O to właśnie mi chodziło.. Wg mnie nie można powiedzieć, że rak czy nowotwory (proszę nie mylić tych pojęć, bo to absolutnie nie jest to samo!) nie występują w naturze.. W dzisiejszych czasach nie można oddzielić natury od cywilizacji, gdyż ta druga ma wpływ na pierwszą.. Jest niewiele nieskazitelnie czystych i dziewiczych miejsc na Ziemi, ale jak dziewczyny pisały, tam nowotwór nie ma czasu się rozwinąć, gdyż zwierzęta umierają szybciej..
Nowotwory są nie tylko związane z wpływami czynników chemicznych.. Wpływają na to również czynniki fizyczne, jak promienie UV, ale przede wszystkim genetyka!. Nowotwory to zazwyczaj skupiska komórek, które w klasycznych przypadkach utraciły zdolność apoptozy i dzielą się nieustannie.. To zakłóca podstawowe funkcje tkanek.. Na taki stan rzeczy może mieć wpływ m.in. naturalne skracanie chromosomów przy każdym podziale komórkowym, splątanie chromatyny, czy, w czasie replikacji, przeróżne, NATURALNE mutacje.. I w tym miejscu mamy najsilniejszy dowód na to, że nowotwory nie są wyłącznie chorobami cywilizacyjnymi- dzięki przypadkowym, NATURALNYM mutacjom powstają nowe cechy, które mają różne skutki..Niektóre prowadzą do śmierci jeszcze w życiu płodowym, albo i wcześniej (np. już w stadium blastuli czy w czasie gastrulacji), a niektóre zwiększają szanse przeżycia (w mechanizmy ewolucji i doboru naturalnego nie będę się zagłębiać;P).. Skoro mutacje występowały kiedy Ziemią władały ameby i inne jednokomórkowce, to występują i dzisiaj.. Nie każda mutacja prowadzi do nowotworu, ponieważ często komórki zauważając błąd go naprawiają, a jak nie dają rady, to ulegają apoptozie (chyba że jest to niemożliwe).. Mam nadzieję, że mój długi i nudny wywód kogoś przekonał albo upewnił, ale jako zapalony mikrobiolog odczuwam dogłębnie słowa typu "nowotwory nie występują w naturze"....