Minęło już dobre półtora miesiąca po kastracji Parówy. Pewnie, to za mało żeby hormony opadły całkowicie, ale myślałam, że chociaż trochę się uspokoi.
A tu niespodzianka - Parówa namiętnie rzuca się na wszystko(głównie moje ręce) i bez przerwy molestuje swoją sówkę - pluszową zabawkę. Dodam, że robi to praktycznie tylko wtedy, kiedy widzi Misię - naszego malucha (też samca).
Chciałabym wiedzieć czy takie zachowanie jest normalne? W sumie nie przeszkadza nam to za bardzo, ale martwię się, że królikowi może przeszkadzać.
Wyjściem byłoby go nie wypuszczać z klatki, ale to oczywiście nie wchodzi w grę.
W takim razie: poczekać, aż mały będzie kastrowany czy jest jakieś inne wyjście?
Z góry dziękuję za odpowiedzi
pozdrawiam