Dobra, to ja się podłączam pod temat.
Wróciła z wyjazdu i zauważyłam u Milki łysą plamkę na uszku. Skóra jej się łuszczy w tym miejscu, ale na reszcie uszka (i na drugim) też. Ale drugie uszko nie ma żadnego wyłysienia.
Byliśmy dzisiaj u weta, obejrzał uszko, potem całego królika, nigdzie indziej nie ma wyłysień. Powiedzial, że to rzeczywiście może być grzybica (zasugerowałam mu to). Posmarował jej uchola jakimś preparatem (zabijcie mnie, ale nazwy nie pamiętam,a nie wzięłam książeczki i wet nie wpisał), mamy przyjść za 3 dni. Nie zrobił wymazu, zasugeruję mu to przy następnej wizycie.
Wygląda to tak (z tym że wyłysienie bylo mniejsze, ja jej zgoliłam trochę sierści na uszku):
I co o tym sądzicie? Jakie środki ostrożności wprowadzić?
Zaraz jadę po czarnucha, który może też mieć jakieś problemy skórne i pasożytnicze
Jeszcze dodam, że nie mam pojęcia, skąd u Milki mogła się wziąć grzybica.