Ja dokonałam teraz (dla mnie) przełomowego odkrycia.
Otóż stwierdziłam jakiś czas temu, że trudno mi będzie przestawić zwierzątko na dietę bezgranulatową, bo Tuptuś rzadko je warzywa. O ile jeszcze w lecie jadł i marchewkę i brokułka, to w zimie ruszał tylko brokuła, marchewki w ogóle. Lubi też bardzo sałatę rzymską (ale tylko rzymską). No więc w zimie miałam taki problem, że Tuptuś nie chciał jeść prawie nic świeżego.
Zaczęło się przypadkowo od jabłka. Stwierdziłam, że żeby nie marnotrawić jabłek część będę mu dawała jako świeże, a pozostałą część zasuszę. Okazało się, że Tuptuś, które lubi świeże jabłka, za tymi suszonymi wręcz przepada i od razu pochłania. Postanowiłam, że zrobię to samo z marchewką (której już od prawie miesiąca nie chciał tknąć!). Pokroiłam ją na cienkie plasterki i położyłam je na ręczniku papierowym, na parapecie w pobliżu kaloryfera. Po 1-2 dniach miałam suszoną marchewkę. Wsypałam mu ją więc do miseczki. I co się okazało... z miski zniknęła cała marchewka! Tuptuś wszystko zjadł. Z kolei kiedy zajrzałam do jego drugiej miski z granulatem, to okazało się, że jest prawie nieruszony.
Mój wniosek... wydaje mi się, że przestawienie królików "granulatowych" na dietę bez niego może być o wiele łatwiejsze (przynajmniej w zimie) jeżeli zwierzątku podaje się suszone warzywa! Co więcej nie powinien on mieć żadnych biegunek, bo w suszonych warzywach jest minimum wody.
Dzisiaj Tuptuś jest wyjątkowo żywotny
Mam zamiar teraz wszystko mu suszyć
Napiszcie, czy Wasze króliki też wolą w zimie suszone warzywka.