi. sam nigdy bym się nie zdecydował na posiadanie królika, wpakowałem się bo mam dobre serce i teraz żałuję :)
APELUJĘ DO WSZYSTKICH LUDZI DOBREJ WOLI, NIECH GO KTOŚ PRZYGARNIE!
królik jest rasy "baranek", będzie miał jakoś w lutym rok. jest to samczyk, niekastrowany. nie był szczepiony, ale jak na razie nic mu nie dolega, a przynajmniej nie widać.
mam do niego klatkę, 60x60 cm, ale ją zniszczył trochę, bo jest sfrustrowany i z rozpaczy gryzie szczebelki od góry bo chce się wydostać.
http://img228.imageshack.us/my.php?image=dscn8598le9.jpg
to zdjęcie królika sprzed kilku dni
zainteresowanych proszę o kontakt - dodger121@o2.pl
pozdrawiam
-
Biedny, biedny Rupert :( Bardzo mi przykro i smutno po przeczytaniu tego.
Nadal jednak nie rozumiem historii z "towarzystwem opieki nad królikami". Czy aby na pewno przesłałeś osobie kontaktowej wszelkie informacje?? Niniejsze forum to przecież forum Stowarzyszenia, a mniemam, że właśnie SPK określasz jako "towarzystwo opieki nad królikami"...
No i co z dowozem do ewentualnego chętnego? Przywieziesz króliczka?
Rupert jest uroczy.
-
Sliczny krolik, az dziw, ze nikt go nie chce.
-
no też się dziwie że nikt go nie chce :-|
a z Towarzystwem to wyglądało tak, jak napisałem. dziś jeszcze przed napisaniem tego posta wysłałem do nich mejla z "przypomnieniem". i nawet zaraz dostałem odpowiedź. okazało się, że mój wcześniejszy mail został przekazany p. Marcie, z którą wcześniej załatwiałem wszystko i która miała się odezwać, ale tego nie zrobiła. nie wiem. wysłałem im zdjęcie, metryczkę, ogłoszenie, wszystkie papier, które mi podesłali. może coś ruszy w końcu.
a co do transportu, to tak, po wcześniejszym ustaleniu z klikudniowym wyprzedzeniem mogę go dostarczyć na terenie Warszawy.
-
:(
Dobrze, że założyłeś wątek na forum, miejmy nadzieję, że to przyspieszy adopcję Ruperta i odmieni jego los.
Swoją drogą, króliczek jest przepiękny... i chyba malutki, jak na rocznego baranka.
Trzymam kciuki.
-
:(
i chyba malutki, jak na rocznego baranka.
Trzymam kciuki.
no nie wiem :) nie mam porównania do innych rocznych baranków, ale uważam że Rupert jest spasiony i duży. celowo zrobiłem mu zdjęcie obok japonek (rozmiar 37) żeby można było wyobrazić sobie jego wymiary..
-
Czy dostałeś w końcu odpowiedź w sprawie ogłoszenia o oddaniu do adopcji?
-
no, nareszcie się uporałem z tymi "nieprzeczytanymi postami" - już myślałem że to jakaś prowokacja.
Rupert znalazł niespodziewanie nowy dom, przedwczoraj ma już nową właścicielkę :) denerwował mnie, ale teraz się łapię na tym, że wchodząc do kuchni mam ochotę do niego zagadać, a tu go nie ma! robiłem dziś kanapli z sałatą i tradycyjnie chciałem mu dać jakieś ścinki.. a tu go nie ma! ;(
no nic, sądze mimo wszystko że obydwaj dobrze na tym wyszliśmy. pozdrawiam wszystkich i życzę sukcesów w kojarzeniu królików z nowymi właścicielami!