nie wiem czy mnie jeszcze pamiętacie. przez jakiś czas tutaj wchodziłam, moja króliczka to rabi. mam teraz pewien problem, gdyż zostawiłam ją pod opieką rodziców na ponad dwa tygodnie. przyjechałam dzisiaj i poczułam straszny zapaszek od niej, tak jakby siano, ale nie pachniało tylko śmierdziało. popatrzyłam pod kuferek, był cały ufajdany. nie bobkami, ani ceko, ale po prostu siuśkami. na pupie nie zauważyłam żadnych zmian na skórze, ale na łapach, nie na podeszwach tylko, jakby to określic, no wyżej, coś w stylu naszych ud czy łydek? no i ma tam takie jakby strupki i gołe placki, niektóre różowiutkie a czasem zaczerwienione. jak się lepiej przyjrzałam to ma je też na 'stopie' tylko nie na podeszwie ale tak jakby z boków, nie wiem jak to wytłumaczyć. strasznie się martwie że mogą to być właśnie odparzenia. musiałam ją troszeczkę podmyć (wiem, że się tego nie robi ale musiałam, miała całe futerko brązowe od siuśków, delikatnie oczywiście to zrobiłam i wytarłam ją) i chyba muszę jej podciąć futerko, na kuferku też bo strasznie się zarosła i jest całe brudne. nie wiem co zrobić, czy zostawić te strupki, czy oderwać je w jakiś sposób, jakieś maście? jak tata wróci do domu to go chyba zastrzelę. a tyle razy mu powtarzałam żeby jej zmieniał podłoże, nie przekarmiał itp. i kto tu jest nieodpowiedzialny. jak była ze mną nic sie nie działo, a jak tylko ją zostawiłam od razu problem. strasznie się o nią martwie. i ten zapach, taki dziwny, taki w stylu czegoś zgniłego. błagam pomóżcie.
strasznie pogmatwałam, mam nadzieję że ktoś mnie zrozumie i proszę o wyrozumiałość