Ja bym w Łodzi nie sterylizowała, ale może wypowiem się po kolei o wszystkich lecznicach.
Sowa: długi czas tam chodziłam (do dr Jóźwik) i muszę powiedzieć, że wyleczyła mi królika z grzybicy, ale to wszystko. Z katarem się męczyliśmy ale nic nie zrobili. Inna wetka (już tam nie pracuje) wyprowadziła mi króla z zaparć i wzdęć. No a jeśli chodzi o sterylkę, to ja słyszałam o historii Józi i Tosi od forumowej Tochy, no i o króliku Belli. Ja raz tymczasa wysłałam na kastrację, przy czym po zabiegu okazało się, że to nie amczyk a samiczka. Król niepotrzebnie przechodził operację, a wetka która operowała, stwierdziła że jest to wykastrowany samiec, także nawet podczas zabiegu nie zauważyła, że to samica.
AS na składowej: byłam raz u dr Charmasa (to ten sam u której był Xal - teraz widocznie przyjmuje na składowej), no i widać było, że na królikach się zna, także prawdopodobnie w razie czego przestawimy się i będziemy jeździć do niego. Ale jak pytałam o sterylizację królic, to stwierdził, ze raczej nie wykonują, bo jest zbyt duża śmiertelność. Także ja bym się nie doważyłą ani sterylizować ani kastrować.
Lancet na Starym Rynku: Broń Boże tam nie chodźcie!!! Nuka nie warto polecać tej lecznicy. Jedynym jej plusem jest to, że mają narkozę wziewną. Wet nie potrafił obciąć pazurków (naruszył rdzeń), nie miał szczepionek, bo tylko na zamówienie a jak zapytałam czy wie co to jest E. Cuniculi, to stwierdził, ze nie zna takiej szczepionki. Jednym słowem porażka i nie warto tam jechać.
Miałam kontakt jedynie z tymi trzeba lecznicami. Tzn byłam w Asia na Tomaszewicza, ale jak powiedziałam, ze chodzi o króla, to mnie wetka wysłała na składową do Charmasa. Także nie wiem czy na Kopernika Wam chodzi o lecznicę "pod koniem", czy "z koniem" czy coś koło tego. Jeśli tak, to słyszałam dość negatywne opinie, ale ogólnie, a nie dotyczące królików.