Pierwszy miot mógł się pojawić, miały być dwie panny.. Drugi był niedopuszczalny, wiedziałaś że masz parkę.. Ale było, minęło, po co psuć sobie nerwy i wypominać?.
Mam sobie Kicka. Rozmyślam nad jego kastracja ze dwa lata temu i drugim królikiem, rodzice oczywiście - NIE!
I tak mi smutno na wieść (Lucy wtedy jeszcze nie było), że drugie zwierzątko dopiero będzie jak Kicek umrze.
.
Potem tajny plan - adopcja Fizi.
Trudno było, ale się udało.
Pomyślałam "a kto ją weźmie, jak nie ja?". Zawsze chciałam dwa króliki, "ale nie rodzice by mnie zabili"-pomyślałam. Potem czytam, że jak nikt się nie znajdzie to niestety Fizia do uśpienia, nie chciałam jej mieć na sumieniu, już miałam na sumieniu świnkę morską ze szkoły, którą miałam na ferie dwa tygodnie, chciałam ją wziąć na wakacje, ale mama się nie zgodziła z powodu wyjazdu. Po wakacjach miałam ją wziąć na stałe do siebie, ale zmarła u kogoś podczas wakacji. :<
Więc przyniosłam ją do domu "ma zostać i kropka", rzekomo królik z klatką zostawiony pod śmietnikiem, więc nie ma komu go oddać z powrotem
.
Przez tydzień, było "po co nam dwa króliki, masz ją oddać komuś, bo wróci znów pod śmietnik!", ale wiedziałam, że moja mama w końcu ją polubi i tylko tak straszy. ^^
Pomyśleć, że kiedyś nie mogłam mieć żadnego zwierzaka, a w końcu mam trzy.
Co do puszczania - to nie ja je razem puściłam.
Przy mnie ojciec chciał je wypuścić razem ! Ja z mordą i ochrzanem oczywiście. (nie, na początku spokojnie mu wytłumaczyłam, że nie chcę młodych królików) . On upierał się, że królik (Kicek) jest za stary, aby był płodny.
Wypuścił je razem bez mojej zgody i wiedzy razem jak byłam w szkole.