Dzięki za odpowiedź,
trochę mnie to podnosi na duchu, to pewnie tak samo jak z psami, dopóki nie dorosną. Harry właśnie mówił, że od jakiegoś czasu nie mamy królika tylko małego terrorystę, którego trzeba ciągle obserwować czy czegoś nie niszczy, mimo że kupiłam jej chyba wszystkie możliwe zabawki dla królików i kotów. Ma tunele, pudła kartonowe, łożko dla królików, koce, kulki dla kotów, gazety do darcia, rolki papieru, puste butelki do popychania, grzechotki dla królików , małe pudełka, ale nic innego jej nie interesuje jak obsiurywanie i obobkowanie kanapy Harrego ( w tym miejscu gdzie on siada) i jego butów. Mam specjaly środek który ma neutralizować te siury (kanapa jest z materiału) ,ale ona i tak zawsze wie gdzie ma siknąć. Teraz leży jak lew dumna ,że w ciągu godziny obsikała łóżko w sumie 4 razy, koc pierze się non stop.
Nie oddam jej, ja nie z tych co się poddają. Ale czasem zastanawiam się po co komu zwierze które tylko wszystko niszczy i obsikuje. Wierzę że może być iaczej, bo Yocha była baaardzo miła. A teraz jak dojrzewa to masakra. MImo że obsikuje rzeczy należące do Harrego , to zawsze ucieka przed nim jak on chce ją pogłaskać.
Z drugiej strony może brakuje jej bratniej duszy.Dużo ja głaszczę i przytulam i ciągle biega luzem, ale z drugiej strony ona jest najszczesliwsza. BIedna czarna kulka hormonów pełna bobków i sików.
Taki to żywot mamy z Yoszolem