Chcialbym napisac w tym temacie cos od siebie.
Zauwazylam, ze niektorzy troszke myla pojecia. Sprostuje co nieco:
hodowla profesjonalana- hodowla zwierzat rasowych, ale czesto nie warta polecenia. Profesjonalistami( profesja- zawod) nazywaja sie czesto wlasciciele ogromnych(kennelowych w przypadku psow) hodowli, w ktorych zwraca sie uwage przewaznie na ilosc a nie na jakosc. Hodowcow amatorskich nazywaja
detalistami.
hodowla amatorska- inaczej
domowa. Hodowca posiada kilka samic, ktore sa pelnoprawnymi czlonkami rodziny. Mioty pokazuja sie w takich hodowlach
okazjonalnie; zwraca sie uwage na jakosc hodowanych zwierzat. Prawdziwy hodowca nie liczy na zysk- hodowla nie jest jego sposobem na utrzymanie sie- raczej
musi pracowac, aby utrzymac hodowle.
pseudohodowla- produkowanie zwierzat nierasowych- w typie rasy. Albo co gorsza: raz z metryka, raz bez, bo regulamin zezewala na jeden miot w roku( Zwiazek Kynologiczny), a popyt na szczenieta duzy. Aby ograniczyc koszty "hodowca" karmi byle czym, nie zapewnia opieki weta itp.
Jak widac, nawet wsrod zarejestrowanych hodowli sa i takie, z ktorych ja w zyciu bym zwierzaka nie kupila.
Jednak jesli ktos chce kupic psa, czy kota i interesuje sie tematem, to latwo powinien zweryfikowac, ktory hodowca jest tym z prawdziwego zdarzenia.
Na wielu stronach internetowych poswieconych
adopcjom konkretnej rasy lub grupy ras( nie tylko zwierzat z metrykami, ale tez w typie rasy) propaguje sie akcje "RASOWY=RODOWODOWY". Tak wiec namawianie ludzi do kupowania zwierzat z renomowanych hodowlach nie przeszkadza im w organizowaniu akcji adopcyjnych.
Zgadzam sie ze stwierdzeniem, ze nie kazdy moze czuc sie wystarczajaco przygotowany na adopcje zwierzecia po przejsciach. Chyba lepiej, aby schroniskowe, i tak juz wystarczajaco nieszczesliwe sierotki, nie trafialy w rece ludzi nie przygotowanych na to i nie byly po kilku tygodniach zwracane do schroniska.
"Kupowanie zwierzat rasowych to snobizm"- z tym nigdy sie nie zgodze! Wiekszosc milosnikow rasowcow to ludzie o przecietnym statusie spolecznym, ktorzy maja konkretne wymagania co do wygladu, ale
przede wszystkim charakteru zwierzaka( Bo zwierzak to nie tylko futro, ksztalt uszu i wielkosc). Zdaje sobie sprawe z kilku rzeczy:
1. Sa ludzie, ktorzy kupuja psa z najlepszej hodowli( ale nie dlatego zeby miec pewnosc, ze bedzie zdrowy), placa gruba kase handlerowi( osoba prezentujaca psa na wystawie), a pozniej przedstawiajac psa znajomym mowia: "To jest Int. Ch, Jr. Ch. Pl, Ch. Pl, Ch. Lt, Ch. Rus, 20x CWC, 10x CACIB, 15x NPwR, 20x BOB, 10x BOG, 6x 1 lok. BIS, 3x 2 lok. BIS Explorer STARLIGHT EXPRESS."
To jest snobizm, istna pokazowka, bo i tak ktos kto sie na kynologii nie zna nie zrozumie tych literek przed imieniem psa- sama spedzilam sporo czasu aby podczas ogladania stron hodowli wyjasnic mojemu chlopakowi co to wsystko oznacza.
2. Sa tez ludzie, ktorzy biora pierwsze lepsze kompendium ras, ogladaja obrazki i nagle mowia "Ojej, jaki sliczny pluszaczek, jakie ma niebieskie oczka, wyglada jak wilk
Kupimy takiego! Co to wlasciwie za rasa? Ach tak: Siberian Husky." I pol biedy jesli trafia na prawdziwego hodowce, ktory nie odda maluszka byle komu jak tylko zobaczy te 1500zl na stole- mozna wtedy liczyc na to, ze jesli ci ludzie na wlascicieli haszczaka sie nie nadaja, to hodowca wybije im pomysl kupna z glowy i poradzi zainteresowac sie inna rasa.
3. Sa tez ludzie, dla ktorych najwazniejsze sa cechy charakteru psa i jego pierwotne przeznaczenie a dopiero potem wyglad. Tacy ludzie dzieki hodowlom moga wybrac sobie psa pasujacego do ich stylu zycia i warunkow meszkaniowych. Jesli beda psa wystawiac, to dla samej przyjemnosci przebywania z nim, a nie dla tytulow. Oczywiscie medalem i lokata nikt nie pogardzi
Jesli komus nie zalezy na konkratnym wygladzie( i nie mowie tu o uszach: stojace czy zwisajace, kolorze oczu czy siersci): wielkosci( od Chihuahuy[1-1,5kg] do Mastiffa Angielskiego[nawet 120kg]), rodzaju okrywy wlosowej( Bullterrier bedzie latwiejszy w pielegnacji niz Bobtail) i lubi niespodzianki charakterologiczne ( Wyzel Niemiecki z checia zapoluje na Twojego ucholka, Labrador Retriver juz raczej nie) to jak najbardziej polecam adopcje kundelka ze schroniska. W przeciwnym razie jest to dosc ryzykowne.
Ktos wczesniej napisal, ze w Polsce nadal pokutuje przekonanie, ze suka czy kotka powinna miec choc raz w zyciu mlode- dla zdrowia( choc w przypadku kotow wydaje mi sie, ze sterylka jest bardziej popularna niz w przypadku psow). Niestety to prawda. Tacy ludzie sa chyba gorsi od pseudohodowcow, bo rozmnazaja nieswiadomi tego, ze postepuja zle.
Sama mialam takie doswiadczenia: kolezanka kupila sobie yoreczke bez rodowodu( 1000zl
). Za duze to to na yorka, nie zachowuje sie jak terrier- jest strasznie tchorzliwa, a wlasciciele probuja jej meza znalezc. Jak im tlumaczylam, ze jak bez rod. to nie jest rasowy, to oni na to, ze jest tak samo rasowy, tylko po co za papierek placic i po wystawach jezdzic- nie docieralo do nich, ze ow papierek mozna na dno szuflady schowac i na wystawie sie nigdy nie pokazac. Chca ja uchronic przed ropomaciczem- ja na to, ze jedyny sposob to sterylka, ale nikt mnie juz nie sluchal
Inna kolezanka ma sznaucerke miniaturowa tez bez rod. i wmawiala mi, ze jej poprzednia sunia- cockerka- umarla na ropomacicze, bo szczeniat nigdy nie miala- tak podobno wet im powiedzial
i dlatego nowa sunia zostanie pokryta. I z tego co wiem tak sie stalo
Jestem przeciwna nieograniczonemu dostepowi do mozliwosci zakupu zwierzat( np. sprzedaz w sklepach). Jesli wszystkie zwierzaki do towarzystwa moznaby kupic
tylko w dobrych
domowych hodowlach ich zycie byloby lepsze. Czemu? Przyklad na podstawie psow:
TERAZ: Zobaczylam sobie psa jakiejstam rasy na zdjeciu w gazecie. Podoba mi sie, ale nic o nim nie wiem. Jade na gielde/rynek/do kogos z ogloszenia kupic psiaka. Na gieldzie/rynku psiaki w kartonach, wzdete brzuszki( skutek nieodrobaczania i zlego karmienia), hodowca mowi tylko, ze to fajne psy, do obrony/dobre nianki dla dzieci itp.- zalezy o co pytam. Taki ladny wiec daje te 200zl. Potem:
a. Mialam szczescie i piesek przy odpowiednim karmieniu, po odrobaczeniu i zaszczepieniu jest zdrowy i ladnie sie rozwija. W dodatku okazuje sie, ze jego charakter w 100% mi odpowiada.
b. Okazuje sie, ze maly nie byl szczepiony i zachorowal na parwowiroze. Po tygodniu leczenia i wydaniu kilkuset zl szczeniaczek odchodzi do Krainy Wiecznych Lowow.
c. Okres szczeniecy przetrwal, ale teraz jest juz spory i wet powiedzial, ze ma dysplazje stawow biodrowych- miejmy nadzieje, ze na tyle slaba, ze nie trzeba go bedzie uspic i wystarczy operacja.
d. Piesek urosl i nie jest juz taka slodka kulka. Sprawia problemy- lubi ruch, a ja wole w domu siedziec. Niszczy meble. Nikt mnie nie uprzedzil, ze tak bedzie. Teraz wyjezdzamy na urlop. Nie mamy co z nim zrobic, wiec... W koncu to bylo tylko 200zl...
GDYBY TAK LATWO NIE SPRZEDAWANO: Zobaczylam sobie psa jakiejstam rasy na zdjeciu w gazecie. Podoba mi sie, ale nic o nim nie wiem. Jedyny sposo zeby kupic psa to znalezc hodowce. Szukam i znalazlam
Hodowca informuje mnie o
zaletach i wadach rasy, pyta sie o warunki jakie moge zapewnic psiakowi. Kiedy
oboje decydujemy: tak to wlasnie ten!, umawiam sie z hodowca na odbior pieska. Moze bede musiala poczekac pare tygodni/miesiecy/lat, ale wiem, ze warto. W tym czasie dowiem sie jak najwiecej o rasie.
Odebralam pieska wprost od hodowcy, poznalam jego mame i reszte stada. Dostalam wskazowki co do zywienia i wychowania oraz metryczke, na podstawie ktorej moge( choc nie musze) wyrobic rodowod. Psiak jest zdrowy, odrobaczony i po wszystkich szczepieniach. Jego rodzice oraz przodkowie zostali przebadani pod katem dysplazji/dziedzicznych chorob oczu itp.( zalezy od rasy) i wszystkie wyniki sa ujemne
Zostalam uprzedzona o wadach rasy i akceptuje mojego psa takiego jakim jest. Poza tym musialam dlugo na niego czekac i zbierac pieniadze aby go kupic, wiec na pewno sie nie pomylilam.
I tak powinno byc- decyzje dotyczace zakupu zwierzecia powinny byc dobrze przemyslane. Ostatnio w 3miescie w sieci sklepow "Folwark zwierzecy" spotkalam sie ze sprzedawaniem kociat
W Galerii Baltyckiej mieli dwa kociaki perskie, w tym jeden juz sprzedany. Podobno w Madisonie tez sprzedaja. Male mialy 2 miesiace (Zwiazek Felinologiczny mowi, ze nie oddziela sie kociat od matki ponizej 12 tyg. zycia).
Pracownica na pytania odpowiadala nastepujaco: Czy kotki sa z hodowli?
Tak. Z jakiej?
Nie wiem, szefowa je przywozi. Maja metryczki?
Tak, maja ksiazeczke zdrowia. Sa zaszczepione. Pytalam o metryke.
Nie wiem, szefowa by wiedziala.Szczegol, ze po szczepieniach obowiazuje kwarantanna poszczepienna i male nie powinny miec kontaktu z przypadkowymi osobami
a wszyscy mogli je glaskac i brac na rece. Ciekawe co robia z nimi w nocy...
Nie mozna zakazac hodowli wogole. Przeciez to smieszne. Zwierzeta nie zyja wiecznie. Wyobrazcie sobie, ze zniknie hodowla i handel zwierzetami, wszystkie bezdomne znajda nowe domy i zostana wysterylizowane oczywiscie. Predzej czy pozniej umra, a my zostaniemy bez zwierzakow. Nie chcie miec ucholi w domu
zawsze?
Uwazam, ze powinnismy walczyc z nieodpowiedzialnym rozmnazaniem i pseudohodowlami nastawionymi na zysk, a takze sklepami i traktowaniem zwierzat jak towaru. Natomiast prawdziwym hodowcom, dla ktorych jest to hobby dajcie spokoj.
Moim zdaniem inicjatywa Amaretto byla ok, choc ja, gdybym miala zajac sie hodowla jakichkolwiek zwierzat, to mialabym do trzech samic- to pozwoliloby mi traktowac je jak czlonkow rodziny i poswiecac im tyle czasu ile potrzebuja.
PS. Durnym dzieciakom, ktore chca hodowac zwierzeta dla swojego kaprysu rodzice powinni ten pomysl wybic z glowy