ech, jak wspominam, co się u nas działo...
Kłębek był piekielnie agresywny, niedotykalski, wrogo nastawiony do otoczewnia - to wszystko zaczelo sie jak wkroczyl w okres dojrzewania. potem została mu juz tylko taka nieufność. Przez lata go do siebie przyzwyczajałam, w koncu dawał się ot tak wyciągać z klatki, siedzieć na rękach itd. Teraz jak siądę przed klatką i ją otworzę to po kilku sekundach już na mnie wskakuje. To cudowne, niemal jak jakiś sukces terapeutyczny
w kazdym razie - królik to nie człowiek, nie wytłumaczysz mu nic, możesz mu tylko "na migi" pokazać o co Ci chodzi. A w tym przypadku te "na migi" to będzie stopniowe przyzwyczajanie do swojego zapachu, dotyku. Codziennie musisz mu poświęcać czas, a spędzać czas z królikiem można na różne sposoby, nie trzeba go od razu głaskać, jeśli on sobie tego nie życzy. Podsuń mu jakąś gazetę, to naprawde scala więzi ^^ Nie ma to jak wspólna zabawa!
NA PEWNO w końcu sam Cię zaczepi, choćby nawet lekko się bał. Czemu? Bo to strasznie ciekawskie bestie są i często ciekawość wygrywa ze strachem. W końcu będzie chciał zobaczyć co to za wielkolud do niego podłazi ciągle