Jezu, biedny. U nas podobnie miała Rita, ona akurat miała grzyba i paciorkowca - leczyliśmy ze dwa miesiące (ale to było zaplanowane, nie że się coś przedłużało), ale się poprawiło.
Musisz iść do weterynarza, który zna się na królikach. Trzeba pobrać wymaz, obejrzeć paszczę porządnie, jeśli mają endoskop to może zrobić endoskopię i na podstawie badań dobrać leczenie, a nie dawać zastrzyki z niewiadomo czego. W takim stanie (przy takim natężeniu kichania) królik strasznie się męczy - jeśli to się pogłębia, to niedługo nie będzie mógł funkcjonować normalnie.
PS
Teraz i tak królik nie kwalifikuje się do szczepień, ale niewychodzenie na zewnątrz nie chroni przed zachorowaniem na myxo czy pomór. Wyleczcie go i zacznijcie szczepić regularnie.