no niestety, szczęka zębami, nigdy czegos podobnego nie słyszałam...trzęsie się...
u wetki miał temp ok 37 stopni więc troche obnizona.
o 2 w nocy mnie zbudził. Cała klatka była w wodnistej cuchnącej kupie. Mały też był upaprany.
Umyłam go i wysuszyłam, dałam lakcid i espumisan, dużo dałam wody, bo niestety sam nie pije:( Siedziałam z nim ok 2 godzin i go grzałam aż uszka zrobiły się ciepłe, nakarmiłam i położyłam go spać. Sama też się zdrzemnęłam. To było jakoś po 4.
Ok 7 się obudziłam, pierwsza moja radosna myśl - królik przeżył noc. Mało tego - skubał sianko.
Trochę wypił wody sam.
Znalazłam w klatce kupki różnorakie - od rzadkich, poprzez średniorzadkie, aż do takich prawie normalnych bobów.
Znowu Malca umyłam, posprzatalam klatke, nakarmiłam, napoiłam i teraz siedzi ze mna na kolanach. Mały, słabiutki bidulek.
Brzuszek ma średnio twardy, pełny, napęczniały. Masuję.
Boję się.
Jasne, że mam nadzieję.
Ale jednak jestem przygotowana na najgorsze, ciągle go przytulam na zaś, tak mocno, jakbym miała go więcej nie zobaczyć:(
boze, tak bym chciała żeby biegał, skakał, żeby pogryzł mi całe mieszkanie...
moja maleńka puchata kuleczka...
Dałam mu też dzisiaj glukoze..
Niestety dziś będę musiała go na troche opuścić, sama mam pewne problemy i muszę iść do lekarza, a jego zostawie w domu...
Jak wrócę to pojedziemy do wetki, tej, u której byłam wczoraj wieczorem.
Poproszę ją o coś przeciwbólowego, żebym mogła małemu aplikowac w domu.
Jeszcze jedno - po tych wszystkich specyfikach, które u weterynarza dostawał, ma dziwny mocz. To znaczy w miejscu w którym nasiusia to żwirek jest intensywnie żółty. Wspomnę pani doktor dziś o tym, ale nie wiecie może Wy, dlaczego tak jest??