No a ja napiszę tak.
Bakulę sterylizowaliśmy 3 września i obyło się bez komplikacji... na początku...
Bo później było 7 światów - nie chcę nikogo straszyć - poprostu piszę jak było u nas.
Może przez moje niedopatrzenie lub nieuwagę dwa dni po zabiegu Bakula wyrwała sobie szwy (w niedzielę) - zdjęłam jej wetowy fartuszek, żeby go wyprać i ubrałam jej taki rajtuzowy
Niestety mała jakimś cudem (do tej pory nie wiem jak to zrobiła...
) dorwała się do szwów i je ładnie powyciągała. Na szczęście rana nie rozeszła się bardzo i w pon. o 8 wet założył jej 2 szwy.
Ku naszemu nieszczęściu mała zerwała je znów w sobotę jednak i tak mieliśmy iść je zdjąć, więc obyło się bez weta - sama sobie poradziła
W niedzielę nie wiadomo dlaczego dostała biegunki. Wyleczona dopiero w czwartek. Od razu zaznaczam, że uszole oba jadły to samo i tylko Bakulę goniło. Wet stwierdził, że możliwe, że jej coś zaszkodziło, ale może to też być spowodowane osłabieniem organizmu po sterylce (chociaż już trochę czasu minęło).
Podsumowując - sterylizacja Bakuli kosztowała nas wiele nerwów i stresów + kilka nieprzewidzianych wydatków na wizyty u weta
Jednak już widać zmiany w zachowaniu małej
Może to przez chorobę, a może przez sterylkę - nie wiem - jednak zrobiła się z niej straszna pieszczocha (STRASZNA). Np gdy leżę na wersalce przychodzi do mnie, kładzie się obok, albo mizia mnie noskiem po twarzy, liże, a potem podkłada się do głaskania
Jednak muszę przyznać, że zostało coś z jej łobuzerskiego charakterku
Dalej wyrabia jak przed zabiegiem
Biega w kółko, szaleje na wersalce, goni się z Niutem
Pomimo wszystkich przeżyć zdecydowałabym się jeszcze raz na sterylkę, bo mam przynajmniej pewność, że nie zachoruje od częstych rujek, które przy Niutku zdarzały się na okrągło.
Mam nadzieję, że pomogę komuś w podjęciu decyzji