U nas sytuacja wygląda podobnie, jak u niektórych.
Obcinanie w domu (robiliśmy to zawsze od kilku lat) - wyrywanie się i stres. Jednak jakoś zawsze dawaliśmy radę. Chucka sadzaliśmy na fotelu, miał pewną pozycję (czuł grunt pod dupką) ja go asekurowałam, trzymałam, żeby się nie wyrywał, a mój chłopak obcinał. Zawsze był problem z tylnymi łapkami, są silne, więc mocno próbował je wyszarpywać. Z przednimi pełen luz.
Ostatnio na wizycie u weta, pani stwierdziła, że możemy pazurki lekko przyciąć. No to ja załamka, bo był już taki grzeczny i byłam z niego dumna, a teraz zacznie się wyrywać i popsuje dobre wrażenie
.
Nic bardziej mylnego! Chuck grzecznie jak nigdy
, wyluzowany dawał sobie obcinać paznokcie.
Myślę, że wiele zależy od danego króliczka, każdy ma inny charakter, ale generalnie pobyt w nieznanym miejscu (u weta to już w ogóle wielka wyprawa) czy nawet w innym pomieszczeniu działa na króliczki tak, że nie czują się pewnie - dlatego zazwyczaj się nie wyrywają.