No tak. Zacznę od tego, że wczoraj Agaryk znów zaczął chrumkać. Przy tym jeszcze świstał, bo miał w nosie gila, który zaplombował mu całą dziurkę. Gil został usunięty, a ja wpadłam dziś po szkole do weta zakomunikować stan uchola. Powiedział, żebym przyszła wieczorem, to da mu antybiotyk. Przyszłam, ale był już inny wet. Osłuchał królika, stwierdził że w płucach i oskrzelach nic nie ma, i mimo, że mały chrumkał w najlepsze, wet dał mi do zrozumienia, że to wymysł królika. Znaczy, że "widać tak po prostu ma". Ja mu na to, że przez 6 lat tak nie miał, na co on, że kiedyś trzeba zacząć
Wynika z tego, że jeśli królik ma katar i chrumka, ale poza tym jest ok, to taka królicza fanaberia. Czyli, że on będzie interweniował, kiedy uchol będzie w stanie agonalnym. (W sumie może lepiej, że się nie brał za leczenie, jeśli nie wie jak.) Teraz to już nie wiem, co robić. Jutro zadzwonię do weterynarki, u której kiedyś leczyłam Agaryka, może ona będzie miała lepsze pojęcie.
Ze swej strony dodam, że uszy chrumkają podczas spania, mycia się (jak mocno pochyla główkę w dół) i gdy biorę go na ręce. No i u weta, bo się zestresował, jak to u weta. Proszę, poradźcie coś. Nie wiem, co robić. Apetyt, bobki, wariacje - wszystko ok. Tylko to chrumkanie.