Prezes na samym poczatku (przez rok) byl pod kontrolą Bieleckiego, ale szybko przetransportowalismy sie do Mileny Wojtys. Czemu pytasz?
byl piekielnie chorowity od poczatku, ale skladam rece do gory, ze maz bez problemu nauczyl sie robic kroplowki, zastrzyki etc. Wlsciwie to sie nie uczyl, chyba z krwi to sobie wyciagnal:)
cale zycie pil wode Jan, zeby sie kamienie nie tworzyly, i co roku kuracja uszu, bo mial tam bagno straszliwe. Ostatnio przezywal druga mlodosc chlopak, a nagle kiepski wynik krwi, uszy tragiczne bez reakcji na leki, kamien w pecherzu (najmniejszy problem akurat). Rtg wyazalo, ze w plucach jest minimum powietrza, przyduszal sie:( Serce kiepsko. Nie wiadomo, od czego sie zaczelo tak na dobra sprawe - czy od uszu, czy od nerek? w kazdym razie walczylismy do konca, a po odejsciu i tak nie moge sie pozbierac i mam wyrzuty sumienia o wszystko...
[ Dodano: Sro Gru 23, 2009 9:42 pm ]
troche mnie podlamalas tym gryzieniem. Ja OK, ale u meza chyba ten numer drugi raz nie przejdzie. Teraz moge sie z tego smiac, ale Prezes przed kastracja atakowal facetow jak leci. Mnie zawsze oszczedzal, a po kastracji - przytulanka. Przy totalnej swobodzie (zero klatki) i psie to wazne, zeby jednak nie wgryzal sie przy okazji podawania mu miski:( Kurka, myslalam, ze charakterologicznie przypomina miska, w sensie straszenie jasne, ale bez mocnych dziabnięć:(