Bośniak leczę go na głębokiej w klinice, kokcydiozę u dr jarosza, a resztę u Ziętka. Leczę u Jarosza kokcydiozę bo każdy miał inny sposób leczenia, i jak na razie sposób od tego dr działa.
Dzisiaj siusiak już nie jest różowy, zbladł, za to odparzenie wyglądało znowu na różowe, więc wróciłam do rumianku.
Nuna to nie takie odparzenia co w tym linku, mój uszatek ma po wewnętrznej stronie nożki prawej na całej "łydce i udzie" to odparzeni, no i nie ma ran, tylko brak sierści i różowa skórka.
Jeśli chodzi o dietę to zacznę od tego że uszatek jje bardzo mało sianka, nie wiem czy już nie pisałam, ale wypróbowałam siano sklepowe i sama próbowałam robić i po prostu nie chce tego gryźć, zapewne ze względu na ząbki. Daję mu troszkę granulatu, trochę uzupełniającego granulatu witaminowego Vitafit z Vitakraftu. Miseczka płatków owsianych, z zielonki: koperek, pietruszka, listki selera, selera naciowego, liście kalarepki, liście rzodkiewki, w sezonie mlecz, krwawnik, koniczyna, trawa. Z suszków: pokrzywa, babka lancetowata, liście porzeczek, liście malin, babka zwyczajna, zioła podstawowe dla królika ( herbal pets ) Woda w miseczce codziennie wymieniana, od czasu do czasu dostanie kawałeczek banana czy 3-4 rodzynki.
Ale najgorsze jest to o czym jeszcze nie wiecie. Otóż w weekend zobaczyłam że oczko które łzawiło mu jakieś kilka dni, łzawi bardziej i sierść pod oczkiem jest sklejona i jakby zaczyna wypadać. W poniedziałek z rana poleciałam do weterynarza, zalecił zakraplanie soli fizjologicznej i zrobienie zdjęcia RTG bo podejrzewał że korzenie zębów przerastają i uciskają w oczodół. Niestety dzisiaj to się potwierdziło.
Stomatolog i inni lekarze stwierdzili że oczywiście zęby uciskają oczodół i niestety stworzył się tam spory ropień. Dzisiaj dostał już antybiotyk na tego ropnia i do poniedziałku włącznie mamy chodzić na zastrzyki ( ale trzeba je podawać przez co najmniej tydzień więc i po zabiegu trzeba będzie 3-4 dni podawać )zastrzyki mają spowodować że ropień się zmniejszy i na poniedziałek na 9.30 jest wyznaczona operacja, mają przypiłować/ przyciąć ząbki, usunąć jak będzie trzeba, wyciągnąć ropę z ropnia, jeszcze się zastanawiają czy to nie nowotwór, a wtedy już nic się nie da zrobić, ale dowiemy się w poniedziałek. Jak przytną te ząbki to zrobi się więcej miejsca w szczęce i powinny zejść do dołu ( z oczodołu ) ale jeśli nie zejdą to masakra będzie bo lekarka powiedziała że wtedy się trzeba będzie zastanawiać czy męczyć go jeszcze zabiegami czy dać sobie spokój i... uśpić
Powiedziała że ten zabieg to tak naprawde jest ratujący życie bo jak mu przerosną zęby to z głodu umrze, a ropień też jest niebezpieczny. Tak czy siak trzeba operować. Ta korekcja będzie pod głęboką narkozą. Narkozę ma podawać nasza znajoma lekarka, do której chodzimy na podcinanie ząbków bo podobno ma z tego doktorat. Niestety króliczek jak stwierdziła jest już dojrzały więc nie wiadomo jak zniesie narkozę. Ja się bardzo tego boję, ale ufam tej znajomej, pytałam też ile osób będzie na zabiegu czy ewentualnie jakby się coś działo to będą interweniować. Tak na prawdę do końca nie wiedzą co i jak zanim mu pyszczka nie otworzą i nie zobaczą w realu, bo na zdjęciu trochę widać, ale i nie do końca.
To wszystko brzmi jak koszmar
, ciągle mam nadzieję że się obudzę i wszystko będzie w porządku. Ciądle mam nadzieję pomimo płaczu że operacja się powiedzie, że uszatek się wybudzi z narkozy i dobrze zniesie zabieg, a ząbki się cofną, a ropień też się wyleczy