Kasia nadała jej takie imię, a mi się podoba i uważamy, że do niej pasuje, więc tak już zostanie.
Buffy, przed przyjazdem do mnie była u weterynarza. Jej stan zdrowia jest określony jako dobry. Zęby i uszy są ok. Miała oczywiście przycięte pazurki, okazało się, że miazga jest przerośnięta, więc obcięto tyle ile było można. Jeden pazur jest wyłamany zupełnie i wygląda na to, że już nie odrośnie.
Królica jest prześliczna, umaszczenie i kolor oczu urzekają
Na początku była przestraszona ale z czasem zaczęła poruszać się po klatce, jeść i pić.
Powiem Wam, że tak jak teraz ucieszyłam się na widok zdrowych, odpowiednich bobków, nie cieszyłam się nigdy!
Można już chodzić przy klatce i nie reaguje tak nerwowo na każdy dźwięk i ruch. Jednak, staram się zachować ciszę i ograniczać ilość czynności.
Najbardziej dziwi mnie zachowanie Pussy. Obwąchała oczywiście całą klatkę, obeszła dookoła, żadnego bobka, żadnego sika.
Za to agresja, to właściwie było do przewidzenia. Nawet nie liczyłam na wielką przyjaźń na starcie. Moje natychmiastowe reakcje głosowe na szarpanki przez kraty, spowodowały, że Kapeć strzeliła focha i leży na łóżku
Troszkę też, dziwi mnie fakt, że mimo agresji w stosunku do Buffy, kiedy sama kręci się koło jej klatki, potrafi ruszyć na mnie, gdy akurat tam przechodzę. Teraz jest spokój, bo się obraziła ale zobaczymy co będzie dalej.
Co do samej Buffy, jest cudowna, strasznie mi jej szkoda i dałabym wszystko aby móc jej przekazać, że jest bezpieczna i nic jej nie grozi..
Fotki wstawię za jakiś czas, kiedy pożyczę porządny aparat.