Piszę dopiero teraz bo mam chwile czasu.
Jesteśmy po zabiegu , Dusieńka jest już w domku. Wszystko wlekło się prawie cały dzień.
Rano na zabieg, ok 11:40 dostałam telefon z Arki ,że królinka po zabiegu i że mam zadzwonić ok 15 bo wtedy bedzie już wybudzona i wet zadecyduje czy Dusia jedzie do domku czy zostaje na noc w Klinice.
Po spotkaniu z wetem okazało sie ,że guz był bardzo duży z tego co pokazywał Dr Baran to na moje oko ok 8-10 cm
. Był bardzo unaczyniony i zaczynał się sączyć.
Cięcie jest bardzo duże : cała pachwina aż pod sam ogonek. Wewnatrz pozszywane naczynia. Szwy rozpuszczalne. Sam wet powiedział, że zabieg był trudny.
Dusia musi spędzić 2 dni w transporterku, żeby nie popękały szwy wewnetrzne . Przez 2 dni mamy podawać lek przeciwbólowy. W piątek kontrola.
Królinkę odebraliśmy już całkowicie wybudzoną, dr Baran powiedział , że ze wzgledu na wiek trzeba było przyspieszyć wybudzanie , mimo że to sie wiąże z bólem. Dusia dostała antybiotyk i jeżeli dobrze pójdzie to na jednej dawce skończymy, bo on nie chce jej w tym wieku faszerowac antybiotykami.
Dusia czuje się dobrze: wypiła duzo wody i zjadła 2 listki bazylii oraz kawałek babki szerokolistnej. Jak jej sie podtyka jedzonko to sie rzuca ale powacha i traci chęc . Juz kopała w transporterku bo chciala iśc do Kropka.