Ja nie jestem kobietą - to po pierwsze. Po drugie pachną związki chemiczne, a nie bakterie. Weź chusteczkę, przejedż po kancie buta i zobacz czy ma jakiś zapach. A gwarantuję że bakterie się tam znajdują. Jak chcesz edukować, sama najpierw posiądź jakąś wiedzę. Twój dowód można w 3 sekundy obalić.
Pot nie ma zapachu, to bakterie na nim żerujące wytwarzają ZWIĄZKI chemiczne które mają zapach.
Ta zbyt trudna dla Ciebie aluzja miała na celu uzmysłowienie Ci że coś, co ma zapach, można wysterylizować, a zapach pozostanie. To że potem coś pachnie nie znaczy, że nie zostało zdezynfekowane. W domestosie masz podchloryn sodu i środki powierzchniowo czynne, które to właśnie usuwają zapachy. Użyj płynu do mycia naczyń i zapachy też znikną. Soda oczyszczona również usunie zapach.
Kuweta w miarę czysta to taka kuweta z której się nie wylewa i nie śmierdzi na kilometr. Pewnie Cię zdziwię, ale królik wie że tam się sika po tym, że jest tam zapach jego moczu. Przy umytej kuwecie już się gubi i często się zdarza, że załatwia obok. Królika można przekonać do nowej klatki lub kuwety właśnie jego odchodami.
Ja warzywa myję, a nie sterylizuję. I to przede wszystkim myję je z resztek ziemii i chemikaliów którymi są pryskane.
Porzeczki prosto z krzaka też zjem i jakoś żyję.
W przeciwieństwie do Ciebie nie mam obsesji i mieszkanie mam czyste, ale nie sterylne. Królik ma w klatce w miarę czysto, bo służy mu ona za toaletę, a nie za domek na pokaz. Wchodzi tam kilkadziesiąt razy na dobę, za każdym razem robiąc bobki. Dlatego trudno utrzymać całkowity porządek i sterylną czystość. Wbrew waszym fobiom w kuwecie jest lekki zapach jego odchodów i dzięki temu załatwia się do żwirku, a nie obok kuwety plamiąc sobie potem futerko.
Co do chodzenia w butach: wchodzisz w nich do przedsionku i przebierasz w kapcie. A kapciami to gdzie chodzisz? Po ścianach? Z podwórka przynosisz masę bakterii i chcąc, niechcąc roznosisz je po CAŁYM mieszkaniu. Masz je również na rękach, których przecież nie odkażasz przy drzwiach frontowych. Dotykasz różnych przedmiotów i bakterie roznosisz. Na pieniądzach (które w domu również liczysz) też jest mnóstwo bakterii itd itd.
Utrzymywanie czystości zasługuje na pochwałę, ale to co tutaj przeczytałem woła o pomstę do nieba. Jak można myć toksycznymi środkami miski z których potem królik je? Czy Wy wogóle pojmujecie co jest w tym domestosie? Wystarczy sam płyn do mycia naczyń. Nie popadajcie w paranoję.
Tak dla Twojej informacji: parkiet codziennie myję płynem do mycia naczyń, naczynia też nim myję. Chloru nie używam prawie wcale bo w takich ilościach, w jakich jest w domestosie jest toksyczny. Muszlę klozetową i armaturę łazienkową myję płynem który zawiera kwas fosforowy i robię to raz w tygodniu. Spód klatki myję królikowi szarym mydłem wtedy kiedy trzeba, a kuwet staram się nie myć, tylko opróżniam kiedy większość żwirku jest zużyta - czyli co 24 - 48h. Latem częściej. Jego miski myję niewielką ilością płynu do mycia naczyń lub nie używam go wcale.
Stosując tyle chemikaliów nie pomagacie własnemu organizmowi. A zdziwilibyście się ile z tego co jest w butelce ląduje w krwioobiegu.
Kupujecie warzywa z upraw ekologicznych, żeby królik nie jadł chemii, sianko ekologiczne i dobry granulat. A za chwilkę ten sam królik dostaje dawkę chemikaliów, które wdycha, zlizuje z miski, podłogi i waszych rąk. Gdzie tu logika?
to mój problem, nie twój i, bez urazy, daruj sobie wykłady. Nie masz jak widzę pojęcia o niektórych chorobach. Gronkowca złocistego jest bardzo ciężko się pozbyć [a raczej zaleczyć], trwa to miesiącami i jest dużym obciążeniem dla organizmu
a własne talerze też myjesz domestosem? Czy tylko królika raczysz tymi chemikaliami? Dziecku też butelkę umyjesz domestosem? Nie? A dlaczego? Dwukilowej istotce robisz takie coś bez chwili namysłu.
Ktoś musi prostować te wasze fantazje, bo potem ludzie to czytają i myślą, że królika trzeba szorować i dezynfekować bo inaczej zdechnie. Ustosunkowałem się do Twojej wypowiedzi bo mam do tego prawo. Nie chcesz usłyszeć komentarza - nie publikuj wypowiedzi na forum. Gronkowce to bodaj najczęściej spotykana bakteria, mamy ją nawet w sobie. Jak Ci tylko podsuwam delikatny pomysł, że to nie przez nieumyte chlorem miseczki, a może przez osłabioną odporność zwierzaka? Króliki mają ph na poziomie 2, czyli z gronkowcem to sobie ich żołądek rewelacyjnie poradzi. Bo rozumiem że w tych miskach dostaje potem jedzenie.
Racja: lepiej zapobiegać, niż leczyć potem zatruty chemią organizm. Twój królik, Twoje zdrowie, Twoje pieniądze. Ale nie siejcie paniki wśród mniej obytych właścicieli królików.