Myślę, że raczej by mnie nie okłamywała. To jest króliczy wet, właściwie jedyny w Częstochowie. Byłam dwa razy u innych na skracaniu zębów, bo byli tańsi, ale od razu się zorientowałam, że o królikach nie mają pojęcia i więcej się u nich nie pokazałam, bo i tak ona musiała poprawiać po nich to co spartolili. Dotychczas było z nim średnio, ale stabilnie, dlatego jeszcze się wstrzymywałam z decyzją. Dzisiaj nastąpiło pogorszenie. Ma dosłownie ponad pół oka wywalone na zewnątrz. Wygląda to strasznie, aż ciężko na to patrzeć. Ropy nie widać, no bo siedzi za okiem i je wypycha. Stracił też dzisiaj apetyt, dlatego już z miejsca popędziłam z nim na wizytę. Weterynarz dokładnie mi opisała jak wygląda zabieg, co podczas niego się wykonuje. No bo nie wystarczy wyciąć oko i tyle, tylko jeszcze poskładać w oczodole wszystkie mięśnie, naczynia krwionośne itp. No jak to po każdej amputacji. Opisywała też jak wygląda leczenie po zabiegu. Opowiadała też jak to było z konkretnymi królikami, którym robiła zabieg. Podobno czuły się dobrze, no ale reguły nie ma. Wspominała co prawda, że nie lubi wykonywania tego zabiegu i będzie się "szykować dzisiaj psychicznie". Tak czy siak nie mam żadnego innego weta do wyboru i nie chcę go dłużej męczyć i stresować.