Witam,
Mój króliś ciągle daje mi o sobie znać. Wiecznie coś weterynarze znajdują. A ja już nie mam siły. Wiem że wiele osób tu na forum zna się bardziej niż "Ci" lekarze. Jestem z Jeleniej i nie zawsze mogę dojechać do Wrocławia. Niestety mój królas wielokrotnie pokazał, że takie długie jazdy, choćby samochodem mu nie służą. Od razu dostaje katatoni... dlatego też zdecydowałam się kastrować u chirurga w jeleniej. Kastracja przebiegła b. dobrze i już miałam nadzieje, że wszystko się poprawi. Dzisiaj pojechałam na ściągnięcie szwów. I co?
Taki jakby jęczmień na oczku + bąbelek z ropą. Pokazywałam to już przed kastracją, ale stwierdzili, że to jakaś bakteria i nic nie groźna. Dzisiaj natomiast lekarz powiedział, że to może być promienica! Na oku?
Dał diagnozę od tak sobie, a ja wystraszona zgodziłam się na zastrzyk. (penicylina) Zastrzyki mają być odnawialne w niedziele i środę.
Powiedźcie mi proszę czy jechać na nie?
Wydaje mi się to wręcz nie możliwe, żeby na oku pojawiła się pierścienica i z małego guzka z ropą wielkości 2 mm zrobić tak okropną chorobę.
ps. Lekarz nie sprawdził zębów, a jak pytałam się czy to ma związek to nic nie powiedział... widać że raczej się nie zna na królikach.
ps2. Już ktoś wcześniej pisał do mnie o tym oczku "jęczmień" że też tak miał dostał maść i krople i przeszło. Ja zakrapiałam 2 tyg (no może 10 dni) gentamicyną i nic...
ps3. Gdzieś tak w połowie leczenia kropelkami wydobywała się ropa z oczka.
ps4. Proszę nie piszcie żebym jechała do weta króliczego itd bo znam mojego królika i niestety choćbym chciała i bardzo chcę, to on nie wytrzyma tego nerowo, a nie chcę go stracić przez zawał
((
ps5. Czy są możliwe jakieś konsultacje e-mailowo, choćby wykluczyć że to nie to, a co innego...
Poniżej zdjęcie oczka (takie coś jest na dwóch oczkach):