W końcu i ja tutaj dotarłam, około 3 miesiące temu adoptowałam królisia - Gucia. został znaleziony chory za zasłonką w pustym mieszkaniu. diagnoza ropień.
Antybiotyki przez prawie 3 miesiące, wyciskanie ropy, bez wiekszych rezultatów. W końcu zmieniłam weta i zdecydowałam sie na operację. Gucio cudem ją przeżył, gdyż stracił bardzo dużo krwi, został mu wszyty jakis bloker na zatamowanie, który wyjęliśmy wczoraj i rana nie została ponownie zaszyta. Jest długa i głęboka, przepłukuję ja raz dziennie specjalnym płynem, podaję antybiotyk i lek przeciwbólowy. W piątek mam wizytę kontrolną, po tym jak przeczytałam cały ten wątek to się trochę podłamałam. Gucio ma ropnia na policzku, na szczęscie wetka stwierdziła, że z jego zębami wszystko ok.
Gucio już bryka, je i ma wielką potrzebę przytulasków, co mnie cieszy bo wczoraj był troszkę obrazony na mnie. Martwia mnie teraz jego bobki, które są malutkie i suche:/ je dużo zieleniny, bazylię, miętę, troszkę szczawiu, rukoli, pekińskiej, warzywka, jabłuszka, odrobina suszonych malin, sianka nie za wiele. Może problem jest w jedzeniu, a może te bobki po 2 narkozach w tak krótkim czasie to normalne. bo gdyby nie to no i ta wielka dziura na policzku to Gucio byłby okazem zdrowia. Może kochane cos poradzicie...