Witam
Piszę w imieniu koleżanki, która jakiś czas temu adoptowała Zuzie z Torunia.
Właściwie to ma problem z drugim króliczkiem - prawie dwuletnim samczykiem z odzysku. Został wykastrowany jakieś 3-4 tygodni temu.
Nie było problemu z zaprzyjaźnianiem miedzy Tuptusiem a Zuzią. Szybko się pokochali.
Mąż Karoliny od samego początku zajmował się uporządkowaniem klatki, karmił go, nawet starał się być wobec niego miły. A jak tylko próbował go pogłaskać to zaraz zwiał, gdzie pieprz rośnie. Tylko Karolinie pozwalał głaskać i brać na ręce, może robić z nim wszystko co chce.
Jak był singielem to był idealnym czyściochem, wszystkie bobki i siurki trafiały do kuwetki. Nigdy poza nią. Po prostu króliczy ideał, jeśli chodzi o toaletę.
Odkąd jest u nich Zuzia sytuacja się pogorszyła. Cofnął się w rozwoju, zapomniał do czego służy kuwetka, robi prysznic z siuśków, ściany, fotel obsikane. Nawet na Zuzkę leje i dziewczynka strasznie śmierci jego moczem.
A najgorsze jest to, że Tuptuś traktuje Michała,męża Karoliny jako wroga nr 1 w stadzie. Ostatnio nawet długo wisiał na jego palcu i mocno go zranił. Jak tylko Michał wyrusza do innego pokoju to Tuptuś za nim kica i przy okazji siekacze wbija w nogę. Zdarza mu się, że nawet przy Michale zostawia kupki o silnym aromacie..
O Zuzię jest bardzo zazdrosny, nie pozwala, żeby to zwłaszcza Michał głaskał Zuzię, bo inaczej przystępuje do ataku.
Karolina nadal może robić z nim co chce, wtedy robi się taki łagodny jak baranek.
To już trwa 2 tygodnie, Karolina nie ma pomysłu jak temu zapobiec, nigdy tak źle nie było odkąd pojawiła się Zuzia.
P.S. Nie wiem, czy to jest istotne, ale przypomniało mi się, ze w przeszłości Tuptuś przez rok spędzał w sklepie zoologicznym, potem kupiła pewna pani, która po 3 miesiącach pozbyła się go z powodu alergii jej córki.