Pojechałam dzisiaj do króliczego weta- tak wiem, dopiero dzisiaj, jednak wczoraj był "niekróliczy" wet, cudem udało mi się na dzisiaj wyrwać.
Powiem tak.
W życiu się tak nie zawiodłam.
Nadal nie wiem tak właściwie co jest Królikowi.
Wet obejrzał w przelocie RTG- nawiasem, gdybym nie zapytała
to co z tym RTG jest nie tak? to nic bym nie usłyszała.
Usłyszałam- no, coś nie tak jest z kością, chyba rozpuszczona, być może od tego kicha, nie wiem
Super. To kto ma wiedzieć, ja?
Wet kazał:
przez 10 dni nie podawać antybiotyku. Tylko lakcid
Za 10 dni wziąć wymaz z antybiotykogramem.
Przez 10 dni Królik zakicha się, zasmarka na śmierć, mimo gruszek, mimo inhalacji, mimo lakcidu.
Ciekawe, może mu to na płuca już zeszło? Nie wiem, nikt nie chce go diagnozować.
A kości to się chyba niech zepsują do końca. Cokolwiek się z nimi dzieje. Widać weta to nie obchodzi.
To jest jedyny króliczy wet w Szczecinie. Tak jak byłam bardzo zadowolona po wizycie z Bazylem, tak wiem, że moja i Królika noga więcej nie postanie w tym gabinecie.
Pójdziemy umierać- bo bez diagnozy odpowiedniej tak się skończy- gdzie indziej.