To bez roznicy, czy krolik jest rasy "hodowlanej", czy "domowej", wszystkie przeszly proces udomowienia i ich naturalne instynkty sa znacznie oslabione. Wielkosc tez nie ma znaczenia - wielkie kroliki tez nie sa naturalnej wielkosci, tak, jak miniaturki.
Jesli wypusci sie iles tam krolikow na wolnosc, to o ile jakis przezyje, zdazy sie rozmnozyc zanim go cos zje, to jego maluchy pewnie tez dozyja i zdaza sie rozmnosyc. Ale - one przezyja moze kilka miesiecy, do roku, gdy w domu mozlyby zyc przynajmniej kilka lat. Jesli nie ma za duzo drapieznikow w danym miejscu, to jasne, ze przezyje wiecej, jesli sa, zaden moze nie przezyc. Dzikie (lub spuszczone ze smyczy) psy to jeden z najwiekszych wrogow pewnie w tej chwili chyba.
Co do zimy - jak napisalam, trudno powiedziec, czy przezyje, ale szanse sa male. Wystarczy drobna niedyspozycja i po kroliku. Generalnie wiekszosc wypuszczonych tak krolikow ginie bardzo szybko, one sa generalnie troche w szoku, nie wiedza, co ze soba zrobic, sa latwym lupem dla drapieznikow, a obnizona z powodu szoku odpornosc powoduje, ze szybciej zapadaja na choroby.
Nawet jesli przezyje, moze znajdzie partnera i sie rozmnozy - to trzeba sie zastanowic nad konsekwencjami dla srodowiska, takie stado krolikow moze niszczyc zbiiory, wypierac inne gatunki....