Forum Stowarzyszenia Pomocy Królikom
Adopcje SPK => Archiwum adopcji => Wątek zaczęty przez: Szczezuja w Czerwiec 23, 2007, 13:02:41 pm
-
Już ponad miesiąc mieszkają u mnie dwa maluchy z kwietniowej interwencji TOZ i SPK. Niestety nie mam warunków żeby je zatrzymać (Szczeżuja nie toleruje konkurencji, a mieszkanie małe) i sprawa zaczyna być bardzo pilna. Przechowalnie SPK pękają w szwach, a uszatki wymagają codziennej troski. Pokochałam maluchy bardzo i najchętniej oddałabym je prosto w ręce przyszłego odpowiedzialnego opiekuna, ew. kogoś, kto może się nimi zająć przez najbliższych parę miesięcy.
Króliki trafiły do lecznicy OAZA w bardzo złym stanie. Dwie dorosłe samice i szóstka maluchów, wszystkie wycieńczone, niedożywione, z posklejaną sierścią i zaawansowaną infekcją oczu prawdopodobnie nieleczoną od miesięcy. Tak naprawdę na początku nie wiedziano, czy pod pokładami ropy jakieś oczy jeszcze w ogóle są.... Dorosłe samice wcześniej niemal non-stop zachodziły w ciążę (co miesiąc lub częściej). Królica z młodymi była tak osłabiona, że nie miała czym karmić - obraz nędzy i rozpaczy. Dwa karmione butelką maluszki nie przeżyły. Pozostałe dzięki staraniom lekarzy zostały ślicznie odchuchane. W tej chwili żaden z uszatków nie przypomina obrazu sprzed 2 miesięcy: są śliczne, radosne, z lśniącą sierścią, i coraz bardziej rozbrykane. I tylko niektórych oczek nie udało się odratować... A oto "moje" dwa łobuzy - może ktoś się w nich zakocha?
KRECIK to cały czarny samiec. W wyniku infekcji stracił oba oczka. Chociaż jest całkiem ślepy, gdy zadomowi się w jakimś miejscu zupełnie nie daje tego po sobie poznać. Zna na pamięć układ pokoju, jest pierwszy do wychodzenia z klatki, brykania i odkrywania świata. Rośnie z niego niezły pieszczoch (choć przemywanie oczek coraz mniej mu się podoba), jest bardzo kontaktowy, uwielbia buszować po mieszkaniu i odkrywać nowe zakamarki oraz kopać nory w podłodze. Naukę czystości zdecydowanie utrudnia mu obecność w mieszkaniu dwu niesterylizowanych samic... mały łobuz bardzo pragnie im zaimpnować. W klatce załatwia się do kuwety (a i poza nią wie generalnie do czego kuweta służy).
(http://fotoforum.gazeta.pl/photo/5/sc/kd/bkg4/H08pndlzf6M1liSaOB.jpg)
PANNA MIGOTKA, jego siostra-równolatka, jest koloru gorzkiej czekolady, z szaro-błękitnym połyskiem, któremu zawdzięcza imię (nie da się tego opisać ani sfotografować, umaszczenie ma naprawdę piękne). Rośnie na coraz bardziej niezależną pannicę. Gdy tylko słyszy ruch w pokoju zwarta i gotowa czeka na wypuszczenie jej z klatki. Z radością bryka po mieszkaniu i wywija piruety na dywanie albo go podskubuje :bejzbol . Udało jej się uchować jedno oczko, na którym ma jednak dość dużą zaćmę - prawdopodobnie widzi na nie bardzo słabo, może światło, ew. kontury. Załatawia się do kuwety w klatce i poza nią.
(http://fotoforum.gazeta.pl/photo/5/sc/kd/bkg4/DFbAoq9WbxqbsEUROB.jpg)
Oczka (zwłaszcza te, których nie ma, czyli ranki) wymagają obecnie codziennego przemywania (płynem fizjologicznym + roztworem jodyny), a w przyszłości zabiegu oczyszczającego (usunięcie resztek gałki ocznej, rzęs, zeszycie powiek). W przypadku Krecika byłyby to dwie osobne operacje z min. miesięczną przerwą, no i ew. zabieg kastracji jeśli byłaby taka potrzeba (u mnie wygląda na to, że rośnie z niego samiec alfa - ale być może jest to kwestia obecności dwu niesterylizowanych samic).
Kiedy do mnie trafiły, mieściły się w jednej kuwecie narożnej :)
(http://fotoforum.gazeta.pl/photo/5/sc/kd/bkg4/fQ7yBwkNpEOrr0L0bB.jpg)
Teraz maluchy mają prawdopodobnie ok. 4 miesięcy i rosną jak na drożdżach. Ważą niecałe 2 kg, dorosną prawdopodobnie do wagi 3,5-4 kg. Mają prześliczną, mięciutką i jedwabistą sierść, a codzienne zabiegi pielęgnacyjne sprawiły, że są cudnie oswojone. Potrzebują przestrzeni do brykania i codziennej porcji głasków. Obojgu zdarza zderzać się z meblami gdy za bardzo się rozbrykają, ale nie wydaje im się to przeszkadzać. Tak oswoiły mieszkanie, że nikt by nie powiedział, że są ślepe - radzą sobie świetnie. Ponieważ uczą się układu pokoju na pamięć, zmiana miejsca zamieszkania jest dla nich stresem jeszcze większym, niż dla przeciętnego królika :(
(http://fotoforum.gazeta.pl/photo/5/sc/kd/bkg4/L1mvyyiOA6Q6zZbg5B.jpg)
-
Kiedyś mieściłem się w kuwecie... potem PRAWIE mieściłem się w kuwecie... eh, to były czasy! Teraz nawet 4 litery mi się tam nie mieszczą i pani musiała wstawić większą kuwetę :nie_powiem
(http://fotoforum.gazeta.pl/photo/5/sc/kd/bkg4/bU7nbBoaqDb1rLvZBB.jpg)
Tam na spodzie są najlepsze źdźbła!
(http://fotoforum.gazeta.pl/photo/5/sc/kd/bkg4/fzJ7AxbbmkK12ZHynB.jpg)
Tu mnie jeszcze nie było! Czy jest tu coś do przegryzienia?
(http://fotoforum.gazeta.pl/photo/5/sc/kd/bkg4/MOYJai00DwQURuzlcB.jpg)
Hm, ściągnąłem już z dachu ściereczkę, ręcznik, dwie miski, kulę smakulę, rolkę ligniny... co by tu jeszcze dało się sprowadzić do środka?
(http://fotoforum.gazeta.pl/photo/5/sc/kd/bkg4/mar2HFLmdZaWLxnUBB.jpg)
Dlaczego mam być w klatce, jeśli mógłbym poza nią? Możecie wierzyć albo nie, ale opanowanie tej sztuki jest tylko kwestią wprawy. Kiedy pani czasem zapomni i zostawi otwarte na górze, w ogóle nie potrzebuję już drzwiczek.
(http://fotoforum.gazeta.pl/photo/5/sc/kd/bkg4/qoZJlHMj0yTsOfb6gB.jpg)
Według mnie do tego właśnie służy kuweta.
(http://fotoforum.gazeta.pl/photo/5/sc/kd/bkg4/YOsog2Q4E5aOgfUQBB.jpg)
Tam jest kobieta! CZuję to!
(http://fotoforum.gazeta.pl/photo/5/sc/kd/bkg4/2OoDcbxlc3ka7fHLeB.jpg)
-
Seria z końca kwietnia - uwielbiam ją :P Teraz oba króliki mają już śliczne, dorosłe futerko, Migotka w kolorze gorzkiej czekolady, Krecik czarne. Są chyba jakoś pomieszane z reksami - sierść mają krótką i cudownie miękką. Na tych zdjęciach jeszcze w większości 'przedszkolny" puszek.
Najpierw się leży...
(http://fotoforum.gazeta.pl/photo/5/sc/kd/bkg4/H9B6Wbu6OTVVLeO0PB.jpg)
Potem się wstaje...
(http://fotoforum.gazeta.pl/photo/5/sc/kd/bkg4/mhb2LedJWHBalPnGbB.jpg)
Rusza do ataku...
(http://fotoforum.gazeta.pl/photo/5/sc/kd/bkg4/RD7MybZEi8szginJPB.jpg)
I tyle nas widzieli!
(http://fotoforum.gazeta.pl/photo/5/sc/kd/bkg4/RCGdWdHCmtGiaq2l6B.jpg)
-
Dobra, starczy. Może na forum znajdzie się ktoś zakróliczony na tyle, by przygarnąć te śliczności? Ktoś, komu 4 kg zamiast 2 i brak króliczych oczek nie będzie przeszkadzał? Jeśli wiedziałabym, że trafią do dobrego domku, starałabym się pomóc w transporcie (Kraków, Katowice, Poznań, Trójmiasto...). Może też razem wymyślimy coś w kwestii kosztów leczenia. Na pewno operacje oczek muszą być wykonane przez doświadczonych weterynarzy.
Przyszły opiekun powinien pozostać w kontakcie z SPK do czasu ostatecznego uregulowania kwestii prawnych - wyjaśnienia sprawy w prokuraturze (TOZ wytoczył pozew poprzedniemu właścielowi, który nie chciał zrzec się królików).
-
Szczeżuja :przytul ale masz gromadkę :diabelek jak to znoszą Twoje ubrania w szafie??
A tak poważnie, wiem o czym piszesz :oh: Dziś rano dwie moje "lokatorki" pojechały do Poznania - z hodowlanymi niestety pewnie będzie trudniej :/
Trzymam kciuki- jesteś wielka :bukiet
-
Ubrania świetnie, zwłaszcza jak nie zapomnę o zamknięciu drzwi do szafy :hahaha
A co do gromadki... nika, najgorsze jest to że one muszą być wszystkie oddzielnie (panny się żrą, a Krecik chciałby ten tego), a oczywiście cały czas chcą biegać, ja mam dwa połączone pokoje --> przez ostatnie tygodnie klatki i barierki w całym mieszkaniu, obobkowane oczywiście na tę okoliczność po obu stronach :bejzbol :bejzbol :bejzbol
-
Szczezuja, jeżeli chodzi o koszt kastracji i operacji to proszę Ais o wypowiedź jak sie mają nasze fundusze. Uważam, ze trzeba Szeżujce pomóc chociaż Krecika wykastrować, żeby miała spokój.
Jeżeli chodzi o pomoc ode mnie to tak jak Ci Szceżujko napisałam na e mila, nie mogę zabrać uszatego, moje małpy by go zagryzły one nie lubią innego towarzystwa ale jeżeli chodzi o zrzutke na leczenie to ja bardzo chętnie w ten sposób bym Ci pomogła. Jeżeli jakos jeszczę mogłabym Ci pomóć napisz mi proszę.
-
:diabelek skąd ja to znam ?? :P
Od dziś moje chłopaki mają całe mieszkanie dla siebie :jupi czyli raptem jeden pokoik malusi więcej :P
-
Szczeż napisałam Ci na priv
-
Sprawa wciąż aktualna i coraz bardziej pilna... nikt nie może pomóc maluchom?
:( :( :(
-
ciągle aktualne :( :( :(
Maluchy będą miały JUTRO operację oczek - to poważny zabieg, trzymajcie kciuki!
Po niej zostaną jakiś czas w lecznicy, ja niestety nie mogę się dłużej nimi zajmować... przydałby się dobry opiekun, choć tymczasowy (na parę miesięcy), który mógłby im poświęcić trochę czasu - żeby na nie jeszcze pochuchać jak będą lizać rany po zabiegu.
Jeśli wszystko pójdzie dobrze, po tej operacji u Migotki nie powinno być już żadnych problemów - oczko się zrośnie i nie trzeba będzie przemywać. U Krecika będzie konieczny jeszcze jeden taki zabieg, na drugim oczku, po min. miesięcznej przerwie, jeśli pierwsze się ładnie zagoi. Do tego czasu potrzebuje przemywania drugiego oka, potem też nie.
Może ktoś je przygarnie? Są naprawdę przekochane.
-
Jak się mają nasze ślicznoty? Mam nadzieję że wszystko poszło dobrze i czują się lepiej :)
Z chęcią wzięłabym oba króliczki ale mój mąż i Bags chyba by protestowali- chłopy czasami niestety są samolubami....