Witam
wiem, że podobny temat kiedyś gdzieś był, ale sytuacja o której pisze jest troszkę specyficzna. Mieszkam w małym mieście, na forum tegoz miasta wkleiłam film Ciapusi "Ziemianie". Rozgorzałą dyskusja. Pewna Pani opisała historię kotka, którego spotkała idąc na zakupy. Przez 4 godziny nikt mu nie pomógł (dzwoniła na straż miejską, prosiła pobliskich weterynarzy o pomoc, była u kierownika restauracji pod którą siedział kotek). Nie chciała go dotykać, bo cały był w jakichś ropieniach i bała się, że może być to choroba zaraźliwa. Po tych godzinach czekania zjawiła się kobitka, która powiedziała, że weźmie kotka. Zawiozły go do lecznicy, okazało się, że kotek musiał być albo potrącony, albo pobity. Koszt operacji 300zł, ale nie wiadomo czy przeżyje lub uśpienie na miejscu. Kobieta wybrałą operację. Nie wiadomo co stało się z tym kotkiem.
Gdzie można szukać pomocy? Kto ma obowiązek zająć się zwierzakiami innymi niż psy (te straż miejska odławia, więc jak się zadzwoni to ktoś przyjeżdża)? Wiem, że istnieje TOZ, najbliżej mnie w Suwałkach, ale tam nawet nie podali numeru telefonu, tylko maile... więc sądzę, że w takiej sytuacji by nie pomogli. Ludzi, którzy zaczęli pytać na forum jest sporo, nie wiem co im odpisać. Pytają co robić by zmienić życie zwierzaków, jak się zachować itp itd. Byłabym wdzięczna za pomoc, bo prawdę powiedziawszy ja sama nie widziałąbym co z tym kotkiem zrobić... A ludzi, którzy wyciągnęliby 300zł jest naprawdę niewielu...