Myjesz domestosem klatkę i załatwiają się wszędzie indziej. Ja myję kuwety od święta, wymieniam tylko żwirem i siuśki lądują tylko tam. Bobki to odrębna sprawa, ale większosć ładnie w kuwecie. On z chęcią tam trąbi, a ja mam mniej roboty i obaj zdrowsi
Czasem warto zrezygnować ze sterylnej czystości na rzecz zdrowia i wygody.
Co do ładnego zapachu - wiele razy się przekonałem o tym, że to co dla mnie pachnie, dla mojego królika przeraźliwie śmierdzi... przykład: krzywi się jak czuje cytrynę, a przy selerze to szkoda gadać... Więc zastanowiłbym się czy przypadkiem zapach bobków, przy których czuje się bezpieczniej nie jest dla niego lepszy
Problem w tym że zwykły płyn do podłóg to często prawie to samo co płyn do naczyń. Tylko rozrzedzone i droższe. Są specjalne płyny itp ale nie ma to jak wiadro wody, a potem polerowanie prawdziwym woskiem (mam parkiet). Kurz można zetrzeć wodą z płynem do mycia naczyń (nie trzeba ajaksu). Meble z płyt wiórowych nie wymagają specjalnego polerowania, bo powłoki są sztuczne, a antyki lub meble drewniane lepiej polerować woskiem - są wtedy ładniejsze i dłużej służą (nie trzeba pronta). W prontach nie ma wosku, są silikonowe nabłyszczacze. Kafelki można zmyć wodą z płynem (nie trzeba akajksu super-kafelki), okna można umyć wodą z płynem (nie trzeba klinu super połysk), lusto wodą z octem (nie trzeba klinu super odbicie - btw. amoniak jest silnie trujący), odświeżacz powietrza można zrobić z przypraw (nie trzeba brizu elektro-superlawenda) itd itd. Oszczędzamy pieniądze i możemy sobie kupić więcej owoców, zjeść więcej warzyw. Zaszaleć zimą i zrobić leczo
Teraz się będę licytować bo u mnie nie trzeba kapci używać
jest tak czysto...
a poza tym - od czego są pralki? hehe
Prywatnie jestem zwolennikiem boraksu, octu, soli, sody i wosku, a nie spray'ów, płynów itp. Powód: alergia. Wyjątek to płyn do dezynfekcji... Pytasz o zatruty chemią organizm... Każdy jest podtruty przez chemię gospodarczą... jedni bardziej, inni mniej. Chemikalia generalnie obniżają odporność. Tak na prawdę każde działa inaczej więc jest pełno skutków ubocznych stosowania takich wynalazków. Jak spytasz lekarza czym lepiej myć - tradycyjnymi babcinymi metodami, czy 17 płynami, odpowie że jednak babcine metody są lepsze. Masz do wyboru: w miarę naturalne środki, ale mniejsza skuteczność, albo nowoczesne szkodliwe środki, ale za to silniejsze. Nie jest człowiekowi potrzebna absolutna sterylność bo mamy mechanizmy obronne. Wystarczy, że jest czysto. Chcąc być zdrowszymi paradoksalnie niszczymy swoje naturalne bariery chemią i częściej chorujemy.
Czy drążę wokół kasy... tak
wolę kupić dobry granulat, więcej suszków/zieleniny, lepsze sianko, a spód klatki umyć szarym mydłem, niż ładować tę kasę w chemikalia które szkodzą i mi, i jemu. Efekt jest taki sam, a królik szczęśliwszy bo lepsze żarcie, a i w klatce jest tak jak on chce. Budżet nie jest z gumy... a lepiej nie szkodzić niż szkodzić (zaczne chyba pisać aforyzmy hehe)
Co do bakterii - moje nie uprawiają orgii. Są wychowane i grzeczne... bynajmniej w nocy nic nie słychać, ani nie słysze żadnego "do atakuuu" jak podnoszę deskę klozetową.
Za duża ilość bakterii jest niebezpieczna, ale niewielka ich ilość (kilka, kilkanaście) nie wywołają choroby u zdrowego człowieka.
Nie jestem żadnym guru, czytałem temat i prawie każdy tu sterylizuje otoczenie królika. Są ludzie którzy kupują królika i są w stanie go umyć szamponem dla psa więc i trzeba dopisać, że domestos i wszelkie detergenty do mycia sierści są raczej zbędne przy króliku.
Nikogo nie namawiam, ale zdziwiło mnie to, że królikowi można gary myć domestosem - silnym i bardzo szkodliwym środkiem. To uznałem za zdecydowaną przesadę (i nadal tak uważam) i dlatego wyraziłem swoją opinię. Ale to tylko moje prywatne zdanie. Chociaż nie wiem co gorsze... domestos w misce, czy (jak coniektórzy mają) glony w poidełku... W każdym razie skrajności nie są niczym dobrym
Dbamy tu o swoje króliki, chcemy dla nich jak najlepiej, twierdzimy że powinny mieć warunki zbliżone najbardziej do tych naturalnych - bądźmy konsekwentni.
Producenci nie informują nas - konsumentów - co to są te niejonowe środki powierzchniowo czynne, lub anionowe środki itp. Informują tylko o toksyczności bo taki jest wymóg prawny. Bardzo często stosują tanie i niebezpieczne środki, które jeśli nie przejdą testu dermatologicznego, na etykiecie dopisują że działa drażniąco na skórę i oczy, a opary są szkodliwe i mogą wywoływać bla bla bla.