Wyrazy współczucia dla wszystkich, którzy "pożegnali się" ze swoimi ulubieńcami. My(cała rodzina) też w sierpiu straciliśmy rocznego Mikusia. Najpierw były objawy niedowładu tylnych kończyn. Poszliśmy do weterynarza, leczenie, ale niesety paraliż nie chciał ustąpić, a wręcz przeciwie. Wet stwierdził, że to pierwotniak. We wrześniu kupiliśmy dwa królisie, w sklepie zoo, z kartami od hodowcy. Jeden miał 7,5 tygodnia, drugi 5,5 tygodnia. Po tygodniu pobytu u nas młodsza (bo właśnie obie to dziewczynki) dostała biegunki i, mimo wizyty u lekarza, podjęcia leczenia, w ciągu doby odeszała na moich rękach. Myślę, że po prostu była za wcześnie odebrana od matki. Starsza, Kropcia, wesoło bryka po mieszkaniu. Ale coś mnie niepokoi, prawe oczko coś zaczerwienione, pewnie jutro do weterynarza.