Doktor Ławniczak zgodzil sie przyjąć królika i w razie czego przechowac przez noc i jutro odwiezc do zoo, okazuje sie, ze on i jego zona i jeszcze jeden doktor wspolpracują z ogrodem, z kolei wlasciciel ogrodu mowi, ze pieniadze są i ze bez problemu oni pokryja koszy leczenia krolika.
Obie rozmowy byly mile i konstruktywne, teraz musze dopilnowac ,zeby ktos z pracownikow ogrodu podwiozl krolika do lecznicy, doktor Lawniczak mowi ,ze jest to tylko 500 metrów.
Aneczka - czy moglabys pojsc do doktora Lawniczaka i mu sie pokazac ,zeby wiedzial, ze ktos na miejscu tez sprawa sie interesuje?