A więc wczoraj po zdjęciu kaftanika coś tam skubnęła. Marchewkę, zaczęła pić wodę i rumianek. Jednak rano już tak dobrze nie było. W nocy 0 bobków, a widać było że załatwianie się sprawia trudność uszakowi. Było wiadome - wizyta u weta. Ten przyjął nas bez kolejki, wziął małą do siebie na cały dzień i kazał wrócić po południu.
Okazało się, że Trusia odczuwa ból. Nie z kaftanika a po zabiegu, stąd apatia i brak apetytu. Niestety posiadam w domu wyłącznie tabletki z antybiotykiem od wet a nie przeciwbólowe. Wet stwierdził, że na własną rękę nie ma co leczyć i zaprosił jutro do siebie na kolejny zastrzyk przeciwbólowy itp.
No i co... Pomogło!! Trusia jest sobą
Skacze, mruczy, fuka i przede wszystkim je i się załatwia. Ulga na serduszku. Moim serduszku.
Kaftanik będzie musiała jeszcze nosić, ale na szczęście tylko na noc (rana dobrze się goi, wiec spokojnie można zdejmować na kilka godzin). W ciągu dnia ma dobrą opiekę, więc kłopotu nie będzie