Fruzia ma chyba zator
wczoraj wieczorem zauważyłam, że zrobiła taką kupkę miękkich posklejanych bobków. Zabrałam jej zieleninkę i zostawiłam na noc z samym siankiem i wodą. Miałam nadzieję, że do rana jej przejdzie. Niestety. Rano znalazłam jeszcze dwie takie "kupy" a królinka siedziala skulona w kącie i mnie atakowała, co rzadko jej się zdarza.
Wyciągnęłam ją z klatki, wymasowałam brzuszek, podałam rumianek do picia, ale ledwo liznęła bo nie miałam strzykawki.
Brzuszek wzdęty miała i ma cały czas.
Poleciałam do apteki i kupiłam lakcid, espumisan i strzykawkę. Podałam jej pół ampułki lakcidu i kapsułkę espumisanu rozpuszczoną z rumiankiem, do tego strzykawkę rumianku rozcieńczonego z wodą.
I teraz pytanie: czy mam lecieć do weta? czy poczekać trochę, może się unormuje?
Królinka ma 4 lata, u mnie jest od maja, z tego co wiem, nigdy nie miała żadnych problemów z brzuszkiem. A najgorsze jest to, że nie mam pojęcia co jej mogło zaszkodzić