Witajcie
Od pewnego czasu , bodajże od 29.10.2010 dzięki Madzi85 jest u mnie tymczasowo śliczna mała, biała kuleczka
Prawdziwy króliczek miniaturka
Śliczny białasek z fantastycznymi czerwonymi gałkami i różowymi stojącymi uszyskami
Małe boskie cudo, taka kruszynka malutka
Zupełnie niepodobna do moich olbrzymów
Odbierałam ją od bardzo miłej i widać kochającej zwierzęta babki:) Przywitała Nas z córką i psem. Pies był chyba "królem" tamtego domu. Bardzo szczekał, starał sie znaleźć w centrum zainteresowania i pokazywał, że to jego dom.
Po rozmowie z kobietką wiedziałam, że króliś je świeże - nie psikane warzywa, że bardzo zdrowo jest karmiony, oprócz tego dostaje prawdziwe pachnące sianko ze wsi.
Bardzo jej zalezało, aby królinka miała nowy, kochający dom
Wydaje mi sie, że powodem wydania króliczka był właśnie pies, obszczekiwał królika, jak już wcześniej napisałam - pokazywał, że panuje w tym domu. Zdominował wszystkich.
Ja tez po chwili byłam mu podporządkowana
Królasek miał bardzo zdrową sierść i był zadbany. Minusem była mała klatka i sianko rozłożone na całej klatce, nie miał kuwetki.
Po przyjeździe do domu, położyłam dół transporterka - razem z króliczkiem w klatce(100cm), którą wcześniej przygotowałam, żeby ochłonął i uspokoił się.
Wsypałam troszkę granulatu do miseczki, kawał świeżej marchewki i sałaty, następnie kuwetkę z pinio w jednym rogu, a w drugim sianko
Wysłałam mms byłej właścicielce, żeby nie martwiła się - bo widać było, że jest do niego przywiązana.
I tak spędził noc
Przeniosłam go do pokoju. Królasek bardzo bojaźliwy, bardzo strachliwy, nieufny, przestraszony. Ja nie chcąc za bardzo zaprzyjaźniać go ze sobą, postanowiłam nauczyć korzystania z kuwetki i dać mu święty spokój - nie dotykać przez pierwsze dni, rękę w klatce ograniczać tylko do podawania jedzenia i zmiany kocyka oraz kuwetki, żeby wiedział, ze jest bezpieczny. Będzie chciał - sam podejdzie do ręki
I tak minęło kilka dni
Po kilku dniach - wiedziałam, ze w zawodach na najszybsze zjedzenie sałaty, Śnieżka byłaby szybsza od mojej Diablicy...co wiązało się z cudem...
Stała się też spokojniejsza, ciekawsza i bardziej żywa
postanowiłam poznać ją zatem z tą, która napełnia miskę i przychodzi sprzątać - czyli ręką
Bała się, ale powolutku, delikatnie i na poczatku krótko zaczęłam ją głaskac
Naprawdę niczym "bieg ślimaka" zdobywałam jej zaufanie - część niewielką zaufania raczej
Pozwala wsadzić rączkę do klatki, a gdy ją widzi, zamienia się w pomnik- zamiera w pozycji do głaskania
Oczywiście staram sie nadal zachowywac dystans i nie zamieniac kontaktu koleżeńskiego w przyjacielski, żeby nie przywiązała się do mnie i nie cierpiała, gdy znów znajdzie się w innym miejscu.
Raz odwiedził nas pies - Śnieżka dostała szału, była przerażona, więc wizyta była "minutowa"... Kilka razy było otwarte okno i gdy tylko jakiś pies gdzieś zaszczekał, Śnieżka wbiegała do kuwetki i kuliła się
Niestety moja babcia znalazła się w szpitalu i musiałam zająć się jej psem - Yorkiem kilkuletnią sunią.
Miałam problem, Śnieżka będąc na ziemi - widząc psa dostała ataku paniki.
Śnieżka powędrowała do kuchni - na najwyższe miejsce, z którego mogła wszystko obserwować. Pierwszy dzień była bardzo niespokojna, zapytałam więc ROXI< czy w razie "W" nie zajęłaby się nią. ROXI się zgodziła - dziękuję
Ale po kilku dniach zauważyłam, że Śnieżka czując się bezpiecznie, wysoko - jest spokojna. Pies też się uspokoił, leży, je, a resztę czasu spędza na spacerach ze znajomymi.
Tak więc w tek kwestii jest spokój
Ale gdy tylko słyszy szczekanie za oknem - kuli się
Króliki w ogóle jej nie interesują.
Nauczyła się korzystać ślicznie z kuwetki, nadal jest zamknięta w sobie, ale malutkimi kroczkami robimy postępy
Od czasu - gdy przełożyłam ją na miejsce w kuchni - mam ją na wysokości oczu...i raz zauważyłam, podczas mycia, że niezdarnie robi to prawą łapką...
Od jakiegoś czasu zabierałam się za robienie zdjęć - ale albo nie miałam czasu, albo sposobności.
Zamknęłam psa w przedpokoiku, Śnieżkę zaniosłam na łóżko i zrobiłam zdjęcia. Przy okazji mogłam poobserwować, jak biega i wszędzie wkłada nochal
Jest ciekawska i szczęśliwa
Ale...niepokoi mnie jedno - ta łapka, która była niezdarna jest chyba złamana. Chyba, bo nie znam się na chorobach kości, może to co innego. Ale wygląda mi na złamanie.
Łapka nie jest prosta
Biegając używa jej, nie zauważam oznak bólu, ale kica. Czasami ją podwinie, jak za dużo ją eksploatuje. Pomyślałam, że to przeze mnie - że ja może coś zrobiłam, ale klatkę ma dużą, kuwetkę również. Łapki w pręty by nie wsadziła. Bo albo leży w klatce metoda na Baranka - czyli na boku, albo wcina sianko, albo korzysta z kuwety, itd same zajęcia nie nadwyrężające. Nie zostaje sama z psem, na noc drzwi między królami, a sypialnią są zamykane.
Po wypuszczeniu jest bardzo ciekawska i żywiołowa, zresztą zobaczycie na zdjęciach
Kilka zdjęć musiałam usunąć, bo był "królik w ruchu"
Jest kochana i bardzo pocieszna
Nie nadaje się do domu z psem i dziećmi - jest strachliwa, pokocha jak zaufa, potrzebuje cierpliwego, spokojnego i ciepłego opiekuna P.S - Śnieżynka będzie do adopcji, gdy wyjaśni się, co z łapką
Zaraz wkleję zdjęcia