Witam otóż opowiem wam historię związana z moim królikiem i jego chorobą, nie wiem czy to dobry dział czy zły, Ale po przeczytaniu tego powinieneś zrozumiec mój problem. Więc swojego króliczka kupiłem mając 11 lat, (aktualanie mam 16) byłem wręcz bardzo szczęśliwy kupując go, dbałem o niego,karmiałem,poiłem ale aż doszedł ten moment... Tydzień temu zuważyłem że mój królik zaczął się ślnic, był osowiały i bardzo słaby(nie mógł chodzic) od razu poszedłem to weterynarza. Weterynarz po zobaczeniu jamy ustnej mojego królika stwierdził że wyrastają mu 2 nie potrzebne zęby po lewej i prawej stronie, wyrwał te zęby i posmarował żelem, i podała płyny, tak od poniedziałku do piątku kazała mi z nimi przychodzic żeby zobaczyc jak się czuje, niestety z dnia na dzień było coraz gorzej, Jerry coraz mocniej oddychał i już prawię w ogóle się nie ruszał. Wtedy pomyślałem jak to możliwe ? Dostawał płynny codzien i przyjmował pokarm(podawałem mu papkę ''Gerber'')
Lecz on był coraz słabszy. Już miałem nadzieje że znacznie mu sie poprawiło wczoraj (czwartek) był taki szczęśliwy, uszy miał wysoko uniesione i był wszystkich zainteresowany więc pomyślałem że tak mu dobrze to że pójdę to weterynarza jeszcze jutro czyli w piątek i będzie już spokój. Lecz po przyjściu do weterynarza usłyszałem diagnozę która zwaliła mnie z nóg... Weterynarz powiedział że jeżeli przyjął już tyle płynów i jest dalej odwodniony to znaczy że ma uszkodzone nerki... Na pierwszą myśl pomyślałem że to sie da wyleczyc w miarę szybko,niestety tak nie było, Weterynarz mi oznajmił że jeżeli ma uszkodzone nerki to już będzie po nim... Łzy napłyneły mi do oczy, i popatrzałem na mojego królika który leżal na stole u weterynarza... Pomyślałem że jeżeli on umrze ja się już tak łatwo życiowo nie podniosę...Przeżyłem z nim moje lata dzieciństwa,wszystkie wakacje... Lecz jest jeszcze promyk nadzieji. Weterynarz stwierdził że do tego są potrzebne badania krwi i że jeszcze nic tak szybko nie wiadomo dlatego jutro (sobota) o 9.00 ide do kliniki żeby pobrano krew mojemu Królikowi... Weterynarz powiedział że daję mu 30 % życia... Nie wiem co o tym wszystkim myślec... w Końcu to mój jedyny prawdziwy przyjaciel, Pisząc ten temat płaczę i czuję wielki żal... A jeżeli umrze ? To co będzie ? Inni mówią że to tyko zwierze, lecz dla mnie to jedyny prawdziwy przyjaciel który zawsze był przy mnie...Czekam na wasze opinie