no i ja też w końcu też uległam tym wszystkim zachwytom nad furminatorem i zamówiłam sprzęta dla moich chłopaków, a o to wnioski: jak tylko listonosz przyniósł paczuszkę szybko złapałam pierwszego z brzegu królika, padło na Rudka. Rudy nie był zachwycony, oczywiście protestował, ale koniec końców wyczesywanie szło nam tak sobie bo dużo kłaków nie wylazło. Złapałam Smigosia, no i zaczeły się schody o jakiejkolwiek współpracy nie bylo mowy, mały używał wszystkich możliwych mu argumentów abym odstąpiła od niecnego planu pozbawienia go włosów, ale nie dałam się i przy każdym przejechaniu furminatorem po małym wyłaziło pełno kłaków, część zostawała na ostrzach, a część fruwała wszędzie. Wyczesywałam tylko podszerstek, włosy okrywowe nie wyłaziły, przerazliwy był też ten dzwięk jak furminator jeździł po futrze. Z uwagi że chłopaki nie byli zbyt szczęśliwi przy czesaniu, zastanawiałam się czy oby to nie wyrywa włosów czy też nie jest zbyt ostre, no a żeby to sprawdzić nie widziałam innego sposobu jak tylko przeczesania siebie tym sprzętem
(oczywiście jednego pasma) no i co, podszerstka nie posiadam wiec nic nie wyczesałam, włosów nie wyrwałam, ale aleee ten dzwięk już wiem skąd się bierze, urządzonko pięknie oskrobało mi z włosów osłonki (wierzchnia część włosa) które w formie drobnego pyłu zostały na wierzchu ostrza.
Nie wiem czy włos króliczy jest tak gruby jak ludzki, pewnie nie, więc na pewno wpływ furminatora nie jest tak destrukcyjny na włosy królicze jaki okazał się na moich, ale to pewnie też tłumaczy dlaczego wystawcy psów nie używają tego sprzętu zbyt chętnie.
Niemniej jednak urządzenie u królików się sprawdza dość dobrze, choć ja osobiście żałuje że nie wyczesuje też włosów okrywowych, no i jest dość ciężkie i nie poręczne co przy złości i furii moich chłopaków nie jest dobrym połączeniem.
O rany jak ja zazdroszczę tym którzy piszą że ich króliczki lubią czesanie........