Jeśli to nie wymaga leczenia, bo nie jest jakieś zakażone albo z grzybicą, królika to nie boli, nie swędzi i wygryza wyłącznie nawykowo, to chyba spróbowałabym założyć kołnierz, chociaż zdaję sobie sprawę, że dla królika jest to niesłychanie męczące i drażniące.
U nas mieliśmy zagadkę wygryzania sierści przez Nalkę, ale nie robiła sobie ran, tylko wyszarpywała włosy na brzuchu i latała z plackatym brzuszkiem, przerzedzonym maksymalnie. Przestała to robić w momencie, kiedy zniknęła klatka - jak ręką odjął, uwierzyć nie mogliśmy. Za trzy dni brzusio było obrośnięte jak złoto. Nie wiem czy to akurat u Was może mieć jakieś znaczenie, pewnie nie, ale może się czepiła tego karku z nudów (jak u nas Nalka)?