Miśka i Mrówka zostały kupione razem i od razu mieszkały w jednej klatce. Jak były małe było w porządku, jak dorosły zaczęły się gwałty i bójki. Mieszkały więc w jednej, wielkiej klatce oddzielone jedną ścianką [z innej klatki]. Czasem leżały obok siebie, czasem Misia atakowała tą ściankę, za którą była Mrówka ;/
W te wakacje obie wysterylizowałam, poczekałam 10 dni od ostatniej sterylizacji [nie były jednocześnie, przesunięcie z powodu innej narkozy].
Gwałty się skończyły. Było spokojnie do wczoraj
Misia zaczęła gryźć, Mrówka jak zawsze ogromnie panikować i głośno tupać. Ja tego osobiście nie widziałam, ale była sierść w klatce
Problem mój jest taki, że całą noc ich nie rozdzielałam i się pogodziły. Spełniają każdy warunek kochających się królików - myją się wzajemnie, chowają pod siebie jak się stresują, zawsze leżą razem przytulone. Tylko czasem Misi odbija i gryźnie
nie chce ich rozdzielać, są takie szczęśliwe razem... Dziś jak wróciłam do domu obie po przeciwnych kątach. Znów się pokłóciły. Ale czekam aż znów się pogodzą - dobrze, że mają dość dużą klatkę.
Jak ja jestem w domu to są w miarę spokojne, tylko Misia chce się pogodzić a Mrówka się boi i skaczą po klatce, "zamieniają się kątami" w których siedzą.
Czy to normalne, jak u ludzi, że czasem się pokłócą? Muszę je rozdzielić dla dobra Mrówki?