Mam pytanie do osób, których króliki miały kamień w pęcherzu moczowym. Czy da się rozpuścić ten kamień jakimiś lekami, czy też pozostaje tylko operacja?
Mój królik zaczął zachowywać się "podejrzanie" 2 miesiące temu. Był osowiały, apatyczny, siedział skulony w klatce, a jego mocz był barwy brunatnej. Szybko zawieźliśmy go do weterynarza, który podejrzewał zapalenie pęcherza moczowego. Później zrobiliśmy królikowi USG, które wykazało w pęcherzu obecność kamienia wielkości pestki czereśni. Tuptuś dostał całą serię zastrzyków i obecnie zachowuje się normalnie - nie wygląda na chorego. Niestety ma bardzo złe wyniki moczu, który nadal zawiera sporo krwinek czerwonych.
Boję się operacji, bo nie wiem jak jego organizm poradzi sobie z narkozą (ma już prawie 6 lat), stresem i bólem pooperacyjnym. Na razie od około miesiąca daję mu Fitolizynę i liczę na to, że to troszeczkę rozkruszy kamień - ale nie wiem czy to realne.
Napiszcie jak wygląda operacja królika i jak długo królik dochodzi do siebie. Nie wiem czego się spodziewać po operacji, a boję się, że to może się okazać jedyne wyjście.