Ja nie zabrałam wilgotnych chusteczek w podróż do weta. Maluszek w drodze zobił w transporterze siusiu, potem się wyciągnął jak długi, zrelaksowany, boco z tego, że ja się zaczerwienię ze wstydu?
Przepraszałam weta,że on taki brudny i usłyszałam "proszę pani, taki bród to nie bród, ja już widziałem i poczułem prawdziwe smrodki".
I w tym momencie wspomnę o przewadze torby transportowej nad tradycyjnym plastikowym nosidłem. W torbie nawet jak maluch zrobi siusiu to to ma gdzie wsiąkać, na plastiku nie bardzo. Kicaj zamknięty na długi czas robi pod siebie w plastiku.
sorki za ot.