Zgadzam, się że one się nie nadają do adopcji osobno. Naprawdę byłoby szkoda, bo chłopaki się lubią. Oczywiście potrzebna im kastracja bo tak jak mi całą kuchnię przez klatkę zaszczały tak przyszłemu właścicielowi też dadzą do wiwatu. Poza tym są fajowe, mają apetyt, ładnie wsuwają granulat no i oczywiście elegancko bobkują. Ta łapka u Karela tak głupio wygląda ale on sobie z nią całkiem radzi, kiedy staje słupka to używa jej dla równowagi, wiadomo że nie jest tak silna jak ta sprawna. Magda, z kobietą rozmawiałam oczywiście, żeby wybadać czy to nie jakaś pseudohodowla. Drugi baranek ma dużą klatkę (chyba 100) i jest jej bratowej, która kupiła psa i ma jeszcze jakiegoś ptaszka i problemy z kręgosłupem i jej ciężko więc się pozbywa. Na co ja jej odpaliłam (akurat chodzę w kołnierzu ortopedycznym), że jak widać też mam problemy z kręgosłupem, w domu dwa króliki, dwa koty i psa i to nie jest dla mnie problem a do tego mogę pomóc jeszcze innym. Głupio jej się zrobiło i nic nie mówiła już. W każdym razie nie pamiętam którego z chłopaków kupiła pierwszego. Jeden jest kupiony w styczniu, drugi w marcu i wyglądają na takie około półroczne. Ze złamaniem podobno byli u weterynarza i wszystko jest ok, nie bardzo to rozumiem jak tak krzywo zrośnięta łapka może być ok. Więcej nie pytałam, bo nawet nie miałam czasu. Wydaje mi się, że to nie jest przynajmniej hodowca królików, tylko ktoś kto głupio dzieciom kupił nie wiedząc co i jak a potem stwierdził że to problem i się pozbył. Kiedy zapytałam o książeczki zdrowia (przecież była u weta) to nie wiedziała że króliki mogą takowe posiadać i że je się szczepi itp. I to tyle, jutro raniutko pakuję chłopaki i jadą do Torunia. Będę kibicować ich adpocji i żeby poszły razem jeśli tylko się uda.