weci chyba najczesciej jak jest mokre pupsko podaja, ze cos nie tak z pecherzem- nasz Pasztet mial takie napady, ze 4 pod rzad, ze co 2 miesiace, najpierw zdaje sie w czerwcu w ciagu 2 dni doprowadzil sobie pupsko do odparzen i wygladalo to tak jakby siuskal pod siebie i siadal w to i w masakrycznie szybkim tempie pojawialy sie zmiany- odparzenie, wychodzace futro kolo pupy i ogonka. tez bylo, ze pewnie jest leniwy i ze zapalenie pecherza i dostal antybiotyki serie wtedy, kapiele i suszenie co 2 dni. nawrot byl po 2 miesiacach mniej wiecej i znowu inny wet -zapalenie pecherza, doprowadzenie skory tymi kapielami do calkowitego rozowego cialka, to futerko samo odchodzilo od skory. masakryczny widok, antybiotyk i kapiele. i za 3 razem trafilismy do innego weta i kazal nam tylko go kapac codziennie i dokladnie suszyc suszarka, usunac futerko w tamtych okolicach, bo powiedzial, ze to nie wyglada na problem z pecherzem i ze za czesto dostaje antybiotyki, ze zaczniemy inaczej, bo moze to w psychice jakis problem (dokladnie tak powiedzial)- i smarowac Alantanem po wysuszeniu(tak zdaje sie ta masc nazywa). potem chyba jeszcze tylko raz Paszteciak zrobil znowu powrot do tego i znowu tylko kapielami go wyleczylismy i ta mascia. ale mowie- u niego to trwalo maks 2 tygodnie, zawsze dochodzilo do odparzen strasznie szybko, doprowadzal skore do golizny (cale to futerko albo wycinalismy albo samo wypadalo, caly taki placek na brzuszku i kolo ogonka) i jakby mu przechodzilo. no i wtedy brzydko pachnial, nawet po kapieli to to moje bezowe ukochane uszaciostwo nie pachnialo tak jak normalnie.