Autor Wątek: Sposób żywienia, wychowania, a zdrowie uszatych  (Przeczytany 17287 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Inga

  • Gość
Odp: Sposób żywienia, wychowania, a zdrowie uszatych
« Odpowiedź #20 dnia: Sierpień 18, 2010, 19:17:17 pm »
Jadwinia, o chemi to ja ogólnie!!! O_o  Karmel na przykład był mały mizerny i do tego za wcześnie odebrany od matki. Trafił do zoologika w którym nie miał stałego dostępu do wody, raz dziennnie dostawał łyżkę vitapolu. No nie wiem, czy by przeżył gdybym go nie wzięła - były same kosteczki. Czy to kwestia uodpornienia czy silnego organizmu - można dyskutować.
 Podałaś jeszcze przykład alkocholika - zauważ, że niektórzy alkocholicy to seniorzy - dożywają na prawdę sędziwego wieku. Do tego brak odpowiedniej higieny etc.etc - a jak rzadko chorują? Potrafią stac na mrozie i bez żadnej odbitki na zdrowiu! [Mówię teraz o żulach] I nie sądzę, że alkohol ich uodpornił - tylko warunki, w których żyją. Jak wytłumaczysz to, że niektórzy alkoholicy dożywają sędziwego wieku - pijąc przez lata też niszczą organizm- więc jak może być on silny? Jak wyniszczone narządy mogą być silne?

Celticgirl

  • Gość
Odp: Sposób żywienia, wychowania, a zdrowie uszatych
« Odpowiedź #21 dnia: Sierpień 18, 2010, 19:35:45 pm »
ale jednak odsetek alkoholików którzy tego sędziwego wieku dożywają jest nieznaczny

megana88

  • Gość
Odp: Sposób żywienia, wychowania, a zdrowie uszatych
« Odpowiedź #22 dnia: Sierpień 18, 2010, 19:58:33 pm »
No nie powiedziałabym sadząc po moim osiedlu i jego mieszkańcach :)

Inga

  • Gość
Odp: Sposób żywienia, wychowania, a zdrowie uszatych
« Odpowiedź #23 dnia: Sierpień 18, 2010, 20:00:25 pm »
Właśnie :) U mnie nie ma młodych żuli :p Najmłodszy ma z 50 lat :p

Offline Amy

  • Użytkownik
  • *
  • Członek SPK wspierający/honorowy
  • ***
  • Wiadomości: 2205
  • Płeć: Kobieta
Odp: Sposób żywienia, wychowania, a zdrowie uszatych
« Odpowiedź #24 dnia: Sierpień 18, 2010, 20:20:13 pm »
Mi sie wydaje jedno, ze trzeba krolikowi dawac to co normalnie je w naturze. Zielone, siano, woda, jakies ziola, warzywa i owoce. Granulat jest zapychaczem, fastfoodem lub skondensowana porcja ziol i siana + inne ulepszacze.
Moj pierwszy krolik siedzial w trocinach i jadl mieszanke (jednak cale zycie cierpial na chroniczny katar i non stop jezdzilismy z nim do weta na zastrzyki... nikt nie wiedzial z nas od czego, a jak pozniej wydedukowalismy problemem mogly byc trociny, ale niestety Pinusia z nami nie bylo juz), bo tak mi w sklepie powiedziano a wet nie powiedzial ze cos zle robie, Fluffy dostawal oprocz kroliczego zarcia granulat z vitapolu i czasami kolby, gdyby nie zator i gazy w brzuchu to pewnie jeszcze by zyl - nie widzialam, zeby bylo cos z nim nie tak przez te lata. Teraz mam Pysia i Flipa i jedza krolicze zarcie i CC (ponoc odpowiedni sklad dla krolika... teraz mysle nad grainless, skoro wszyscy mowia ze jest jeszcze lepszy), bo po przeczytaniu setek postow, porad etc. chcialam im dac to co najlepsze. Poki co oboje maja ok 1,5 roku i nic sie z nimi nie dzieje.

Nie wiem w czym rzecz jesli chodzi o karmienie.. najlepiej po prostu kierowac sie sama natura, bo ona wie co najlepsze dla kazdego z nas i dawac krolikom jedzenie, do ktorych ich system pokarmowy jest przyzwyczajony. Glownie o to chodzi. Po co nadwyrezac jego i tak delikatny uk. pokarmowy dodatkowymi rzeczami, ktore pewnie i tak nie bedzie w stanie strawic i tylko bedzie sie meczyl. Dla mnie to jest najwiekszy argument. No chyba ze ktos chce miec schorowanego, otylego krolika z mnostwem chorob i nieprawidlowo dzialajacymi organami. krolik nie powie ci czy cos go boli, wrecz przeciwnie, one bardzo dobrze ukrywaja wszelkie niedyspozycje, chyba ze jest naprawde zle. To tak jak z moja babcia.. co z tego ze zyla iles tam jak byla schorowana i przez 15 lat meczyla sie z chorym sercem.. Po bypassach ludzie srednio zyja 7 lat, ona zyla 15, jadla tlusto, brala mnostwo lekow, pol zycia palila i brala leki przeciwbolowe i co? Ilus tam  lat dozyla, ale co to za zycie jak sie kobita tyle czasu meczyla.
Pomysl z dieta bez granulatu jest bardzo dobry o ile dostarcza sie im odpowiednia ilosc witamin i mineralow zawartych w warzywach, owocach i ziolach...

« Ostatnia zmiana: Sierpień 18, 2010, 20:26:46 pm wysłana przez Amy »

Pinuś ['] , Fluffy ['] , Pysio ['] & Flip [']

megana88

  • Gość
Odp: Sposób żywienia, wychowania, a zdrowie uszatych
« Odpowiedź #25 dnia: Sierpień 19, 2010, 07:45:58 am »
To teraz inne pytanie, czy osoby podające mieszanki i wsypujące wióry do kuwety robią źle? Zawsze myślałam, że nie wsypuje się wiórek (w sumie to ja wiórek nigdy nie miałam, raczej tak jak napisałam wyżej takie sprężynki z drewna), ponieważ pylą, ale jak mam teraz Pinio to nie powiem, że jest super. O ile przy Karolci się sprawdziło to przy Luśce nie. Pył jest na grzejniku, fotelach, regale. Na panelach zostaje osad jak wiórki takie drobne, więc zastanawiam się czy warto dawać 15 zeta za taki efekt. No i mieszanka, moim zdaniem nie ma różnicy pomiędzy granulatem, a mieszanką (i to chemia i to chemia, nie ma się co oszukiwać). Wybaczcie to drążenie tematu, ale ja naprawdę nie mam argumentów za tym by tłumaczyć ludziom, że lepszy jest Pinio i granulat.

Offline MAS

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2469
  • Płeć: Kobieta
  • Moje króliki: Tymon,Dudek
  • Pozostałe zwierzaki: świniaki Zorro&Garcia,
  • Za TM: szkoda pisać
Odp: Sposób żywienia, wychowania, a zdrowie uszatych
« Odpowiedź #26 dnia: Sierpień 19, 2010, 08:07:13 am »
U mnie od wiórów tych grubych porobiły się Barusiowi i Duszkowi ranki na piętach,a co do mieszanek,to króliki wybierają z nich co smaczniejsze kąski,a resztę zostawiają,natomiast przy granulacie nie mają takiej możliwości,bo oprócz tego nie ma tak dużej różnicy między mieszanką a granulatem-mowa o tych z wyższej półki,no może w mieszance wyższy trochę % tłuszczu.

megana88

  • Gość
Odp: Sposób żywienia, wychowania, a zdrowie uszatych
« Odpowiedź #27 dnia: Sierpień 19, 2010, 08:13:31 am »
Czyli w zasadzie nie nic złego w mieszankach i sprężynkach (nie będę używać słowa wióry bo jeszcze ktoś coś pomyśli ;) )? Jak Karolci sypałam do kuwety sprężynki to cały pokój pachniał lasem :) potem zmieniłam na ten Pinio i było super, no ale teraz przy Luśce tylko klnę bo jest wszędzie. Z mieszankami jak piszesz - Karolcia wyjadała co lepsze, a reszta lądowała na dnie klatki :) nie chcę nikogo krytykować za sposób żywienia i chowania królika jeśli tak naprawdę sama nie jestem przekonana do tego czy, aby rzeczywiście źle robi.

Offline Amy

  • Użytkownik
  • *
  • Członek SPK wspierający/honorowy
  • ***
  • Wiadomości: 2205
  • Płeć: Kobieta
Odp: Sposób żywienia, wychowania, a zdrowie uszatych
« Odpowiedź #28 dnia: Sierpień 19, 2010, 11:10:13 am »
Trociny maja jedna wielka wade.; roznosza sie wszedzie. Pinus byl w trochinach (tzn tylko je mial w kuwecie, bo i tak mial swoje osobne pomieszczenie i mama tylko klnela, bo roznosily sie wszedzie). Potem uzywalam zwirku dla kotow, Fluffy byl zadowolony, swieza kuwete zawsze przekopal, polozyl sie w tym i potrafil pol dnia przespac. Teraz uzywam Pinio, bo kazdy mowi, ze jest dobry, ale nie wiem czy jestem tego pewna, on sie przykleja do siersci (jak jest juz troszke mokry) i uszy tez te drobiny roznosza.
Sama tez nie wiem co lepsze.. zaczelam uzywac Pinio to uzywam, zwirek dla kota juz rzadko im wsypuje, bo przy fluffym pol kontenera sie zawsze nazbieralo, a przy dwoch to dwa razy tyle, a Pinio babcia wezmie na podpalke :p..  Poza tym krolik sam moze ci dac do zrozumienia w czym mu wygodniej, przeciez to madre zwierzaki :D
Odnosnie karmy to juz sie wypowiedzialam.

Pinuś ['] , Fluffy ['] , Pysio ['] & Flip [']

Offline thunderbird

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 197
  • Płeć: Kobieta
Odp: Sposób żywienia, wychowania, a zdrowie uszatych
« Odpowiedź #29 dnia: Sierpień 20, 2010, 09:45:09 am »
Tak się zastanawiam, a czemu nie zostawiać ucholowi wyboru, żeby sobie z mieszanki wybierał, co dobre? Normalnie powinien wybierać, co organizm potrzebuje. Czemu nie?

Wydaje mi się, że dużo przesady w tym wszystkim. To widać szczególnie, jak pojawia się an forum nowa osoba i powie (czy pokaże), że królik dostaje mieszankę i ma wiórki. Z drugiej strony mówimy o długości życia, a jakość? Właśnie chyba w tym sedno. Dany królik może być genetycznie odporny na złe żywienie i opiekę i będzie długo żyć. Ale prawdopodobnie cierpi po cichu, albo nie wie, że może być lepiej...

megana88

  • Gość
Odp: Sposób żywienia, wychowania, a zdrowie uszatych
« Odpowiedź #30 dnia: Sierpień 20, 2010, 09:50:59 am »
Uważam, że każde jedzenie/ściółka ma swoje plusy i minusy i trzeba to rozpatrywać pod kątem danego zwierzaka, nie ogółu.
MAS napisała, że wiórki (sprężynki) raniły łapki, u mnie sprawdziły się rewelacyjnie. Myślę, że nie ma co od razu atakować nowych osób, bo nikt nie prowadził żadnychh badań by stwierdzić co skraca życie szybciej, a co je wydłuża...

Offline Biszkopcik

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 401
  • Płeć: Kobieta
Odp: Sposób żywienia, wychowania, a zdrowie uszatych
« Odpowiedź #31 dnia: Sierpień 20, 2010, 10:16:45 am »
Wydaje mi się, że dużo przesady w tym wszystkim. To widać szczególnie, jak pojawia się an forum nowa osoba i powie (czy pokaże), że królik dostaje mieszankę i ma wiórki. Z drugiej strony mówimy o długości życia, a jakość? Właśnie chyba w tym sedno. Dany królik może być genetycznie odporny na złe żywienie i opiekę i będzie długo żyć. Ale prawdopodobnie cierpi po cichu, albo nie wie, że może być lepiej...

Zgadzam się z Tobą :) A konkretnie z tym, że każda nowa osoba pytając o radę w sprawie żywienia królika może się czuć atakowana, że źle karmi królika.
Zauważyłam na forum taki efekt poczty pantoflowej. Teraz powiedzmy na topie jest Grainless Complete i każdy kto karmi królika innym granulatem może być obiektem krytyki lub co najmniej politowania, bo jego królik będzie żył krótko i nieszczęśliwie.

Moim zdaniem cały problem pojawił się w momencie, gdy zaczęto mówić o czymś takim jak "SZCZĘŚCIE" królika. Do tej pory nie wiem czy coś takiego istnieje.
To człowiek jest istotą skomplikowaną i nawet jak jest piękny i bogaty, to  może być nieszczęśliwy. A królik? Jeżeli nie choruje, dostaje papu i głaski oraz ma trochę ruchu, to czegoż mu więcej potrzeba do życia? Jak jest chory, to jest osowiały, smutny. Ale jeżeli skacze wesoło, to czy mamy dalej się martwić, że jest mniej "szczęśliwy" od królików, które jedzą droższą karmę?

Natomiast z czym się nie zgadzam. Raczej nie istnieje coś takiego jak Genetyczna odporność na złe żywienie. To jest raczej "odporność" NABYTA. O genetyce moglibyśmy spekulować gdyby nasz źle żywiony królik miał potomstwo, a jego dzieci kolejne dzieci. Być może w którymś z kolei pokoleniu genetyka odegrałaby tu rolę.

No i na koniec. "Cierpi po cichu"...  smutny_krolik Jak to się objawia? Bo nie sądzę żeby króliki miały dwie osobowości - skaczący i wesoły, a w środku ma depresję?
Jak królik jest chory, to cierpi w sposób widoczny dla nas. Myślę, że podejrzewanie zdrowych i najedzonych królików o stany depresyjne/brak szczęścia to już chyba przesada... :bunny:
« Ostatnia zmiana: Sierpień 20, 2010, 11:12:37 am wysłana przez Biszkopcik »

megana88

  • Gość
Odp: Sposób żywienia, wychowania, a zdrowie uszatych
« Odpowiedź #32 dnia: Sierpień 20, 2010, 10:25:29 am »
Biszkopcik, uwielbiam Cię czytać, piszesz rzeczowo i super argumentujesz :*

Offline Biszkopcik

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 401
  • Płeć: Kobieta
Odp: Sposób żywienia, wychowania, a zdrowie uszatych
« Odpowiedź #33 dnia: Sierpień 20, 2010, 10:34:31 am »
Aha - co do mieszanek i alkoholików... :)
Od początku karmiłam Tuptusia granulatem, później jeszcze marcheweczką i jabłkiem oraz dokupiłam mieszankę z rzekomo suszonych warzyw (bardzo mu smakowała, wybierał sobie ulubione kąski). Weszłam na to forum i od razu stwierdzono, że karmię swoje zwierzątko fatalnie.
Chciałam mu więc dać więcej warzyw, ale on nie chciał ich jeść. Nie i koniec! Nawet za bardzo nie chciał sianka, które wcześniej chrupał.
Myślałam, że to wina granulatu. Pewnego dnia zabrakło mi mieszanki i nie miał jej przez kilka dni.
I co się okazało? To mieszanka była winna temu, że Tuptuś był nią tak najedzony, że nawet marcheweczka przestała mu podchodzić.

Od momentu, gdy nie je mieszanki, a tylko granulat, to zaczął jeść więcej warzyw - np. zje też brokuła, wcina sianko i je korę z gałązek (wcześniej ogryzał gałązki, ale kory nie jadł).

Co do alkoholików. Tu się liczy regularność picia. Codziennie, poczynając od mniejszych dawek i można pić baaardzo długo. Najgorzej jest z tymi, którzy nigdy, aż do dorosłości nie tknęli alkoholu, a nagle zaczynają się upijać. Osobiście znałam faceta, który pracował w ośrodku dla alkoholików i aż do 30-go roku życia - patrząc na stan alkoholików - nie tknął kieliszka alkoholu. Później został z tej pracy zwolniony i się załamał.... Zaczął pić. Zaczęło się od 1 piwa do obiadu. Później była wódka. W ciągu roku ten człowiek - mając 33 lata - zapił się na śmierć.

I kto wie, czy podobnie nie może być z królikami, które ze "złych" mieszanek (którymi były karmione latami), nagle zostają przestawione na "dobre" granulaty. Kto wie jak zareaguje ich organizm na taką zmianę?
« Ostatnia zmiana: Sierpień 20, 2010, 11:15:12 am wysłana przez Biszkopcik »

Offline Biszkopcik

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 401
  • Płeć: Kobieta
Odp: Sposób żywienia, wychowania, a zdrowie uszatych
« Odpowiedź #34 dnia: Sierpień 20, 2010, 10:38:18 am »
Biszkopcik, uwielbiam Cię czytać, piszesz rzeczowo i super argumentujesz :*
:icon_redface   :bunny:

Offline thunderbird

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 197
  • Płeć: Kobieta
Odp: Sposób żywienia, wychowania, a zdrowie uszatych
« Odpowiedź #35 dnia: Sierpień 20, 2010, 11:10:20 am »
Biszkopcik:

O odporności genetycznej mówiłam nie w kontekście żywienia, ale odwrotnie. O ogólnej genetycznej odporności danego osobnika i przy okazji na żywienie (może źle się wyraziłam, w ogóle nie chodziło mi wpływ samego złego żywienia na genetykę). Nie można odsuwać genetyki, jak u każdego gatunku jedne osobniki będą silniejsze już od urodzenia, inne chorowite. Jak u ludzi. Środowisko ma swój wpływ, ale bagaż genetyczny również. Zatem złe żywienie na jednego osbnika może wpływać gorzej, może być delikatniejszy, innego będzie można karmić byle czym i przeżyje 10 lat.

A tak naprawdę czynników jest wiele (środowisko, czyli żywienie, ruch, higiena, stres, samotność oraz wrodzona odporność i wrodzone skłonności...), możemy debatować godzinami, które są według nas ważniejsze, ale to do niczego pewnie nas nie doprowadzi, bo każdy z naszych podopiecznych będzie pod tym względem innych. Chyba Megana najlepiej to podsumowała: że wszystko musimy rozpatrywać pod kątem danego osobnika. Każdy jest inny. :)
Oraz nie przesadzać w żadną stronę. Właśnie jak piszesz, Biszkopcik, jest nagonka na nowe osoby, które nie opiekują się królikiem wg tutejszych standardów. Dosłownie są atakowane. Obawiam się, że w ten sposób krzywdzi się samego królika, bo taka osoba (często młoda), po prostu nie będzie więcej na forum wchodzić, gdzie mogłaby się czegoś dowiedzieć na temat opieki nad królikami. No ale to są uroki internetu i forów internetowych, gdzie każdy może czuć się "kompetentny"...

"cierpi po cichu": już wiemy, że króliki potrafią ukrywać ból, potrafią cierpieć po cichu, gdy ich coś boli. Nie mówiłam nic o jakichś stanach depresyjnych, tylko o fizycznym złym samopoczuciu. Skoro królik potrafi ukryć ból, myślę, że fizyczne złe samopoczucie również.

Nie uważam również, że możemy twierdzić, że króliki nie mogą być szczęśliwe. Nie czujmy się jako ludzie lepsi od innych stworzeń i nie pozbawiajmy ich uczuć tylko dlatego, że nie znamy ich języka. I nie jest to żadne uczłowieczanie królików. Ich szczęście może być powodowane innymi pobudkami niż nasze, ale nie możemy powiedzieć, że go nie odczuwają. Człowiek zbyt często czuje się lepszy od innych zwierząt, uważając się za bardziej skomplikowanego, lepszego. Myślę, że wpadamy tu w podobną pułapkę, w którą wpadli biali w XVII wieku względem czarnoskórych...
To już może off top trochę, ale chciałam się ustosunkować do opinii Biszkopcika. Ale myślę, że to czy się zgadzamy, czy nie, wielkiego znaczenia dla naszych uszaków nie ma znaczenia. I tak o nie dbamy najlepiej jak możemy. :)




Offline Biszkopcik

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 401
  • Płeć: Kobieta
Odp: Sposób żywienia, wychowania, a zdrowie uszatych
« Odpowiedź #36 dnia: Sierpień 20, 2010, 13:26:17 pm »
Wiesz thunderbird ja też tylko teoretyzuję i wcale nie przypisuję sobie tego, że mam rację w takich ulotnych kwestiach jak choćby "królicze szczęście" :)

Ale jednocześnie myślę, że słowo "szczęście" rozumiane po ludzku nie pasuje mi do życia zwierząt. A słowem tym obecnie się manipuluje na wszelkie możliwe sposoby - głównie w reklamach. "Twój kot będzie szczęśliwy, gdy kupisz mu naszą super karmę", "twój pies kocha jeść naszą karmę...", "twój królik...".

Szczęście to słowo abstrakcyjne, które nawet w rozumieniu ludzkim NIE MA JEDNEJ DEFINICJI. Wg jednych szczęście to brak problemów, wg innych to dodatkowo możliwość samorealizacji. Nawet sami ludzie nie wiedzą co im daje szczęście (pieniądze/uroda/rodzina/sława??)

Zastanówmy się nad życiem królika. Nie odbieramy mu przecież tego, że ma on swoje uczucia. Przeżywa radość, smutek, strach, może lęk (czyli obawa przed cierpieniem np. na widok złego opiekuna). Można śmiało stwierdzić kiedy jest wesoły, a kiedy smutny, osowiały. To są emocje.
Trudno dopatrywać się żeby królik miał takie potrzeby jak człowiek - np. potrzeba samorealizacji czy twórczości.

Stąd wysnuwam śmiałą tezę, że "królicze szczęście" (dla dzikiego królika) to zaspokojenie jego potrzeb fizjologicznych (pokarm, posiadanie potomstwa) oraz zaspokojenie potrzeby bezpieczeństwa i bliskości/"miłości" w stadzie. Jeżeli królik to posiada, to czego może jeszcze więcej pragnąć?

To tylko producenci gadżetów dla zwierząt wmawiają nam, że mają one jakieś dodatkowe potrzeby, a zaspokojenie ich przyczynia się do "szczęścia" królika.

Nie słyszałam też o tym, że zwierzęta "ukrywają ból fizyczny". Jak to robią? Są obolałe, chore, a jednocześnie skaczą radośnie? Chciałabym jakiś przykład. Bo przecież jak zwierzątko jest osowiałe i przestaje się myć, to widzimy, że coś jest nie tak z jego zdrowiem...

megana88

  • Gość
Odp: Sposób żywienia, wychowania, a zdrowie uszatych
« Odpowiedź #37 dnia: Sierpień 20, 2010, 13:47:09 pm »
Może bardziej chodziło o to, że to jakaś utajona choroba, ale mam przykład. Nie mieliśmy z kim zostawić psa jak jechałam do Torunia i pojechała z nami. Przy okazji doktor ją zbadał - poważna wada serca. Miesiąc temu miała operację podczas której lekarz pytał mnie czy nie była osowiała, czy jadła, piła. Ja na to, że ona zawsze radosna, apetyt miała. Odpowiedział, że to bardzo dziwne, że takie guzy musiały sprawiać jej ogromny ból :( naprawdę była radosna...

A co producentów masz rację. Kupowałam zawsze Pedigree, bo wierzyłam, że robię dobrze. Kiedyś wpadła mi ulotka reklamowa w rękę z żarciem z Biedronki (Puffi) i Pedigree. Aż oczy przetarłam. Identyczny skład! Szok...

Offline Biszkopcik

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 401
  • Płeć: Kobieta
Odp: Sposób żywienia, wychowania, a zdrowie uszatych
« Odpowiedź #38 dnia: Sierpień 20, 2010, 13:57:46 pm »
Może bardziej chodziło o to, że to jakaś utajona choroba, ale mam przykład. Nie mieliśmy z kim zostawić psa jak jechałam do Torunia i pojechała z nami. Przy okazji doktor ją zbadał - poważna wada serca. Miesiąc temu miała operację podczas której lekarz pytał mnie czy nie była osowiała, czy jadła, piła. Ja na to, że ona zawsze radosna, apetyt miała. Odpowiedział, że to bardzo dziwne, że takie guzy musiały sprawiać jej ogromny ból :( naprawdę była radosna...

Naprawdę nie znam się na takich przypadkach. To rzeczywiście smutna sytuacja :(
Ale jednocześnie nie potrafię uwierzyć w to żeby zwierzątko ŚWIADOMIE było radosne czując ból fizyczny.
Może bardziej tu chodzi o to, że ono się PRZYZWYCZAJA do bólu. Człowiek też na początku każdej choroby bardzo cierpi, ale później potrafi przyzwyczaić się do przewlekłego bólu i w miarę możliwości starać się normalnie funkcjonować.

Gdyby to jednak był bardzo duży ból, to nawet opcja przyzwyczajenia się odpada!

Dlatego mam dużą dozę pewności, że piesek nie cierpiał aż tak bardzo jak to zasugerował weterynarz. I myślę, że to pocieszająca informacja. Przesyłam głaski dla kochanego pupilka  :przytul:

megana88

  • Gość
Odp: Sposób żywienia, wychowania, a zdrowie uszatych
« Odpowiedź #39 dnia: Sierpień 20, 2010, 14:05:52 pm »
To doktor Krawczyk diagnozował - on się nie myli. Karolcia też cierpiała, wyobraż sobie zapalenie pęcherza, to okropny ból :( nie było po niej widać, no jedynie, że kuperek mokry, ale zachowanie normalne... potem ta walka, Boże jak ona musiała walczyć... zwierzęta są bardziej skoplikowane niż się nam wydaje...