Z tego, co mi dziewczyny powiedziały, Bazylek odszedł tuż przed Wrocławiem, w drodze do kliniki Piaseckiego (chyba nie przekręciłem nazwiska). Kasiak nie chciała robić już sekcji, więc tak do końca nie wiemy, co to było za choróbsko, ale z dużym prawdopodobieństwem - wg mnie - można mówić o zaawansowanych zmianach nowotworowych. Szkoda zwierzątka, bo był to naprawdę bardzo spokojny i łagodny króliczek ...
Bazyl nie miał chyba tu swojego wątku fotograficznego, to zdjęcie zrobiłem mu dwa tygodnie temu.