-
Allie ma myksomatozę w dość zaawansowanym stadium. Prawie nie ma oczu, za to ma wielką duszność, opuchnięte genitalia, jest wychudzona i śmierdząca, a w sierści ma pełno dziadostwa.
Jest czarnym barankiem, smutnym i aktualnie przerażonym, bo nic nie widzi.
Będziemy próbowali ją wyleczyć, jak wiemy jest to sprawa niepewna i długotrwała.
Gdyby ktoś chciał pomóc Allie, przypominam dane:
41 2130 0004 2001 0516 7234 0006 (VW Bank)
Stowarzyszenie Pomocy Królikom
ul. Ringelbluma 3/21
01-410 Warszawa
tytuł: Allie
Poszukuję też interferonu, około 0,2 ml - jesli ktoś W KRAKOWIE ma świeżo otwarty i mógłby odstąpić, to bardzo proszę o kontakt.
(http://img844.imageshack.us/img844/4747/hnks.jpg) (http://imageshack.us/photo/my-images/844/hnks.jpg/)
-
O dżizasssss a gdzie ta bidula się znajduje? Aż serce mi ścisnęło... Może wrzuć na FB to będziemy udostępniać.
-
Pod moim biurkiem, fakin' hell :(
Na FB wrzuciłam w pierwszej kolejności :(
-
Matko boska! Bidulka malutka :icon_sad Co rozumieć pod pojęciem, że "prawie nie ma oczu"? Czy ona je straciła całkowicie w wyniku choroby czy są tak zaropiałe że wyglądają jakby ich nie było?
-
Bośnia jest jakiś odzew z tym lekiem dla małej?
-
Poratowałam grosikiem. Maleńka zdrowiej!
-
O mój Boże...co się dzieje z mykso w tym roku? Bośniaku nasz problem to jednak nie pastereloza... ;( - też walczymy z tym dziadostwem... Podzielilibyśmy się z Allie interferonem ale juz za późno- zużyliśmy, do tego z Białej do Bochni daleko... Tak bardzo bym chciała pomóc ale nie wydołam finansowo, sami kombinujemy jak możemy ale trzymamy kciuki żeby się Malutkiej udało... jest taka śliczna :glaszcze:
-
słaby temat :/
nie mam kasy,nie dysponuje lekami, jedyne co mi pozostaje to trzymać,ściskać kciuki. Chyba że wpadniesz Bośniu na pomysł jak można pomoc w jakiś alternatywny sposób,to pisz śmiało o każdej porze dnia i nocy.
-
słaby temat
A to ładne :)
Zajęcowa, dzięki :* Na razie chyba jestem wyzuta z rewolucyjnych pomysłów, ale jakby co... :)
Interferon zamówiony.
Integra, oczy są na swoim miejscu, ale są bardzo opuchnięte. Teraz są oczyszczone i zakropione, ale jak wzięłam królika, to nic nie widział - jedna opuchlizna i ropsko.
Nos zawalony, uszy, łapki, genitalia - wszystko opuchnięte. Allie dostała leki, kroplówki, późno wieczór trochę Criticala - źle to wchodzi, bo ona oddycha pyszczkiem i źle jej połykać. Po wszystkim w klatce wierciła się nawet żwawo. Nie liczyłam kleszczy, które zostały z niej wyjęte, ale było to co najmniej -naście.
Uszy ma takie tragiczne, że nie wiem, co z tego będzie. Nie mówię o zewnętrzu, ale o tym co w środku - jeden smród i rozpuszczone tkanki, mega-podrażnienie i jakaś ropa spod spodu wyziera :/ Biedny strasznie królik. Bobki robi, siku nie zaobserwowałam. Pobraliśmy krew do badania, a Interferon ma być jutro.
Walka zaczęta, ale jaki będzie wynik - nie mam pojęcia. Oby pomyślny dla Allie.
_naughty_girl_ , kto u Was ma mykso? Poszczepienna czy przyniesiona?
-
My nie zaszczepilismy się wiosną bo mała jechała na lekach z powodu babrajacego się problemu z łapą i kilku towarzyszących skórnych... więc nasza mykso jest przyniesiona ale mielismy wyjatkowy niefart bo królica była odseparowana od wszelkich owadów- moskitiery w oknach, nie wychodziła do ogrodu W OGÓLE, każda mucha i komar od razu były mordowane... a i tak przylazło to dziadostwo :( U nas to juz jest poważny problem: nasz wet obecnie leczy 5 królików domowych...
-
Mykso ta prawdziwa jest wyleczalna? Bo wydawalo mi sie ze nie jest i jedynie ta poszczepienna jest do wyleczenia
-
Bidulka :( Udało mi się wyłuskać kilka groszy dla niej.
-
Mykso ta prawdziwa jest wyleczalna? Bo wydawalo mi sie ze nie jest i jedynie ta poszczepienna jest do wyleczenia
Teoretycznie jest wyleczalna, ale jak będzie - na dwoje babka wróżyła :/ Stąd trzeba szczepić.. Jeszcze, gdy chorego królika ma osoba zaangażowana, jak tutaj na forum, gorzej, gdy jest tak, że nastawienie brzmi: "a ja się boję", albo "nie mam czasu", no i standardowe "nie mam pieniędzy, to przecież TYLKO królik"..
-
Zwłaszcza,że nie tylko komary roznoszą myxo,komary to zagrożenie sezonowe.Komarzyca żyje kilka tygodni,choć mnożą się niesamowicie.Myxo roznoszą też pchły(żyją ponad rok) i Cheyletiella.
-
Bośniaku, dziękuję za wyjaśnienie jak jest z jej oczkami, bo się wystraszyłam, że ona w ogóle oczu nie ma. Jakie leki muszą być jej podawane oprócz interferonu?
-
Czy przyniesiona myksomatoza jest wyleczalna to my będziemy mogli powiedzieć z autopsji za jakiś czas- mam nadzieję że będą to dobre wieści... U nas narazie po interferonie, zylexisie, antybiotykach hamujących ewentualne zmiany w płucach ( do których u nas nie doszło w ogóle ale dmuchamy na zimne) opuchlizna powoli sie zmniejsza, uszka przygasaja, zmiany rogowacieją więc jest lepiej :hura: Tylko kataru i zwiazanych z nim wysięków nie możemy zwlaczyc...a posiew jałowy ;| :/
Z całego serca kibicujemy Ellie- dobrze ze trafiła do Ciebie bośnia, Ty jesteś wieeelkaa (bynajmniej nie w sensie gabarytowym :P ) Masz wieeelkie serducho dla ucholi :przytul:
-
Na razie dostała płyny, enro, witaminy, lydium, dzis będzie dodatkowo interferon i zylexis, do oczu dostaje krople z antyb., uszy czyscimy specjalnym płynem.
Wczoraj jakoś mi wyleciało z głowy zapytać o koszt interferonu, więc dzisiaj z rana nieco przysiadłam na kostkach - trzy stówy za ampułkę... No nic, jakoś uzbieramy, byle tylko suma sumarum to wszystko pomogło...
Wieczór więcej napiszę, powinny być już wtedy wyniki badań krwi.
-
Dlatego właśnie wieczorem pisałam (przepraszam, że tak nocami Cię męczę :oh:), że mam dostęp do otwartego interferonu (koty leczą na panleukopenię) ;) Mnie też zawsze mrozi jego cena..
-
Dziękuję, kochana :* Trochę szkoda, że nocą to już było po ptokach, ale jak się nam jeszcze objawi - tfu, tfu - myxo, to w pierwszej linii zadzwonię do Ciebie, OK? :)
-
Dziękuję, kochana :* Trochę szkoda, że nocą to już było po ptokach, ale jak się nam jeszcze objawi - tfu, tfu - myxo, to w pierwszej linii zadzwonię do Ciebie, OK? :)
Odpukaj tooo, ja zresztą sama nie chcę się przekonywać, czy w okolicy jakaś sobie nie bryka..
-
Jak się czuje Allie?
-
Nie wiem, od czego zacząć.
Wczoraj rano Allie po podaniu pierwszej dawki interferonu dostała drgawek, ale przeszły. Zjadła sama trochę jarmużu, jest oczywiście dokarmiana i tak.
Wieczorem pojechałam ją oporządzić, wyczyścić, podać leki. W najśmielszych snach nie przewidziałam tego, co się stanie.
W ciągu dnia wykluły się na królicy setki larw much. Zdążyły jej prawie zjeść ogon, wszystko się wiło i ruszało. Ogonek nie jest złamany, ale wygląda jak oskalpowany żywcem, nie wiem, czy nie będzie go trzeba amputować. Na razie nie jest to możliwe, bo Allie nie przeżyje narkozy.
Dwie godziny wyjmowałyśmy larwy, obcięłyśmy nożyczkami włosy na pupie, ogonie, maszynki nie mogłyśmy użyć, bo nie można byłoby jej potem już używać (nie zdezynfekujemy).
Allie znosiła wszystko z niesamowitym spokojem, jak ją to musiało wszystko boleć, to nawet nie chcę myśleć.
Tu Allie podczas czyszczenia oczu i nosa, jeszcze przed znalezieniem larw.
(http://img194.imageshack.us/img194/133/cw1s.jpg) (http://imageshack.us/photo/my-images/194/cw1s.jpg/)
Zdjęcie larw wrzucam w linku, bo jeśli ktoś ma słabe nerwy, to lepiej, aby nie klikał.
http://imageshack.us/photo/my-images/20/u2d7.jpg/
Ogonek :(
(http://img4.imageshack.us/img4/3672/7ico.jpg) (http://imageshack.us/photo/my-images/4/7ico.jpg/)
(http://img834.imageshack.us/img834/4213/r23k.jpg) (http://imageshack.us/photo/my-images/834/r23k.jpg/)
Udało mi się na koniec wyczyścić uszy - wierzchnia warstwa usunięta, ale w środku pełno ropy :/
Zaraz się ubieram i jadę do Krakowa na wieczorną zmianę przy Allie - trzymajcie kciuki, by już nie było żadnych makabrycznych odkryć :( Straszliwie, straszliwie biedna królina.
Czasami aż brak mi słów. Wczoraj była właśnie taka noc.
-
Ożesz ******! Czy Allie dostaje antybiotyk?
-
o boziu... kolejny ogonek i honeczka... biedna alice... ja w linka nie klikne bo nie mam nerwów.
trzymam za nia kciuki, ale trochę się boje ze to leczenie jest dla niej straszna katusza :(
-
A ja kliknęłam w link, okropność :buu Biedna królinka :buu
-
Czy Allie dostaje antybiotyk?
Oczywiście. Teraz naprawdę zmykam, bo mam 40 km do biedaka. Dam znać, jak się mamy, jak wrócę o przyzwoitej porze.
-
Też kliknęłam w link.. podaruję sobie kolację.. Biedna mała, trzymam za nią mocno kciuki. Bośnia (albo ktoś inny kto wie..) to gdzie właściwie jest Allie, skoro już nie u bośni? W vetice?
-
Jezu :( Nic innego nie przychodzi mi do głowy, bo tu chyba boska interwencja jest potrzebna :(
Allie, Bośniaczku, trzymajcie się, kochane :heart
-
Nawet nie próbuje sobie wyobrażać, jak ona musi cierpieć i jak ją boli, bo nie dość że myxo, to jeszcze ją larwy much chciały żywcem zjeść :buu
-
a ja nawet pomóc nie mogę... biedna malutka
-
Malutka i Bośnia - trzymajcie się. Jesteśmy z Wami :przytul
-
Smutno tak to czytać wszystko. Trzymam kciuki.
-
Biedulko mała... jak Ty musisz cierpieć :( :( :(
Dasz radę! Musisz z tego wyjść!
-
Brak słów...trzymajcie się dziewczyny! Masakra...
-
Z braku wieści od Bośni wnoszę, że wróciła bardzo późno. Bośniaczku, jak się ogarniesz, napisz nam coś, od wczoraj ze ściśniętym sercem myślę o tej biednej królince i trzymam za nią kciuki :(
-
Ja sie cały czas zastanawiam jak Ona cierpi i jak można tak zaniedbać królika.Musicie mieć nerwy ze stali,żeby pomagać Królikowi w takim stanie... :przytul:
-
O matko jakie biedactwo... :/ Też trzymam kciuki, żeby się udało ją z tego wyciągnąć.
-
Wróciłam o 23, więc już nie miałam mocy literackiej.
Ile to zwierzę ma kleszczy, to jest jakaś masakra. W pierwszy dzień wyciągnęłyśmy ich dziesiątki, potem Allie dostała krople antykleszczowe, a ja wczoraj chyba jeszcze ze 30 wyciągnęłam :/ Miałam wrażenie, że pojawiają się znikąd. Duże, małe, średnie, nawet na oczach je miała :/
Po czyszczeniu oczu, nosa, walkach z kleszczami, odkażaniu i smarowaniu ogona, wsadziłam Allie do posprzątanej świeżo klatki, bo chciałam jej zrobić jedzenie. Ledwo królica postawiła wszystkie nogi na dnie klatki, popruła w kąt obok kuwety i usłyszałam najgłośniejszy sik króliczy w życiu. Wodospad i huragan. Zalała całą klatkę :)
Więc zamiast mieszać papu znowu sprzątałam, bo zrobiła powódź jak nie wiem co.
Jedzenie nawet szło nieźle, przyniosłam jej utarte warzywa (zainteresowała się, ale nie tknęła), suszki i zieleniny, na mlecza rzuciła się całą sobą. Zjadła z entuzjazmem jeden liść i oklapła, ale mam nadzieję, że przez noc dała radę wszystkiemu.
Chyba tyle z nocnych doniesień. Kolejna partia nastąpi.
PS
Nie cierpię kleszczy i much.
-
To chyba dobre wieści :) A jak tam z jej oczkami? Dalej nic nie widzi? Rozumiem, że oczyszczanie ich to nie jest jeden dzień i po robocie, ale najbardziej mnie martwią właśnie jej oczka.
P.S. Też nie cierpię kleszczy, zwłaszcza jak znajdują sobie niewłaściwego żywiciela :2guns:
-
Biedactwo male
-
PS
Nie cierpię kleszczy i much.
Skąd ja to znam :D, o ile kleszcze to jeszcze pikuś, bo się je fajnie wyciąga (polecam szklanki po nutelli, świetnie sprawdzają się na zbiornik przed kiblosupstem), to magi u królika zawsze wywołują we mnie niesmak.
p.s. dobrze, że pająki (szczególnie te włochate) nie są pasożytami zwierząt, bo wtedy musiałabym mieć defibrylator pod ręką, żeby Damian mógł mnie docucać :)
-
Wieści chyba faktycznie niezłe, w każdym razie kłapciata współpracuje z Wami w prowadzeniu kuracji. Troszkę się uspokoiłam, ale kciuki ściskam nadal :*
-
Zrobiliśmy przelew dla bidulki.
Wczoraj przeczytałam mężowi na głos Twoją,Iza,relację o królince,pokazałam zdjęcia(także z linka),a Marcin powiedział:"Wielki Szacun".Wielki Szacun od nas obojga.
Mocno trzymam kciuki,musi się udać.
Ja mogę spać,mając nawet kilka dużych pająków pod łóżkiem(sprawdzone na wyjazdach),bardzo je cenię i czuję się bezpieczna w ich "towarzystwie",ale wszelkie larwy,kleszcze i tym podobne paskudztwa powodują u mnie palpitacje serca(dosłownie)i dreszcze.
-
To dalej uszy i kciuki za maleństwo zaciśnięte :heart
-
aż się wierzyć nie chce:(
trzymam kciuki, żeby szybko wyzdrowiała
-
Bardzo dziękuję za kciuki, ciepłe słowa i wsparcie finansowe :* Bardzo się wszystko przyda, choć na razie nie szacuję kosztów, by nie doznać załamania. Ale słowa otuchy bardzo, ale to bardzo podnoszą na duchu :* Dziękuję :*
Dzisiaj nie miałam czasu robić zdjęć, ale Worrki zaglądały przez szybkę, to mogą opisać wieczorny wygląd Allie.
A wczoraj w nocy było tak:
(http://img829.imageshack.us/img829/6302/9xln.jpg) (http://imageshack.us/photo/my-images/829/9xln.jpg/)
(http://img713.imageshack.us/img713/6863/3cwx.jpg) (http://imageshack.us/photo/my-images/713/3cwx.jpg/)
(http://img11.imageshack.us/img11/403/qbg6.jpg) (http://imageshack.us/photo/my-images/11/qbg6.jpg/)
(http://img13.imageshack.us/img13/3423/m1uj.jpg) (http://imageshack.us/photo/my-images/13/m1uj.jpg/)
Utartych warzyw ode mnie nie zjadła, więc wszystko poszło w kosz, za to dzisiaj zabrała się do świeżo zrobionej porcji :) Wyczekała, aż sobie pójdę i zabrała się do podjadania. Na nieszczęście powróciłam i jak tylko mnie dostrzegła, to podjadać przestała, ale mam nadzieję, że przy zgaszonym świetle i w nocy się ośmieli.
Udało się mi w końcu trochę bardziej udrożnić nosek, a kleszczory dalej wyłażą, więc dalej wyjmujemy. Szczęśliwie mam wrażenie, że jest ich mniej. Nie ma też muszydeł. Z sikaniem Allie nie ma żadnych problemów - klatkę zastałam trafioną i zatopioną :) Bobków mało, ale też uszka mało je, więc nie ma z czego być kul armatnich.
W piątek jak ją ważyłam, to miała 2,53 kg. Miałam dzisiaj wrażenie, że pod ogonkiem mniej spuchnięte, ale też wydaje mi się, że na pupie nad ogonkiem (tam, gdzie ma wygolone) pojawiły się nowe bąble :/ Allie lepiej oddycha: co prawda dalej szału nie ma, ale w porównaniu do piątku to jest prawdziwy wypas. Chociaż tyle, bo takie podduszanie strasznie męczy, a ona wtedy ledwie zipała.
Karmienia szczerze nienawidzi, ale ogólnie jest grzeczną pacjentką. Gadałyśmy sobie dzisiaj dwie godzinki - i chyba stwierdziła, że coś ze mną nie tak, że tyle gadam, bo na znak protestu obróciła się tyłem do przyniesionego jedzenia ;) Słodka jest.
-
A jak tam jej oczka? Bo na zdjeciu wyglada to makabrycznie.... niemniej widac po niej ze jej lepiej juz
Alice, sily dziewczynko. Bosnia, Tobie rowniez sily.
-
Trzymajcie się obie.
-
Wygląda fatalnie, ale nie o wygląd tu teraz chodzi. Ma wolę walki i trzyma się, a skoro coś tam je, to nie jest najgorzej.
Biedna, biedna królinka...
Bośniu :bukiet
-
w sumie to nie wygląda gorzej od celebrytów po nocy w klubie :P ;) trzymam za was kciuki :przytul
-
A jak tam jej oczka?
Oczka wyglądają raczej słabo, ale działają na tyle dobrze, że jak mnie zobaczyła, to aż ją zatkało :diabelek - czyli nie ma zniekształceń obrazu :)
-
A jak tam jej oczka?
Oczka wyglądają raczej słabo, ale działają na tyle dobrze, że jak mnie zobaczyła, to aż ją zatkało :diabelek - czyli nie ma zniekształceń obrazu :)
:hahaha No nie bierz tego tak do siebie... :D
-
Trochę realizmu w poniedziałek nie zaszkodzi ;)
-
No to skoro czarnuszka zwraca uwagę na takie mało istotne detale to znaczy, że naprawdę jej się polepsza :DD
-
A jak tam jej oczka?
Oczka wyglądają raczej słabo, ale działają na tyle dobrze, że jak mnie zobaczyła, to aż ją zatkało :diabelek - czyli nie ma zniekształceń obrazu :)
Czy mnie cos ominelo?? ;P jakies zmiany wizerunkowe etc czy raczej chodziło o tę wszechogarniajaca panne radość na myśl o kolejnych zabiegach pielęgnacyjnych?? :D
-
Allie dzisiaj gorzej się czuje, nie zjadła nic, ma większą duszność niż wczoraj :(
-
Biedactwo,mocno trzymam kciuki.Wierzę,że będzie lepiej.
-
Ja też trzymam kciuki, maluszku, przetrwaj kryzys :(
-
i moje kciuki zaciśnięte, jeden za Allie, drugi za Fusię :(
-
Co za biedactwo. Serce się kraje patrząc na nią . Zdrowiej malutka :*
-
Jak tam Kruszynka....?
-
Maluszku bądź dzielna i walcz! Kciuki bardzo mocno zaciśnięte.
-
Walcz Allie walcz! 3mamy kciuki za czarnulkę bidulkę.
-
Po południu zjadła startych warzyw i jarmużu. Jest bardzo nierówna oddechowo i w ogólnym samopoczuciu - ma momenty, że się myje ochoczo, a ma i takie, że siedzi w bezruchu i nic ją nie interesuje. Na razie walczymy, a jutro może się uda pobrać wymazy z uszu/nosa.
-
Trzymam kciuki. Waleczny czarnuszek da radę! Bośniak - niech moc będzie z Tobą! :lajkonik:
-
Allie czuła się dzisiaj od średniawo do kiepskawo, aż do momentu, kiedy postanowiłyśmy ją wieczorem doprowadzić jako tako do ładu. Czyli umyć porządnie pyszczek, brodę i szyję, pupę, przekłuć się z wenflonem do lewej łapki i dogolić ogon. O karmieniu nie wspomnę :]
Początki zabiegów były ciężkie: Allie walczyła, dusiła się, potem poległa zrezygnowana i kilkanaście minut można było w miarę spokojnie działać, ale hit nastąpił podczas mycia brody - tragedyja straszna była, Allie sama chciała brodę myć, ciamkała przy tym jak stuletni mędrzec, zaczęła skubać zębami ręczniki papierowe :) i miała ochotę skubnąć moją rękę. Nie raz ;)
Koniecznie chciała dziewczyna, by "moja-broda-nie-tykaj-jej-nigdy-ty-okropny-człowieku" została nietknięta. Nic to, że drugie śniadanie z piątku stamtąd wyglądało.
No i tak się przekomarzałyśmy, aż przekonałam się, że skubanie, protesty i wiercenie nie było li tylko manifą niechęci do tykania brody ;) Allie nagle zrobiła kroczek w tył i puściła na mnie największy wodospad ever :diabelek
Poczułam, że pływam od pasa po zawinięte nad kostką spodnie, a alliowy mocz radośnie wychlupnął mi z butów :)
No. To taki był dziś darmowy wieczór ze śliczną Allie ;)
Bobki marne, bo marne, ale są, siki - a jakże, z jedzeniem różnie, ale coś sama dziamdzioli. Tylko wydaje mi się (i nie jestem osamotniona w tym wydawaniu), że bąbli jest więcej i są większe :(
-
:( z tymi bąblami to nieciekawie :( 3maj się maleńka :* worrki zdobyły jarmuż i wezmą Ci troszkę sianka made by worrki...
-
Najważniejsze, że Allie walczy dzielnie. Czy obecnie dostaje jakieś leki?
-
Mocno trzymam kciuk za bidulkę :przytul:
-
Kibicuję Wam dziewczynki z całego serca :przytul
-
Zuch dziewczynka :)
-
Allie przyjęła z godnością wszystkie trzymane kciuki, co objawia się APETYTEM! :jupi
czyli zaczęła jeść sama, i to - zgodnie ze słowami Pani Doktor - porcje godne głodnego baranka, a nie obłożnie chorego króliczątka :lol
Wciąga więc warzywka utarte na grubych oczkach, kocha natkę pietruszki, liście kalafiora, kalerepki, jarmuż... Odwiedzających Uszatą uprasza się o świeżutkie dary dla Allie :bukiet
Natomiast jak do tej pory nie zasmakowała w suchym, nawet w worrkowym sianku! :niespodzianka Ale kto wie, kto wie jak się sytuacja rozwinie :)
Rokowania nadal są ostrożne, więc wsparcie wszelakie nieustająco jest potrzebne. Allie nadal ciężko oddycha z uwagi na obrzęki, bąble są nadal w ilości i wielkości niezmienionej, utrzymuje się wydzielina z oczu, ale przynajmniej przestała lecieć ropa z noska. Dziewczynkę czeka też walka z martwiczą tkanką na ogonku...
-
To fantastyczne wiesci!!A gdzie te dary warzywne składać dla Allie? Pani doktor przekazać?
-
dokładnie tak :)
-
Super że baranince apetyt dopisuje :brawo: My też dzielnie walczymy- mamy ciągle opuchnięte oczyska, bąble na uszach się zmniejszyły, stwardniały i schodzą warstwami ;| - łuszczą się, wyglądają trochę jakby były brudne a ja nie wiem co z nimi robić, czym je potraktować żeby się goiły... może mi coś podpowiecie?
Dobrze że nosek Allie się oczyścił :bunny: Robiłyście może wymaz z posiewem...? Bo u nas jest problem- Killerina masakrycznie kicha i ropsko się wydostaje...a posiew ma jałowy... :hmmm
Trzymamy cały czas kciuki za czarnuszkę i pozdrawiamy :przytul
-
Robiłyście może wymaz z posiewem...?
tak, czekamy na wyniki. i życzymy Killerinie zdrowia!
-
nadrabiam zaległości.. a tu takie rzeczy... :( Bośniaczku <3 trzymam kciuki mocno.. ważne, że ma apetyt, to podstawa :) posłałam pieniążka troszke..
-
bąble na uszach się zmniejszyły, stwardniały i schodzą warstwami ;| - łuszczą się, wyglądają trochę jakby były brudne a ja nie wiem co z nimi robić, czym je potraktować żeby się goiły... może mi coś podpowiecie?
d
zapytaj może weta co myśli o velvetynie? to cud-maść regenerująca z komórkami macierzystymi, pomaga na problemy skórne różnego pochodzenia,może akurat na zmiany po myxo okaże się pomocna? ewentualnie miód manuka - wiem że daje radę ze zmianami martwiczymi,nie wiem czy na łuszczące bąble się też będzie przydatna,ale warto spytać.
cieszę się że Allie apetyt dopisuje :) obiecuje że przyniosę jej królewskie śniadanko w poniedziałek :)
-
Przeczytałam dzisiaj dopiero o Allie,serce ściska .Posyłam marne bo marne grosze ale nie umiem i nie mogę pomóc inaczej.
Trzymam kciuki za królinkę :heart
-
Cytat: _naughty_girl_ on Wrzesień 12, 2013, 19:17:58 pm
Robiłyście może wymaz z posiewem...?
tak, czekamy na wyniki. i życzymy Killerinie zdrowia!
Jeśli chodzi o wymazy, to u Allie z nosa wymazu nie było, za to był z uszu. Ale jeszcze się nic nie wyhodowało.
Uszy są cały czas czyszczone, bo cały czas jest w nich ropa.
Jeśli chodzi o wsparcie - bardzo dziękuję za każdą pomoc: żadne grosze nie są marne, każdy jest ważny! :*
Dziękuję serdecznie każdej osobie, która dotychczas wsparła leczenie Allie :bukiet :bukiet :bukiet
Pani Annie M. 30 zł
Pani Joannie K. 10 zł
Panu Jarosławowi P. 100 zł
Pani Elżbiecie P. 30 zł
Pani Benicie B. 20 zł
Pani Krystynie S. 100 zł
Pani Anecie I. 30 zł
Pani Justynie K. 50 zł
Panu Marcinowi J. 50 zł
Panu Krzysztofowi Z. 50 zł
Pani Anicie G. 10 zł
Pani Urszuli R. 30 zł
Pani Małgorzacie G. 20 zł
Pani Dorocie Z. 25 zł
Dzięki Państwu udało się zebrać sumę 555 zł :*
Wczoraj odebrałam dwie pierwsze faktury za Allie: 143,89 zł oraz 495,01 zł czyli w sumie 638,90 zł :nie_powiem
Leczenie Allie jest bardzo drogie, głównie przez drogie leki, które dostaje. Na razie się o tyle opłaciło, że uszata żyje i czuje się deko lepiej. Daleko jeszcze od euforii, ale przynajmniej już miewam nieśmiałe myśli o szukaniu dla niej domu tymczasowego, w którym leczenie mogłoby być kontynuowane. No i jeszcze ją czeka amputacja ogona :(
Aktualnie Allie wygląda tak:
(http://img14.imageshack.us/img14/6572/92et.jpg) (http://imageshack.us/photo/my-images/14/92et.jpg/)
(http://img826.imageshack.us/img826/8263/s4bf.jpg) (http://imageshack.us/photo/my-images/826/s4bf.jpg/)
(http://img163.imageshack.us/img163/3752/erqg.jpg) (http://imageshack.us/photo/my-images/163/erqg.jpg/)
Koszmarnie, ale lepiej się czuje, a na pewno wczoraj lepiej oddychała - więcej przez nosek niż buzię, bardziej też walczy podczas karmienia, bo już ładnie sama je.
-
Cóż, wygląda rzeczywiście koszmarnie, ale, jak już pisałam, wygląd mniej istotny od samopoczucia. Allinko,ciągle trzymam kciuki i kibicuję Tobie i Twoim niezastąpionym lekarzom i pielęgniarzom :przytul
-
O matko faktycznie drastycznie to wyglada, ale pocieszajace jest to że chętnie je sama. Pani doktor powiedziała dzisiaj, żeby za każdym razem przynosić jej tarte warzywa, chętnie tez je koperek i natkę pietruchy.
-
Powiem Wam, ze jest postep- widac dziewczynie oko... oby tylko dziewczynka miala w sobie ta sile
-
Widzę oczko :jupi Dziewczynka wygląda koszmarnie, ale i tak już o wiele lepiej niż na początku.
-
Przesłałem tyle ile miałem akurat na koncie.Wiem ze niewiele.Ale jak każdy grośik śię liczy to super
-
Dziękuję w imieniu Allie :bukiet
-
A co u niej w ogóle?Jak sobie radzi? Jakieś zdjatka coś?
-
Czy Allie ma jakieś ulubione warzywka sałatkowe? zetrzeć jej też buraczka? czy tylko marchewka, pietruszka, seler?
-
Allie się nie udało :(
-
:swieca:
-
:(
Allie :swieca:
Bosniak :przytul
-
Jakie to niesprawiedliwe... za późno :(
:swieca:
-
Bardzo mi przykro :( :( :( tak dzielnie walczyła
Dla Allie :swieca:
-
:(
-
Dla małej :swieca:
-
teraz już nic jej nie boli, kica gdzieś, ma zdrowy pyszczek, nosek, uszka, może swobodnie oddychać. i napewno w swoim serduszku czuje że chociaż na koniec życia była zaopiekowana i zadbana...
:przytul dla wszystkich zaangażowanych w jej historię
-
Nie :( :(
Nie mogę się z tym pogodzić :( Przeklęte choróbsko ją pokonało, choć tak chciała żyć, a wszyscy wokół starali się jej pomóc... Dlaczego życie musi być do d... :(
Allie, czarny baranku :swieca:
-
Nie wierzę, po prostu nie wierzę :(
Kicaj zdrowa Maleńka za Tęczowym Mostem :swieca:
-
:( tak mi przykro :(
Bośniak :przytul
-
Jaki los jest okrutny i przewrotny. Była nadzieja bo już tyle przeszła i tak dzielnie walczyła, a tu takie smutne wieści. Kicaj maleńka za TM :swieca:
-
;( ;( ;(
Nie była sama, miała przy sobie wspaniałą opiekunkę, do ostatniego tchu...
Bośniak :przytul
Kicaj Allie beztrosko za tęczą...
-
Dla Allie :swieca: :swieca: :(
-
Szkoda,miała szansę ,trafiła na dobrych ludzi
Allie :swieca: :swieca: :swieca:
-
Już nie cierpi...
-
Mnie jest bardzo przykro , ale Wam na pewno bardziej , walczyłyście o nią codziennie.
-
:( Nie to chciałam przeczytać.
-
Tak strasznie Wam kibicowałam, a tu takie wieści... Bardzo mi przykro... Dobrze, ze chociaż na końcu zaznała trochę miłości...
-
Bardzo mi przykro :swieca: :swieca: :swieca:
-
:( Szkoda Kicka , szacunek za poświęcony czas i energię dla niej.
-
Tak bardzo mi przykro... :placze
Dla Allie: :swieca: A dla Was dziewczyny wielki szacun- zrobiłyście wszystko co możliwe :glaszcze: :przytul:
-
:swieca: :swieca:
-
:swieca: :swieca:
-
Smutek :( Uszate biedactwo :swieca:
-
Szanowni Państwo, jeszcze raz bardzo dziękuję za pomoc, którą przekazali Państwo naszej małej Allie :heart
W szczególności dziękuję:
Pani Annie M. 30 zł
Pani Joannie K. 10 zł
Panu Jarosławowi P. 100 zł
Pani Elżbiecie P. 30 zł
Pani Benicie B. 20 zł
Pani Krystynie S. 100 zł
Pani Anecie I. 30 zł
Pani Justynie K. 50 zł
Panu Marcinowi J. 50 zł
Panu Krzysztofowi Z. 50 zł
Pani Anicie G. 10 zł
Pani Urszuli R. 30 zł
Pani Małgorzacie G. 20 zł
Pani Dorocie Z. 25 zł
Pani Urszuli C. 30 zł
Panu Jakubowi K. 40 zł
Panu Tomaszowi R. 8,18 zł
Panu Jarosławowi P. 45 zł
Panu Bartłomiejowi Ł. 20 zł
Pani Agnieszce G. 10 zł
Pani Magdalenie T. 30 zł
Panu Bogumiłowi D. 40 zł
Pani Monice W. 50 zł
- wolontariuszom, którzy przynosili dla Allie świeże jedzonko, a także
- osobom, które kontaktowały się elektronicznie i telefonicznie w sprawie królinki i dzieliły się własnymi doświadczeniami oraz
- wszystkim za ciepłe słowa pod naszym adresem tydzień temu…
W sobotę odebrałam przedostatnią fakturę za leczenie Allie (ostatnia faktura będzie za zutylizowanie wszystkich materiałów, z którymi miała kontakt), mogę więc przedstawić krótkie podsumowanie finansowe.
Na rzecz leczenia uszatej przekazali Państwo łącznie 828,18 zł :* To bardzo duża kwota i bardzo serdecznie za to dziękuję.
Koszty związane z pomocą Allie wynoszą 1257,12 zł, a złożyły się na nie:
Faktura nr FVAT/3/2013 na 143,89 zł (wizyta, leki -1 dzień, szpital -1 doba);
Faktura nr FVAT/4/2013 na 459,01 zł (szpital – 1 doba, interferon, 2 x Zylexis);
Faktura nr FVAT/11/2013 na 618,22 zł (szpital: 8-16.09, badania krwi, wymaz, 2 x Zylexis, leki: antybiotyki, maści, płyny).
Do opłacenia zadłużenia brakuje nam więc 428,94 zł...
Zwracam się więc do Państwa z prośbą o pomoc w uregulowaniu powstałej należności – gdyby ktoś mógł pomóc, mimo że Allie nie ma już wśród nas, będę bardzo wdzięczna. W tym momencie nie za bardzo możemy pozwolić sobie na leczenie kolejnych królików :icon_sad
PS
Patrząc na Allie wiedziałam, że koszty leczenia będą spore. Przyznam jednak, że nie spodziewałam się, że aż tak duże. I patrząc na nią jednak wierzyłam, że się uda :icon_sad
Dziękuję, że próbowaliście razem z nami.