Autor Wątek: Szarak mój kochany nie żyje :(  (Przeczytany 16303 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

kasiagio

  • Gość
Szarak mój kochany nie żyje :(
« Odpowiedź #20 dnia: Marzec 14, 2010, 12:17:22 pm »
Bardzo mi przykro :(  miał krótkie ale szczęśliwe życie i to się liczy , a jesteśmy ludźmi i każdy popełnia błędy , także nie obwiniaj się  :przytul  teraz Szaraczek kica sobie szczęśliwy za TM   (*)   smutny_krolik

Offline ais

  • Członek SPK
  • ****
  • Członek SPK
  • ****
  • Wiadomości: 1754
  • Płeć: Kobieta
Szarak mój kochany nie żyje :(
« Odpowiedź #21 dnia: Marzec 14, 2010, 12:42:27 pm »
Iras - to myślisz, ze na co on mógł bezpośrednio umrzeć?

Myslelismy, że sie udusił, bo ten brzuch byl tak duży, że mu płuca uciskał, zreszta tak zapowiadała Jałonicka, ze takie bywaja przyczyny smierci przy wzdęciach, jesli smierc jest szybka, nie mogła byc to wątroba, bo to za krotko trwalo, zeby toksyny ją zniszczyły.

Myślisz, ze pękł mu brzuch??

Nie oddaliśmy go na sekcję zwłok, bo uznalismy, że przyczyna jest oczywista, zreszta nie mielibysmy juz sił czekac do rana i potem jechac 40 minut samochodem w jedną stronę, bo chyba bym zasneła za kierownicą.

Offline ais

  • Członek SPK
  • ****
  • Członek SPK
  • ****
  • Wiadomości: 1754
  • Płeć: Kobieta
Szarak mój kochany nie żyje :(
« Odpowiedź #22 dnia: Marzec 14, 2010, 12:45:57 pm »
zapomniałam napisać, że on sie zsiusiał jak tak łapał to powietrze - pomyslelismy, że albo stracił przytomność (jak przy wylewie objaw - nie kontrolowanie) albo że sie klasycznie udusił (skojarzyło mi się, że przy powieszeniu są takie skutki).

Offline reniaw

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2697
  • Płeć: Kobieta
  • Franuś
Szarak mój kochany nie żyje :(
« Odpowiedź #23 dnia: Marzec 14, 2010, 12:58:22 pm »
tak chyba jest z siusianem sie przy umieraniu,puszczaja wszystkie zwieracze i stad oddanie moczu,stolca
moj poprzedni Funiol jak umieral tez tak bylo,trzy piski,cichutkie...najpierw przewrot na boczek,lapanie powietrza,potem zsiusial sie o oddal kilka bobkow :(
to jest przezycie nie do zapomnienia,nikomu nie zycze aby to kiedykolwiek przezyl
tak,ze bardzo Ci wspolczuje,w mnie ten widok tkwi do dzis...to jest nie do zapomnienia
ktos kiedys napisal,ze kroliki umieraja tak ....ze niezapomni sie tego do konca zycia i ten pisk.. :(
Tylko życie poświęcone innym warte jest przeżycia.
- Albert Einstein

Offline Iras

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 174
  • Płeć: Kobieta
Szarak mój kochany nie żyje :(
« Odpowiedź #24 dnia: Marzec 14, 2010, 13:01:58 pm »
pekniecie zoladka raczej na pewno nie - bo od momentu gdy zoladek peknie do smierci mija czasem nawet kilka godzin. Niedotlenienie najprawdopodobniej tez bylo, jednak tu nie da sie do konca powiedziec CO jest bezposrednia przyczyna.

W sytuacjach gdy w zoladku zbieraja sie duze ilosci gazow i nie maja ujscia, deochodzi przede wszystkim do ucisku na narzady, naczynia, przepone (to ostatnie - powod dusznosci) jednak, smierc, gdzie bezposrednia przyczyna jest uduszenie - jest rzadka.

Przede wszystkim - na skutek silnego bolu i ucisku na narzady dochodzi bardzo szybko do wstrzas. Ucisk na naczynia sprawia, ze organizm jest ogolnie niedotleniony, spada cisnienie, krazenie jest niewydolne. W takich stanach bardzo czesto dochodzi do niewydolnosci nerek i watroby z powodu niedokrwienia. Dodatkowo gazy i niemoznosc wyproznienia sie sprawiaja ze dochodzi do zatrucia organizmu.

Najprawdopdobniej bezposrednia przyczyna smierci byl poglebiajacy sie wstrzas - ogolna niewydolnosc organizmu, niedotlenienie na pewno sie do tego przyczynilo, jednak gdy dochodzi do powiekszenia zoladka do takich rozmiarow, ze pluca juz nie maja totalnie miejsca - wyglada to inaczej. Oddechy staja sie płytkie i bardzo szybkie, do zatrzymania po tym dochodzi po kilkunastu - kilkudziesieciu minutach. Te oddechy, ktore opisalas, ktore trwały przez 2 minuty - to oddech biota. Agonalne ostatnie, niskuteczne wdechy - najczesciej serce juz wtedy nie pracuje...

puszczenie zwieraczy wystepuje zawsze. Sekcja sensu w tym przypadku nie ma - gdyby doszlo do peknicia zoladka to jeszcze gdy zyl tresc pokarmowa zaczynalaby ulewac sie nosem i mordka.

Szkoda ze wczoraj wczesnie spac poszlam :( bo istniala jedna rzecz ktora mozna bylo zrobic - nakluc zoladek i spuscic gazy...
Jesli nie widzisz nic złego w rozmnażaniu zwierząt bez rodowodu - obejrzyj

Offline reniaw

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2697
  • Płeć: Kobieta
  • Franuś
Szarak mój kochany nie żyje :(
« Odpowiedź #25 dnia: Marzec 14, 2010, 13:13:30 pm »
tez slyszalam o nakluciu zoladka aby gazy zeszly...ale jak to wyglada..mozna to zrobic w domu..czy wet.dla mnie to niewyobrazalne jest
Tylko życie poświęcone innym warte jest przeżycia.
- Albert Einstein

Offline ais

  • Członek SPK
  • ****
  • Członek SPK
  • ****
  • Wiadomości: 1754
  • Płeć: Kobieta
Szarak mój kochany nie żyje :(
« Odpowiedź #26 dnia: Marzec 14, 2010, 13:14:58 pm »
co do nakłucia żołądka - lekarka mówila, że mozna wykonac operację, ale zazwyczaj króliki potem umierają, bo układ pokarmowy nie chce zacząć pracowac, mimo, ze operacja sie udala, dlatego czekalismy jeszcze i w razie czego miellismy umówioną operację w kazdej chwili, nie sądzilismy, ze to sie stanie tak szybko, szykowalismy sie raczej na 9 rano, chociaz Jałonicka mowila, ze mogę ja zerwac w kazdej chwili z lozka i zrobi operację w nocy, mimo, ze lecznica normalnie jest zamknieta.

Wahalismy sie za bardzo z tą ewentualna operacją, bo sie balismy, ze wtedy juz nie bedziei totalnie odwrotu i ze moze umrzec, a  tutaj moze jednak sama sie jakos sytuacja rozwiąże.

mysle, ze faktycznie to byul wstrząs - lekarka podawala wczesniej 2 razy steryd w odstepie kilku godzin, zeby nie dostal wstrząsu, dostal tez leki przeciwbolowe. czul sie lepoej, brzuch tak jakby sie zmniejszal, wiec pozwolila mi gop zabrac do domu, lecznica i tak w nocy byla zamknieta.
Zastanawiala sie, czy go brac do swojego domu i nawet chciala, ale mowila mi, ze sie boi, ze zasnie i zawali sprawę, bo jest bardzo zmeczona.


a jak ty bys to nakłucie wykonała? normalnie w domu?

my dywagowalismy w nocy sobie o nakłuciu, ale pomyslelismy, ze brzuch jest tak wielki jak balon i jak go nakłujemy to sie totalnie rozerwie.

Offline reniaw

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2697
  • Płeć: Kobieta
  • Franuś
Szarak mój kochany nie żyje :(
« Odpowiedź #27 dnia: Marzec 14, 2010, 13:19:24 pm »
to naklucie z tego co wiem to zabieg,a nie operacja na zoladku
Tylko życie poświęcone innym warte jest przeżycia.
- Albert Einstein

Offline Iras

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 174
  • Płeć: Kobieta
Szarak mój kochany nie żyje :(
« Odpowiedź #28 dnia: Marzec 14, 2010, 13:27:35 pm »
Opercja - u krolikow jest ten problem, ze glodowka im nie sluzy, a operacja polega miedzy innymi na nacieciu zoladka i usunieciu tresci pokarmowej - potem obowiazuje glodowka. Operacja jest o tyle ciezka, ze stan ogolny zwierzecia jest ciezki , nerki i watroba obrywaja przez niedokrwienie, dochodzi narkoza, no i w przypadku roslinozercow atonia jelit jest sprawa zagrozenia zycia.

jesli zoladek sie zmniejszal to zrozumiale, zde byla nadzieja iz wzdecie minie, a ze zagrozenie zycia przy operacji jest wysokie - nie ma sie co dziwic, ze traktuje sie ja jako ostatnia deske ratunku.

naklucie zoladka jest postepowaniem zachowawczym - nie usunie przyczyny, jedynie zmniejszy objawy i zwiekszy szanse na przezycie (zmniejsza wstrzas o okolo 30%) Zoladek przy nakluciu nie peknie.

Jesli chodzi o mnie - to tu jest kwestia, ze jestem z zawodu tech. wet. i sie nad tym nawet bym nie zastanawiala - po prostu wiem. Gdy zwierze lezy na boku, w sytuacji gdy zoladek jest bardzo zgazowany praktycznie nie ma mozliwosci by w niego nie trafic - nakluwa sie mniej wiecej w najwyzszym punkcie - ale to tak naprawde ma raczej srednie znaczenie. igla 1,2 (rozowa). Przy nakluciu wazne jest by igle przytrzymywac i lekko wsuwac glebiej w miare jak zoladek sie kurczy. Przed wkluciem dobrze jest zdezynfekowac i wygolic miejsce - chyba, ze juz nie ma czasu na szukanie czegos do zdezynfekowania i golenia (w domu)
Jesli nie widzisz nic złego w rozmnażaniu zwierząt bez rodowodu - obejrzyj

Offline ais

  • Członek SPK
  • ****
  • Członek SPK
  • ****
  • Wiadomości: 1754
  • Płeć: Kobieta
Szarak mój kochany nie żyje :(
« Odpowiedź #29 dnia: Marzec 14, 2010, 14:02:36 pm »
przy okazji tego nakłucia wlasnie wczoraj myslelismy o mozliwosciach wykonywanai zabiegów:

wg ustawy o ochronie zwierząt, jako upowaznieni czlonkowie organizacji pro zwierzęcej mamy prawna mozliwość uśmiercenia zwierzęcia, jesli cierpi.

z drugiej strony nie bardzo sobie wyobrazalismy, jak mogloby to zostac wykonane - z kolei rozporządzenie o warunkach usmiercania zwierząt mowi, ze zwierzeta domowe mozna usmiercic tylko w wyniku zastrzyku.

My bysmy nie umieli takiego zastrzyku wykonac, ani bysmy  nie umieli podac narkozy, zeby zwiierzak zasnął, bo w żyłe nie umielibysmyu trafic, ani potem w zyciu w serce bysmy nie trafili, zwlaszcza przy takim duzym żołądku, bo nie mielibysmy pojecia, jak je znalezc.


To bylby horror nie do ogarniecia.

z kolei zadne inne sposoby zakoneczenia cierpien zwierzaka nie sa legalne, a i tak z czystym sumienniem  nie potrafilibysmy mu np "przerwac rdzenia kregowego" jak to robią terrarysci w stosunku do krolikow (a co niby tez jest na gruncie rozporzadzenia legalne - z tym, ze nasze kroliki podpadają pod zwierzeta domowe, a wiec, znow, nei jest to ani legalne ani psychicznie mozliwe przez nas do wykonania).


Sama juz nie wiem, co bym zrobila, gdyby on wył z bólu długo - czym bym stala nad nim i sie zalamywala, bo do lekarza uspic pojechac nie zdążę, czy bym jakos go usmiercila, nie dalabym rady psychicznie, chociaz kurde mol moze czasem taka umiejetnosc szybkiego i bezbolesnego usmiercania powinna sie okazac przydatna.

Na jednej szali sie ma swoje uczucia, a na drugiej cierpienie zwierzęcia, ktore trzeba skrócic, bo jest potworne,


tak samo zabiegi zootechniczno - weterynaryjne. z tego co wiem z ustawy, takie osoby jak my nie mają mozliwosci wykonania takiego zabiegu, nawet jakby umialy.

musialoby sie to odbyc w zaciszu domowym, a i tak potem na kontroli u weta, jesli by sie trafil nieprzyjazny - moglby poinformować policję, że bez uprawnien wykonalismy zabieg.


z drugiej strony jest to w stanie wyższej koniecznosci.


nie wiem, czy psychicznie dalibysmy radę go nakłuc - musielibysmy jednak wczesniej widziec takie zabiegi i umiec z tym postepowac, zeby nas to nie przeroslo.


moze kurde warto się nauczyć, przynajmniej sie zmniejsza cierpienie, a i tak wiadomo, ze to leczenie objawowe i ze wyjsciem jest juz tylko albo operacja - ktora i tak sie skonczy smiercia, albo uspienie, ale najwazniejsze, zeby jak najmniej królik cierpiał.

Offline Iras

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 174
  • Płeć: Kobieta
Szarak mój kochany nie żyje :(
« Odpowiedź #30 dnia: Marzec 14, 2010, 14:18:32 pm »
Cytuj
tak samo zabiegi zootechniczno - weterynaryjne. z tego co wiem z ustawy, takie osoby jak my nie mają mozliwosci wykonania takiego zabiegu, nawet jakby umialy.

musialoby sie to odbyc w zaciszu domowym, a i tak potem na kontroli u weta, jesli by sie trafil nieprzyjazny - moglby poinformować policję, że bez uprawnien wykonalismy zabieg.


powiem ci tak - w listopadzie jeden z moich psow dostal skretu zoladka, obudzilam siostre, kazalam jej szykowac samochod, a sama tymczasem odbarczylam zoladek (spuscilam gazy) w lecznicy po podaniu informacji ze skret - weci zdziwieni, bo pies normalnie wygladal, a info o tym, ze odbarczylam zoladek - wogole szok. Informowanie policji - no bez przesady, chyba raczej ciezko na takiego idiote trafic, tym bardziej, ze jest to kwestia zycia.

Jesli chodzi o zabicie - to juz inna kwestia. Przerwanie rdzenia kregowego itp... sama sobie nie wyobrazam, uspienie wlasnego zwierzecia - podobnie.

Naklucie - owszem, jest leczeniem objawowym, jednak w sytuacji gdy przyczyna jest rozszerzenie, czy wzdecie - bez niedroznosci odzwiernika jak np. przy skrecie istnieje wciaz szansa ze farmakologicznie sie mozna tego pozbyc.
Jesli nie widzisz nic złego w rozmnażaniu zwierząt bez rodowodu - obejrzyj

Offline widelko

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 561
  • Płeć: Kobieta
Szarak mój kochany nie żyje :(
« Odpowiedź #31 dnia: Marzec 14, 2010, 14:27:46 pm »
A nam na zajęciach mówili, że tylko weterynarz i służby "mundurowe" :/
I że my, jako zootechnicy nie mamy takiego prawa.
.: zezwierzęconego nie boli człowieczeństwo :.
Galeria Sałatki i Gerarda - http://forum.kroliki.net/index.php?topic=7100.0
Specyfika hodowli królików miniaturowych http://forum.kroliki.net/index.php?topic=11209.new#new
http://widelko.500px.com/ - moja galeria zdjęć
Zapraszam wszystkich właścicieli psów i kotów z Żywca i okolic www.groomer-zywiec.cba.pl

Offline Iras

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 174
  • Płeć: Kobieta
Szarak mój kochany nie żyje :(
« Odpowiedź #32 dnia: Marzec 14, 2010, 14:32:33 pm »
zootechnik jest od hodowli. technik moze to zrobic "z polecenia lekarza". Teoretycznie wszystko co robi technik powinno byc z polecenia lekarza. Praktycznie - jak cos sie dzieje z moim zwierzeciem, czy znajomy z wielkimi klopotami finansowymi po mnie dzwoni to robie co jestem w stanie, na tyle na ile starcza moja wiedza
Jesli nie widzisz nic złego w rozmnażaniu zwierząt bez rodowodu - obejrzyj

Chucky123

  • Gość
Szarak mój kochany nie żyje :(
« Odpowiedź #33 dnia: Marzec 14, 2010, 15:34:57 pm »
tak mmi przykro ;(

marzena.k

  • Gość
Szarak mój kochany nie żyje :(
« Odpowiedź #34 dnia: Marzec 14, 2010, 16:27:23 pm »
ais wspolczuje

Offline maro

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2515
  • Płeć: Kobieta
  • POŚREDNIK ADOPCYJNY FPK
Szarak mój kochany nie żyje :(
« Odpowiedź #35 dnia: Marzec 14, 2010, 16:56:45 pm »
Ais tak mi przykro, Szarak był taki cudny. Mój tymcasowy wielkolud tez próbuje krasc one niestety takie są.
Maro

Na adopcję czekają:
Szarak http://www.przygarnijkrolika.pl/krolik-szarak-warszawa
i inni

Marianna

  • Gość
Szarak mój kochany nie żyje :(
« Odpowiedź #36 dnia: Marzec 14, 2010, 17:27:29 pm »
Bardzo współczuję. Wiem co czujecie bo tydzień temu za tęczowy most pokicał nasz maluszek.

Offline zosiaa1

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 588
  • Płeć: Kobieta
Szarak mój kochany nie żyje :(
« Odpowiedź #37 dnia: Marzec 14, 2010, 17:48:53 pm »
Strasznie mi przykro. Trzymaj się.  :buu
Józiek, moja miłości <3

Galeria z nowymi zdjęciami :)

jaymz

  • Gość
Szarak mój kochany nie żyje :(
« Odpowiedź #38 dnia: Marzec 14, 2010, 18:12:32 pm »
ais bardzo mi przykro

podobnie umierała nasza malutka Zuzia, ten krzyk króliczka jest straszny zostaje na zawsze w pamięci ...

 :(

Offline Kitty

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 133
  • Płeć: Kobieta
    • facebook
Szarak mój kochany nie żyje :(
« Odpowiedź #39 dnia: Marzec 15, 2010, 15:48:46 pm »
współczuje:((((((