Czasem jak mam gorszy dzień, gorzej sie czuję albo jestem czyms zdenerwowana, nie mam ochoty na jakiekolwiek zabawy, głaskania czy inne rzeczy i odganiam Nine, która wtedy najbardziej mnie zaczepia. Nie znaczy to, że nie chcę się nią zająć, poprostu bywaja takie chwile, kiedy mam potrzebę sie wyciszyć, odpocząć...ludzka rzecz. Jak juz wszystko wróci do normy, mam wobec niej wyrzuty sumienia. Ale ona wciąż jest względem mnie taka sama, nie wykazuje niechęci czy zobojętnienia, mimo wszystko przychodzi i liże po łapkach, po nosku...kochane stworzenie. Czy to znaczy, że króliczki nie są pamiętliwe? Czy takie "chwile słabości" sa mniej istotne, niz całokształt w ich stosunku do nas?